Witam!
Ten rozdział jest króciutki i nic się w nim istotnego nie dzieje, więc kolejnego możecie się spodziewać w środku tygodnia :)
W
pokoju panował półmrok. Oby dwie były bodajże pijane. Stały i rozmawiały o
jakichś babskich bzdetach, a potem wszystko szybko się potoczyło. Przyległy do
siebie ciałami i zatopiły się w namiętnym pocałunku, który trwał dość długo.
Pieściły swoje podniebienia, a ich języki wirowały w szalonym tańcu. Było im ze
sobą tak przyjemnie, jak z żadnym facetem. Jedna drugiej pokazywała gdzie ma ją
dotykać, oby dwie błądził dłońmi po obcych ciałach, oby dwóm było
fantastycznie. Brunetka Przyciągnęła ją bliżej siebie za biodra, chciała ją
mieć jak najbliżej. Jedną dłonią objęła jej policzek i pocałował ją delikatnie,
jednak namiętnie w usta. Druga dziewczyna nie była jej dłużna. Całowały się
bardzo gorąco i z pasją. Brunetka zaczęła podwijać blondynce koszulkę, w końcu
ją ściągnęła. Ścisnęła jej piersi i zaczęła obsypywać pocałunkami jej nagi
dekolt, lizała go i podszczypywała skórę zębami. Dobrała się do jej zapięcia od
stanika i rozpięła haftki. Lumen nie była jej dłużna. Również szybko ją
rozebrała z górnej części garderoby.
-Połóż się! – Rozkazała jej Natalie
i tak uczyniła. Po chwili Nati klęczała już nad nią i całowała ją, jej szyję,
jej piersi, wszystko to, co miała w zasięgu swoich ust. Na chwilę przestała.
Uśmiechnęła się uwodzicielsko. Odpięła guzik od jej poszarpanych i
oćwiekowanych jeansów… potem rozporek… potem dziewczyna nie miała już na sobie
spodni, została w samych majtkach, które niebawem dołączyły do sterty ich
ciuchów na podłodze.
-Nie, Natalie, to… - nie dokończyła,
bo jej usta zostały zamknięte przez inne. Koleżanka przejechała dłonią po jej
brzuchu i powoli schodziła nią coraz to niżej, aż w końcu dotarła do celu.
Zaczęła ją powoli pieścić. – Nat, błagam… nie przestawaj!
-Ja pierdolę! – dziewczyna szybko
usiadła i rozejrzała się po swoim pokoju. Było tak cicho i spokojnie dookoła.
-Kochanie – wymamrotał zaspany Kirk
– co się dzieje?
-Nic, nic. Śpij dalej. – położyła
się ponownie obok niego. Przeczesała mu grzywkę, odsłaniając czoło i cmoknęła
go w nie. – Śpij kochanie dalej. –
Chłopak przytrzymał jej dłoń przy swoich ustach i pocałował ją. Przyciągnął
swoją nagą dziewczynę do siebie i otulił ją swoimi rękoma. Dziewczyna oparła
głowę o jego ramię i usiłowała ponownie zasnąć. Nie bała się tego robić, ale
czuła, że napadnie ją zaraz atak śmiechu, jak pomyśli o swoim głupawym śnie.
Jednak starała się powstrzymywać, nie chciała zakłócać swojemu ukochanemu snu,
powinien się wyspać przed jutrzejszym koncertem, na który z resztą została w
końcu zaproszona. Nie mogła się już doczekać. Tak dawno nie słyszała, jak Kirk
gra na gitarze, a szczerze to uwielbiała. Bardzo była ciekawa brzmienia Metalliki,
oj bardzo była, bardzo.
Kapiący
deszcze na parapet dawał ukojenie jej uszom. Dzięki monotonnemu stukaniu powoli
usypiała. Deszcz dobrze jej się kojarzył, Lubiła, kiedy padało. Za dawnych
czasów wychodziła na dwór w zwykłej koszulce i pozwalała mu na siebie padać.
Płakała i śmiała się jak wariatka, lubiła ten stan. W tym czasie nie było widać
jej łez, każdy mógł pomyśleć, że to właśnie przez ulwę ma rozmazany makijaż.
Lubiła też łapać krople na język i je połykać. Naprawdę czuła się w takich
momentach jak małe dziecko, a to działo się zupełnie nie tak dawno. Usnęła.
