Witam!
Będzie mi cholernie miło, jeśli ktokolwiek odda głos w mojej, że tak powiem, ankiecie.
Błędów nie sprawdzałam, nie bądźcie surowi :)
Został
obudzony przez czyiś cichy płacz. Podniósł się szybko. Tak jak myślał, to była
Lumen. Siedziała na podłodze oparta o ścianę i płakała w swoje kolana. Szybko
się zerwał i podbiegł do niej. Kucnął naprzeciwko niej i pogłaskał ją po
głowie.
-Lulu, co się stało, kochanie?
-Ja… ja nie potrafię… nie potrafię
tak żyć! – Podniosła głowę i spojrzała na niego. Miała spuchnięte oczy, musiała
długo szlochać.
-Kotku… - Usiadł na podłodze przy
niej i przytulił ją do siebie. – Proszę cię, nie mów tak, a przede wszystkim
tak nie myśl. Musisz żyć, rozumiesz?
-Śniło mi się, że się wieszam… ten
obraz ciągle mnie prześladuje teraz. To straszne.
-Ale chyba nie chcesz się powiesić?
-Nie wiem Kirk, nie wiem…
psychicznie znów czuję się gorzej, nie mówiłam ci tego, bo nie chciałam cię
martwić i…
-Lumen, musisz mi o takich rzeczach
mówić. Koniecznie musisz! Zadzwonię
zaraz do lekarza i umówię nas na wizytę, dobrze?
-Kirk, lekami tu nic nie zdziałamy… to
ten świat jest popierdolony.
-Masz racje kochanie, ale…
-Nic nie ma sensu, nie potrafię go
sobie znaleźć… ty masz jakiś sens istnienia, chcesz zostać sławnym muzykiem. A
ja? Kompletnie nic nie wiem...
-Możesz zostać modelką?
-Proszę cię, chciałabym robić coś
ambitniejszego… pomagać innym czy coś, ale do tego trzeba mieć skończoną szkołę
i… dostać się na dobre studia, a to nie dla mnie.
-Jeszcze wszystko przed tobą. Możesz
się za siebie wziąć i…
-Jestem na to za głupia.
-Nie mów tak, jesteś cholernie
inteligentna i…
-Dobra, nie pierdol, choć robimy
śniadanie!
Natalie
nie było w domu już drugi dzień. Pewnie mizia się razem z Jamesem. Nie pewnie,
tylko NA PEWNO. Więc dom był prawie pusty i cichy. Nie było żadnych wrzasków od
rana a ni niczego, co mogłoby wkurwić Lumen. Przynajmniej nie musiała udawać,
że wszystko z nią ok, mogła się swobodnie wypłakiwać Kirkowi w ramię, kochać
się z nim i robić to, na co miała ochotę. Przez pierwszą połowę dnia leżeli we
dwoje pod kocem na kanapie i tulili się do siebie. Potem chcieli oglądać jakiś
film… z filmu wyszły nici.
-Kirk, przestań! – Roześmiana
dziewczyna próbowała resztki uwagi skupiać na głupim telewizorze, niż na
całującym jej szyję chłopaku, choć trzeba było przyznać, że było jej bardzo,
ale to bardzo przyjemnie.
-Nie masz ochoty?
-Nie wiem…
-Dawno tego nie robiliśmy…
-Zaledwie w nocy!
-No popatrz, jak ten czas kurwa
leci! To… mogę?
-I powiedz mi, jak ja mam ci się
oprzeć?
-Nie musisz wcale. – Uśmiechnął się
tym swoim najbardziej uwodzicielskim uśmiechem. Potem potoczyło się bardzo
szybko.
-Nie tutaj – udało jej się wysapać.
Chłopak
wstał i wziął ją na ręce. Dziewczyna wtuliła się w niego i pozwoliła zanieść do
pokoju. Ułożył ją wzdłuż łóżka i położył się obok niej. Od razu przywarła do
jego ust. Całowała go bez opamiętania, jakby to było ich ostatnie spotkanie. Był
jej wdzięczny za to, że przebrała się w sukienkę. Sukienki, bowiem były
wygodniejsze. Wystarczyło je podwinąć i ściągnąć majtki. Przewrócił ją na
plecy. Odpiął guziczki od dekoltu i atakował językiem jej odsłonięty biust.
Rękoma podwijał dół sukni i ściągnął ją jej przez głowę. Uśmiechnął się
czarująco, tak jak lubiła najbardziej. Odpiął zapięcie od jej stanika i rzucił
go na podłogę. Jak on uwielbiał jej piersi. Okazywał to poprzez ich całowanie.
Lumen głaskała go czule po głowie i pozwalała mu na takie pieszczoty. Zaczął
podgryzać jej sutki. Lubiła, kiedy to robił. Wygięła się w lekki łuk i mruknęła
z zadowolenia. Rozszerzył jej nogi i położył się na niej. Odgarnął jej włosy z
twarzy i ucałował jej nos, który zmarszczyła. Zachichotała, kiedy poczuła jego
krnąbrne spodnie. Sięgnęła ku nim i odpięła pasek.
-Szybko się podnieciłeś
-Kochanie, na sam twój widok do razu
mi staje.
-Chciałabym… się nim zająć.
-Tak?
-Yhym.
Przecież nie mógł powiedzieć, że nie chce. Przeturlał się i
pozwolił jej działać. Usiadł tylko po to, żeby ściągnąć swoją koszulkę. Zdarła
z niego spodnie i wyciągnęła jego męskość ze slipów. Ujęła jego penisa w dłoń i
zaczęła powoli nią poruszać. Widząc rozkosz na jego twarzy odrobinę
przyśpieszyła, ale nie chciała, żeby szybko doszedł. Powiodła językiem od
czubka do jąder, po czym wróciła tą samą drogą, przygryzając delikatnie
powierzoną jej męskość. Zamknęła usta na główce. Powolnymi, posuwistymi ruchami
brała go coraz głębiej, aż dotarła najdalej, jak mogła. Przy tym pieściła go
jeszcze językiem, dając mu dodatkową przyjemność. Jego penis drgnął silnie i
wystrzelił pierwszą porcję spermy prosto w jej usta. Dziewczyna oblizała wargi
z kapiącego nasienie i wyszczerzyła się do swojego chłopaka. Poprzez pojedyncze
pocałunki, składane na jego ciele, wpiła się w jego usta. Ich warg całkowicie
do siebie przylegały.
-Moja kolej. - Szepnął jej na ucho.
Ale nic z tego nie wyszło, bo usłyszeli, jak ktoś wchodzi do domu. – Kurwa mać!
Akurat wtedy, kiedy…
-Jesteście w domu?! – Usłyszeli głos
Natalie.
-W nocy się zabawimy kochanie –
szepnęła i zaczęła się powoli i ociężale ubierać, dając mu się nacieszyć
widokiem jej nagiego ciała.
-Nat, jesteśmy w sypialni, zaraz
przyjdziemy!
-Nie śpieszcie się gołąbki! – Dostali
odpowiedź z dołu. – Bawcie się dobrze!
-Bardzo, kurwa, zabawne! – Odkrzyknął
Kirk.
Po
chwili oboje już schodzili do kuchni. Tak jak się spodziewali był i James. Lu
wzięła głęboki oddech, kiedy go zobaczyła, kolejny dzień użerania się z jej
najlepszą przyjaciółką pod słońcem.
-Co tam moja przyjaciółko? – Postanowiła
grać w jego grę. Podeszła do niego i pocałowała go w policzek.
-Lu, nie pozwalaj sobie!
-Oj, Nati, tak się witają prawdziwe
przyjaciółki. Malujemy dziś paznokietki? Różowy modny w tym sezonie!
-Nie rób z mojego chłopaka pedała!
-Ale to on to zaczął!
-Dobra, wiem, że jestem zajebisty,
ale nie musicie się o mnie kochane bić!