~*~
-Ty! Mamy kurwa mać do pogadania! –
Wściekła dziewczyna podeszła do Jamesa. – Najlepiej w cztery oczy! – Warknęła i
pociągnęła go za rękę na zewnątrz lokalu. – Jesteś kurwa martwy za to, co zrobiłeś
Natalie! Jesteś pierdolonym dupkiem. Pieprzyłeś ją bez opamiętania, bo była
dobra w łóżku i tyle? Nic do niej nie czułeś?! Nie wierzę w to James,
wyglądałeś z nią na szczęśliwego, a ty jeszcze powiedziałeś jej, że mnie
kochasz?! Chyba sobie w tamtym momencie z niej kpiłeś, co?! – Darła się na
niego tak głośno, że ludzie na ulicy się na nich dziwnie patrzyli.
-Lumen… ja kocham was obydwie… ale z
tym, że ciebie bardziej – ściszył ton, kiedy zauważył, że Kirk przyłączył się
do nich. – A ty tu czego?
-Chciałem obejrzeć ten cyrk i jak
moja dziewczyna ci wpierdala. Poza tym, pilnuję cię, żebyś jej nie oddał
przypadkiem.
-Przecież bym jej nie skrzywdził,
bo… - i właśnie w tym momencie przerwał mu głośny plask. Dziewczyna
spoliczkowała go z całej siły. Jeszcze chciała podejść do niego i go kopnąć,
ale jej chłopak na to nie pozwolił. – Należało mi się… ale zrozumcie w końcu,
że wolałem to przerwać teraz niż później. Poza tym… coś do niej czuję, ale to nie
miłość chyba, tylko zauroczenie.
-Mam nadzieję, że już dasz sobie z
nią spokój, bo drugiego takiego upokorzenia dziewczyna nie przeżyje! Dobra,
koniec darcia mordy, to twoje życie i rób, co chcesz, masz szczęście, że jej
bardziej nie skrzywdziłeś, bo bym cię kurwa zajebała.
-Bardzo była wkurwiona?
-Nie wiem co jej w głowie siedziało
człowieku, pewnie próbowała się opanowywać przy mnie.
-Czemu dziś nie przyszła?
-Nie żartuj sobie! – Spojrzała na
niego z wielkim politowaniem. – Kochanie, powiedz, że masz fajki.
-Dla ciebie zawsze! – Wyciągnął
paczkę z kurtki i podał ją jej. Dziewczyna poczęstowała się jednym. Kirk
wygrzebał jeszcze skądś zapalniczkę i użyczył jej ognia. – Też chcesz? – Spytał
Jamesa.
-Nie, dzięki stary, staram się
ograniczać.
Potem
atmosfera się rozluźniła, gadali o jakiś tam bzdetach, zbytnio nie istotnych.
Dziewczyna skończyła palić i wrócili do środka, gdzie było przyjemnie ciepło.
Wypili po jednym piwie, a potem imprezka się rozkręciła, bo chłopcy poszli
grać. Zagrali kilka swoich utworów, kilka coverów. Była nawet cudowna solówka
Kirka, przy której dziewczyna myślała, że dostanie orgazmu. Działał cuda ze
swoją gitarą elektryczną. Nie sądziła, że pan James będzie miał taki cudowny,
surowy głos, który świetnie komponował się z resztą instrumentów. Lars jak to
Lars, bardzo lubił się popisywać swoimi umiejętnościami, które i tak nie
dorównywały reszcie zespołu. Cliff stał z boku i robił swoje, prawie był
niewidoczny, ale za to słyszalny. Zagrali nawet parę bisów, bo tego chciała
nieliczna widownia.
-I jak?
-Kurwa, jesteście w chuj
niesamowici!!! Świat powinien znać Metallikę, a nie wy grywacie tylko po
nędznych klubach.
-Spokojnie kochanie, niedługo
wchodzimy do studia!
-Naprawdę?!
-Tak, dziś dostaliśmy telefon… i – dziewczyna
uwiesiła się na jego szyi, prawie przewracając ich na ziemię. Obcałowała całą
jego twarz. W końcu zrozumiała, że chyba przesadziła i usiadła na swoim
miejscu.
-Przepraszam, poniosło mnie trochę…
-Może lepiej za to się napijmy?