-Chciałbyś kurwa!
-Jasne, że bym chciał Lumen!
Najlepiej bez koszulek.
-Natalie, twój chłopak to
zboczeniec!
-Wiem i za to go kocham – cmoknęła
go w policzek, a ten złapał ją za podbródek i pocałował ją namiętnie w usta.
-Jezu… - Lumen zasłoniła oczy, a
Kirk przytulił ją do siebie i zaśmiał się. – Oni obrzydzają mi życie.
~*~
-Lu, musimy pogadać… nie obrazisz
się Kirk, jak ją na chwilę porwę?
-No nie wiem, nie wiem… James,
wolałbym, żebyś mi jej nie porywał.
-Pożyczę ją tylko.
-Tylko trzymaj ręce przy sobie, bo
je stracisz!
-Postaram się jej oprzeć. – Zaśmiał
się Hetfield. Spojrzał na blondynkę i na chwilę się rozmarzył. Nie narzekał na
Natalie, bo też przecież była piękna, ale brakowało jej tego czegoś… tego, co
miała w sobie Lumen. Dziewczyna podniosła się z kolan swojego chłopaka i poszła
z blondynem do kuchni pogadać o czymś poważnym. – Bo…
-Wyglądasz na zdenerwowanego
kochanieńki. – Podeszłą do niego bliżej i zmarszczyła czoło. Tak cudownie to
zrobiła! To wcale nie pomogło, wręcz pogorszyło sprawę. – Co się dzieje? Nie
możemy pogadać przy Kirku?
-Chciałem z tobą, w cztery oczy. –
Miał ochotę tak po prostu złapać ja za biodra, przyciągnąć do siebie i… o tak!
– Potrzebuję twojej zgody.
-Zgody? Zgody, na co?
-Bo widzisz… czuję, że razem z Nati
wam przeszkadzamy i…
-Chcesz ją mieć tylko dla siebie?
Chyba oszalałeś. Nie pozwolę jej na to! Nie ma mowy, żeby z tobą zamieszkała.
Jest na to za młoda…
-Ale ty mieszkasz z Kirkiem i…
-Ja miałam trochę inaczej w życiu,
życie mnie do tego zmusiło. Miałam tylko jego, rozumiesz? Matka mi umarła, a
ojciec dawno temu odszedł… został mi tylko mój Kirk. – Wzruszyła ramionami i
uśmiechnęła się. – Herbaty?
-Nie dzięki… na pewno się nie
zgodzisz?
-Nie jestem jej matką. Natalie może
robić, co chce, ale pamiętaj, jeśli ją zranisz, to cię dorwę i zabiję. Wcale
nie żartuje! Jest dla mnie jak młodsza siostra, kocham ją całym sercem.
-Pogadam z nią o tym. Po prostu tak
głupio mi ją się bzyka, kiedy jesteście tuż za ścianą…
-Daj spokój, nie słychać was nawet.
– Miała taki cudny uśmiech. Całą promieniała. Była taka piękna,
najśliczniejsza… James zbytnio się rozmarzył, a ona to zauważyła. – Zboczeniec!
– Szturchnęła go w ramię i zaczęła przyrządzać sobie herbatę. – Na pewno się
nie napijesz czegoś ciepłego?
-Ciepłe piwo nie jest smaczne. - Może
się w niej zakochiwał, może wybrał nieodpowiednią dziewczynę, a może po prostu
nie potrafił kochać tylko jednej laski. Oby dwie były urodziwe, natura bardzo
hojnie je obdarzyła, były inteligentne, miały w sobie wszystko to, co powinny
mieć kobiety. Tylko nie rozumiał, czemu bardziej czuł coś do Lumen niżli do
swojej dziewczyny. Po prostu chciał mieć je obie tylko dla siebie i z nikim się
nie dzielić, to by było zbyt piękne, żeby mogłoby być prawdziwe. Być może
kiedyś pokocha tylko jedną z nich – Natalie, ale kiedy to będzie? Obydwie go
podniecały, przy obydwóch czuł to śmieszne ukłucie w sercu i tak zwane motylki
w brzuchu, ale tak bardzo chciałby darzyć tym uczuciem tylko tą jedną, bo
kochanie dwóch było dla niego zbyt ciężkie. Nie był pewien, czy tę młodszą
kocha tylko fizycznie, czy również psychicznie. Była bardzo dojrzała jak na
swój wiek, wiele przeszła, ale nie miała w sobie tego czegoś, nie wiedział, co
to dokładnie było, ale tak właśnie czuł… nie było tego CZEGOŚ w tej małej
istotce.
-Ty byś tylko piwo pił! –
Zachichotała Lumen.
-Bo to napój Bogów jest, dlatego.
-To wiele wyjaśnia. – Pociągnęła łyk
swojej herbaty. – To wszystko czy możemy już wracać?
-Aż tak ci śpieszno? Nie chciałabyś
poprzebywać trochę ze swoją najlepszą przyjaciółką?
-Bez urazy moja najlepsza
przyjaciółko, ale… mój facet pewnie robi się strasznie zazdrosny o c…
-O taaaaaaak Lumen, jesteś w tym
naprawdę wspaniała! Ciągnij mała, ciągnij!!!- Krzyknął James, specjalnie, żeby
tylko sprowokować jej mężczyznę. Nim się obejrzał, a w kuchni znalazł się Kirk.
-Ja pierdole! Jesteś nienormalny! –
Wkurwił się, nie na żarty! Podszedł do swojej dziewczyny i zmierzył ja
wzrokiem, nic jej nie było. Objął jej twarz dłońmi i cmoknął w usta. –
Kochanie, nigdy więcej nie puszczę cię z tym pojebem, przysięgam.
-Przestań, było faaaaajnieee…
-Lumen! Coście tu robili?!
-My? Spokojnie, tylko gadaliśmy.
-Na pewno?
-Kirk! Posądzasz mnie o coś?!
-Ja…
-Zastanów się dobrze nad
odpowiedzią!
-… skądże, tobie ufam, ale nie jemu.
-Spokojnie, nie tknął mnie nawet
palcem.
-Twoje szczęście! – Przytulił do
siebie dziewczynę. Pocałował ją raz w szyję. – Kiedy wróci nasza mała Natalie?
-Powinna już być tu od jakiś
10minut. Myślisz, ze coś się jej mogło stać? Ktoś ją skrzywdził???
-Lulu, nie zaczynaj panikować,
kochanie. – Przejechał zewnętrzną stroną dłoni po policzku i zaczął całować,
lizać i gryźć jej szyję. Dziewczyna czuła, że nogi się pod nią uginają, było
jej tak przyjemnie. Zupełnie nie przejmowali się obecnością kolegi. Kirk już
pomału wędrował do jej krocza, ale ona szybko oprzytomniała i odgoniła jego
rękę. – No co? Mam na ciebie ochotę! Widziałaś siebie dzisiaj w lustrze w tej
sukience?
-Przestań! – Syknęła na niego.
-Czemu? Niech zazdrości. – Wymruczał
jej na ucho. - Twój tyłeczek…
-Ej, ej, ej! Ja nie żartuję,
przestań w tej chwili do kurwy nędzy, bo się pogniewamy!
-Okres masz kochanie?
-Nie wkurwiaj mnie!
-Spóźnia ci się?! – Zapytał z
przerażeniem w głosie. – Jesteś w ciąży???
-Jebło cię kurwa dziś w ten durny
łeb, czy co?
-Jesteś dziś dla mnie nie miła… to
boli kochanie.
-Bo ciągle usiłujesz wepchać swoje
łapy do moich majtek i… wkurwia mnie to! Przestałbyś, nie jestem tylko
zabaweczką do zaspakajania pana Kirka Hammetta!
-Myślałem, że to lubisz kochanie…
przepraszam.
-Nie jestem na ciebie zła. Po prostu
mnie tak nie traktuj.