Dziewczyna
podeszła do szafy grającej i zaczęła czytać tytuły piosenek. Rzuciła jej się w
oczy jedna piosenka, wybrała właśnie tę. Salę wypełniła muzyka. Blondynka
ugięła nogi w kolanach i rękoma przejechała po swoim tyłku, aż do biustu, gdzie
zahaczyła dłonią o włosy i odrzuciła je do tyłu. Uniosła dłoń do góry i
zabujała biodrami w drugą stronę. I odwróciła się i w ryt muzyki poszła w
stronę swojego chłopaka, który siedział w rozkroku na stołku i wpatrywał się w
nią jak w święty obrazek. Podeszła do niego i rozczochrała mu włosy.
Down in Mexicali
Stanęła do niego tyłem w
większym rozkroku.
There's
a crazy little place that I know
Ponownie kucnęła i zaczęła się
delikatnie podnosić. Przejechała dłońmi po nogach w tę i z powrotem
Where
the drinks are hotter than the chili sauce
Wstała, popatrzyła na niego z
uśmiechem, zaczęła nawet śpiewać. Położyła dłoń na prawym pośladku. Odwracając
się do niego przodem, zahaczyła o koszulkę i odwinęła ją delikatnie do góry,
ukazując co nie co brzucha.
And the
boss is a cat named Joe
Kręcąc w dalszym ciągu biodrami,
rozłożyła ręce i teraz do tańca włączyła również nadgarstki. Kucnęła i złączone
nogi, rozłączyła dłońmi.
He wears a red bandana, plays a cool
pianna
Zaczęła się do niego skradać jak
kocica.
In a
honky-tonk, down in Mexico
Kiedy dotarła do niego,
zakręciła głową dookoła, tak, że włosy zasłoniły jej całą twarz. „Odkręciła”
głowę i odrzuciła włosy do tyłu.
He wears a purple sash, and a black
moustache
Klęknęła przed nim. Przejechała
dłońmi po jego koszuli.
In a
honky-tonk, down in Mexico
Tylko kilka centymetrów dzieliło
ją od jego ust. Szybko wstała.
Well,
the first time that I saw him
Postawiła nogę na krześle tuż
przed jego kroczem. Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej.
He was
sittin' on a piano stool
Zakręciła biodrami unosząc przy
tym ręce do góry. Przejechała dłońmi po całym swoim ciele i odwróciła się.
Kręcąc tyłkiem tuż nad jego kroczem kucała powolutku.
I said "Tell me man, when does the
fun begin?"
Oparła głowę o jego ramie i
macała się po piersiach.
He just
winked his eye and said "Man, be cool."
Jedną ręką bawiła się swoimi
włosami, a drugą przeczesywała jego.
He wears
a red bandana, plays a cool pianna
Złapała go za dłonie i pozwoliła
mu nimi wędrować pod jej koszulkę, ale nie pozwoliła na to, żeby zabrnęły zbyt
za daleko.
In a
honky-tonk, down in Mexico
He wears a purple sash, and a black moustache
He wears a purple sash, and a black moustache
Siedząc jeszcze na nim zakręciła
tyłkiem i wstała.
In a
honky-tonk, down in Mexico
Uniosła ręce do góry i zataczała
małe kółka biodrami. Chłopak trzymał ręce na jej biodrach i podążał wzrokiem za
ich ruchami.
In
Mexico...
All of a sudden in walks a chick
In Mexico...
Joe starts playin on a latin kick
In Mexico...
Around her waist she wore three fishnets
In Mexico...
She started dancin with the castanets
In Mexico...
All of a sudden in walks a chick
In Mexico...
Joe starts playin on a latin kick
In Mexico...
Around her waist she wore three fishnets
In Mexico...
She started dancin with the castanets
In Mexico...
Oparła dłonie o jego kolana, nie
przestawiając bujać się w rytm muzyki.
I didn't
know just what to expect
In Mexico...
She threw her arms around my neck
In Mexico...
We started dancin all around the floor
In Mexico...
Until she did a dance I never saw before
In Mexico...
She threw her arms around my neck
In Mexico...
We started dancin all around the floor
In Mexico...
Until she did a dance I never saw before
Od czasu do czasu podnosiła ręce
i okręcała nadgarstki wokół własnej osi.
So if
you're south of the border
I mean down in Mexico
And you wanna get straight
Man, don't hesitate
Just look up a cat named Joe
I mean down in Mexico
And you wanna get straight
Man, don't hesitate
Just look up a cat named Joe
Dziewczyna odeszła od swojego
chłopaka i zaczęła chodzić w kółko śpiewając piosenkę, nie odrywając
jednocześnie od niego wzroku.