-No już, już gołąbeczki, nie kłóćcie
się, bo mi smutno się robi jak na was patrzę.
-A temu to zraz w łeb zdzielę!
~*~
-Kocham cię. – Szepnęła dziewczyna
po udanym, a jakim by inaczej, seksie. Zatkało go. Zaprzestał przeczesywać jej
włosy i gapił się na nią tępym wzrokiem – A ty?
-Co ja?
-Kochasz mnie? – Podparła się na
łokciu i patrzyła na niego, z każdą chwilą była zdenerwowana coraz bardziej. A
on nie wiedział, co powiedzieć. Mógłby dla świętego spokoju skłamać, ale po co?
Miał powiedzieć prawdę, że nie wie czy kocha bardziej ją czy Lumen? Obydwie
były dla niego ważne, do obydwóch coś czuł, obydwie go obchodziły mniej lub
bardziej. Sam nie wiedział, ciężko było stwierdzić. Oj głupie serce!
-Chciałbym… naprawdę chciałbym. –
Odpowiedział, chyba żałował, że nie skłamał jej w żywe oczy.
-Rozumiem… kochasz kogoś innego? –
Zapytała prosto z mostu.
-Nie wiem… może… znaczy się…
-Słucham?! Pieprzysz mnie a kochasz
inną?! Co to za zdzira?! Znam ją chociaż?!
-To Lumen.
-Powtórz, bo nie jestem pewna, czy
dobrze usłyszałam!
-Lu…
-Wiem co kurwa powiedziałeś
pierdolony chuju! Wypierdalaj stąd słyszysz?! Nie chcę cię więcej wiedzieć na
oczy!
Wstał
z łóżka i zaczął się pospiesznie ubierać. Ona też wstała. Ubrała na siebie
koszulkę i majtki. Podeszła do niego wkurwiona. Spoliczkowała go – należało mu
się. Potem walnęła go z pięści w brzuch i poprawiła kolanem w krocze. Padł na
podłogę trzymając się za bolące miejsce. Szarpnęła go za ramię.
-Wypierdalaj!!!
Zebrał
swoją koszulę z podłogi i trzymając się za przyrodzenie wybiegł z pokoju
obijając się ramieniem o futrynę. Z korytarza wziął tylko swoją kurtkę i
założył buty. Nie miał ochoty widzieć jej w takim stanie, cholernie żałował
swoich słów. Częściowo skłamał, bo coś jednak do niej czuł, ale nie wiedział,
co to było.
-Słyszałeś? – Dziewczyna chciała już
wstać, ale chłopak przytrzymał ją za ramię.
-Lulu…
-Ciii… chyba się kłócą! – Przyłożyła
palec do jego ust i nasłuchiwała. Kirk pocałował go, a potem wziął go do buzi
i… dziewczyna wkurzyła się. Zepchnęła go z siebie.
-Kochanie…
-Nie myśl tylko o swoim fiucie
kretynie!
-Kotek, nie wkurzaj się...
-To mnie kurwa nie wkurwiaj!
-Dobrze, przepraszam, że jestem
nieczuły na punkcie innych, ale…
-Oj zamknij się już kochanie! –
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go namiętnie w usta.- Zaraz wrócę. –
Zebrała swoje ciuchy z ziemi i ubrała się pospiesznie. Usłyszała zamykane się
drzwi z trzaskiem. Teraz to się przeraziła. Zbiegła szybko na dół po schodach.
– Nati? Kochanie? – Weszła niepewnie do jej sypialni, bo przecież mogła zastać
tam wszystko i nic. Podłoga była cała zasyfiona między innymi pościelą,
ciuchami, płytami, gazetami, wszystkim tym, co brunetka miała pod ręką. Sama
lokatorka siedziała skulona pod łóżkiem. Miałą czoło oparte o kolana i płakała
w nie. Lumen przedostała się do niej przez ten cały burdel. Klęknęła przed nią
i pogładziła jej dłoń. Dziewczyna ją odtrąciła i syknęła:
-Zostaw mnie kurwa!