He wears
a red bandana
Plays a cool pianna
In a honky tonk, down in Mexico
He wears a purple sash, and a black moustache
In a honky tonk, down in Mexico
Plays a cool pianna
In a honky tonk, down in Mexico
He wears a purple sash, and a black moustache
In a honky tonk, down in Mexico
Usiadła bokiem na jego kolanie,
trzymając się jedną ręką szyi i odchyliła się do tyłu.
Yeah,
como est usted senorita
Come with me to the border, south of the border, that is
In Mexico, yeah in Mexico
You can get your kicks in Mexico
Come with me baby, come with me, come with me, crazy, yeah
Come with me to the border, south of the border, that is
In Mexico, yeah in Mexico
You can get your kicks in Mexico
Come with me baby, come with me, come with me, crazy, yeah
Na koniec zaśmiała się, kiedy
usłyszała gromkie brawa, zasłoniła twarz dłońmi i ukłoniła się w podzięce za oklaski
i gwizdy. Wróciła lekko zawstydzona do stolika, przy którym siedział zespół.
-Myślałem, kurwa, że tego w
życiu nie zrobisz!
-Lars, przegrałeś te swoje 30
dolców! – Zachichotała. – I jak kochanie, podobało się?
-Jeszcze się kurwa pytasz?!
Teraz co noc będziesz mi tak cudownie tańczyć.
-Zobaczymy, zobaczymy.
-Byłaś niesamowita. – Powiedział
trochę zazdrosny James, który wolałby być wtedy na miejscu Kirka. – Gratuluję
talentu!
-Przestań, to tylko kręcenie
tyłkiem, nic więcej.
~*~
Siedział sobie wygodnie na kanapie i ćwiczył na akustyku granie piosenek, przy okazji wymyślał jakieś nowe riffy, gdy jego pracę przerwał krzyk dziewczyny. Przeraźliwy krzyk dziewczyny. Jeszcze bardziej przeraźliwy krzyk dziewczyny. Zerwał się szybko z miejsca i schodami dotarł na górę. Chciał wejść do łazienki, ale drzwi były zakluczone. Zapukał więc.
-Kochanie? Co się
stało?
-NIC KURWA MAĆ! –
Usłyszał odkrzykniętą odpowiedź.
-Słoneczko, czy
mogłabyś otworzyć i porozmawiać ze mną o tym… - usłyszał, jak Lumen otwiera
drzwi. Staje w nich w samym ręczniku. Ma wściekłą minę, aż jej się
przestraszył. Ale co tam. Stoi w samym ręczniku! – Kotek… co się stało?
-Nic takiego, po
prostu wpadłam w szał i tyle. – Uśmiechnęła się uroczo, jak gdyby przed chwilą
nic takiego się nie stało.
-Ale mnie chyba
możesz powiedzieć, nie? – Podeszła do niego i stanęła na palcach. Przytrzymała
się jego ramion. Szepnęła.
-Przytyłam… - Kirk
nie wiedział czy ma się śmiać z tego czy może jednak płakać.
-W którym miejscu?
-No na brzuchu! Nie
zauważyłeś?! Kochasz się prawie ze mną codziennie i nie zauważyłeś, że jestem
gruba?!
-Nie jesteś gruba,
nie przesadzaj.
-Muszę schudnąć!
-Nie będziesz mi
kurwa chudnąć!
-Nie jestem kurwą!
-Boże, to nie…
-Bogiem też nie
jestem! – Zaśmiała się i pocałowała go w policzek.
-Ale jesteś boska.
MIAAAAAAAAAA Obydwie! a nie oby dwie xd
OdpowiedzUsuńhahaha początek xd doskonale wiesz czemu mnie rozbawił :D
James... ach James... wiesz ze ja nigdy nie zrozumiem jak ona moze wolec Kirka
przytyla na brzuchu? moze sie dzieciaczek szykuje? :D
A mojego to już nie raczysz skomentować. Wredna Ty!
UsuńMia, jestem w trkacie nadrabiania.
Lubię ten fragment jak Mia tanczy jest świetny ;D i ten jak Mia opierdala Jamesa, należało mu sie ;D
OdpowiedzUsuńN.