-Co ten chuj ci zrobił?!
-On mnie nie kocha, rozumiesz?!
Pieprzył mnie, ale kocha inną?
-Coooo?! Żartujesz?! Zapierdolę
gnoja, jak spotkam! Powiedział, chociaż co to za suka?!
-Powiedział, że kocha ciebie. – W
tym momencie Natalie spojrzała na nią rozwścieczona. Lu się przestraszyła, bo
miała wrażenie, że dziewczyna zaraz się rzuci do jej gardła. To przecież nie
była jej wina, nawet nie wiedziała, czemu on coś do niej czuł i… to było zbyt
skomplikowane, żeby to wszystko wytłumaczyć słowami. – Co ty mu zrobiłaś?!
Pieprzyłaś się z nim?! – Wydarła się na całe gardło.
-Chyba żartujesz! Nie tknęłabym
twojego faceta, poza tym mam Kirka!
-Kłamiesz parszywa dziwko!
-Nat, niby czemu miałabym cię
okłamywać?!
-Żaby nie dostać w ryj!
-Co tu się dzieje, co to za wrzaski?
– Wbiegł zaniepokojony chłopak – Wszystko w porządku?!
-A jak ci się kurwa mać wydaje
jebańcu?!
-Nie mów tak kurwa do niego,
rozumiesz?! Nic ci nie zrobił! Opanuj się dziewczyno! – Lumen wstała i poszła
do swojego chłopaka. Wypchnęła go z pokoju i zamknęła mu drzwi przed nosem. –
Teraz pogadajmy na spokojnie kochana.
-Jakie kurwa spokojnie! Facet,
którego szczerze kochałam, woli ciebie!
-Uwierz mi, albo i nie, nie mam nic
z tym wspólnego, nie tknęłam go, jak Boga kocham! Jest mi obojętny, nic do
niego nie czuję.
-Dobra, dobra… Nie tłumacz się, to
nie twoja wina, że jesteś zajebista, nie? Jestem zerem, czuję się przy tobie
jak zero.
-Nie mów tak. Jesteś wspaniała
dziewczyną i tonie twoja wina, że ten chuj nie potrafił tego docenić. Niech ja
go tylko spotkam. Przywaliłaś mu chociaż? – Znów do niej podeszła i usiadła
obok.
-Tak, bo mu się należało. – Zaśmiała
się i oparła głowę o jej ramię. – Dziękuję ci za wszystko.
-Nie ma za co.
-Naprawdę jesteś wspaniała!
-Przestań pieprzyć głupoty,
głuptasie!
-Zazdroszczę ci takiego chłopaka.
-Ej, ej, ej, tylko spróbuj się do
niego dobrać, to…
-No coś ty, nie tknę go przecież,
poza tym on za bardzo cię kocha.
-Tak sądzisz?
-To widać gołym okiem - Otarła łzy z
policzków. – Kocha i nie przestanie. Tylko zazdrościć.
-Kiedyś też znajdziesz sobie kogoś
takiego. Jak nie James, to kto inny. – Pogłaskała ją po głowie a potem w nią
cmoknęła. – Pomogę ci kogoś znaleźć.
-Dziękuję.
.
.
.
James kocha Lu! James kocha Lu! hahahahahaha ale wymyslilas ale doooooobrzeeee! James jest zajebity
OdpowiedzUsuńej wiesz? dzis nawet nie mam siły wytykac ci błędów a trochę ich znalazłam xd
jestem tak uszczesliwiona ze tak duzo hot jamesa było!!!!!
jest ci miło że zagłosowałam w ankiecie? :D
boze nie wierze! nie ma tych cholernych kodów do wpisywania!!!
UsuńJames to chuj ( ale i tak go kocham <3 <3 <3)
OdpowiedzUsuńNatalie. haha ;D
Kiedy nowy rodział?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie jutro:)
UsuńO super! To czekam niecierpliwie ;]
Usuń