Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

24 stycznia 2013

Carolina drama 8

Witam ponownie!
To znów ja, wiem, wiem, nie tęskniliście. Ostatnio sobie tak dumam i dumam i dochodzę do wniosku, że to opowiadanie będzie jakimś pieprzonym tasiemcem bez łądu i składu a chyba nie mam ochoty tego gówna pisać, węc nie wiem. Mam jeszcze parę rozdziałów napisanych i zobaczę co z tym fantem dalej zrobię...
Tym razem macie zaklejacz dziury. 



Wyprzedaż, to był pomysł! Lumen podzieliła wszystkie rzeczy z domu na te, które:
a) Chce zabrać do Kirka.
b) Chce się pozbyć.
I w taki sposób większość znalazła swój własny dom, a reszta mebli i innych dupereli została oddana biedny, czyli wszyscy byli szczęśliwi. No może Kirk nie do końca, bo też musiał się pozbyć paru swoich rupieci z domu, gdyż wprowadziła się do niego dziewczyna. Jego dom teraz zrobił się bardziej kobiecy niż dotychczas, widać było kobiecą rękę, która przyłożyła się do umeblowania. Starą posiadłość Davisonów wystawili na sprzedaż, prawdopodobnie chałupa nie będzie musiała długo czekać na nowych lokatorów.
Dziewczyna siedziała przed pudłem z napisem „mama” było w nim pełno rzeczy po matce, stare duperele. Nie była pewna czy powinna je rozpakowywać, czy zostawić w środku i rzucić je na strych czy do innej piwnicy.
-Nad czym tak dumasz słoneczko? – Przyszedł Kirk i dosiadł się do niej.
-To dziwne, czuję się jak stara baba, która wyszła za mąż i w ogóle… dziwnie jest mieszkać ze swoim chłopakiem.
-Wiem, co masz na myśli. W końcu nie będę bał się sam spać, tak strasznie boję się potworów z szafy. - Lumen popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem i wybuchnęła śmiechem. – Ja mówię całkiem poważnie!
-Teraz żadne potwory nie będę cię straszyć, bo masz mnie!
-Wiesz, myślę, że powinniśmy uczcić jakoś to, że razem mieszkamy.
-Co proponujesz? Tylko nie mów, że seksem!
-Seks… to później, ale najpierw… może zaprosimy kilku znajomych?
-Kirk, ja nie mam znajomych!
-No to poznasz moich i tym sposobem będziesz mieć znajomych.
-Ale kombinujesz! Niech ci będzie! Zaproś kumpli…
-Kochana jesteś! – Cmoknął ją w policzek i poderwał się z podłogi. Wyszedł z pokoju jak oparzony.
-Wariat!
-Odezwała się normalna!


~*~


-Kirk trochę o tobie mówił. Z jego opowieści wynikało, że jego laska to niezła dupa, a z tego co widzę, to wyglądasz znacznie lepiej!
-Dzięki Keith. – Lumen zaśmiała się i upiła łyk swojego piwa. – Miło jest poznać członków zespołu… jak wy się tam nazywacie… jakoś na E?
-Exodus.
-Exodus… - powtórzyła, żeby lepiej zapamiętać.- Długo razem gracie?
-Trzy lata.
-Wooow! To sporo!
-Co jest kochanie? – Przyszedł zazdrosny solowy wymiatacz zespołu i objął swoją dziewczynę w tali.
-A nic, zapoznaję się z twoimi znajomymi. Kiedy gracie jakiś koncert?! Chcę was posłuchać, jakoś Kirk nie chciał mnie zabierać na żadne próby ani nic i…
-To zły pomysł kochanie, jesteśmy… nie jesteśmy jacyś świetni.
-Nie obchodzi mnie to!
-Przestań Kirk, nie jesteśmy jacyś znów najgorsi… są przecież gorsi, nie?
Chłopcy spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać z nie wiadomo czego.
-Mam nadzieję, że się ze mnie nie nabijacie!
-Kotek, no coś ty.
-Bo jest taki jeden zespół, co się ma nie wiadomo za co… no są zabawni po prostu. – wytłumaczył Keith.
-Rozumiem. – Ale tak naprawdę nie rozumiała zbytnio, albo była pijana, albo… sama nie wiedziała co. – Zaraz przyjdę.
-A ty gdzie drobny pijaczku?
-Idę zapalić.
-Iść z tobą?
-Daj spokój, nie idę bóg wie gdzie.
-Ubierz się tylko ciepło!
-Dobrze mamo!
Na dworze nie było zimno, ale i tak się ciepło ubrała, jak Kirk kazał. Wyciągnęła paczkę fajek z kieszeni i odpaliła sobie jednego papierosa. Sądziła, że jej chłopak zaprosi więcej osób, a tu tylko zespół i parę lasek i kilku facetów. Właśnie! Obce dziewczyny! Żadnej jej nie przedstawił, co to za jedne?! Na pewno nie dziewczyny członków zespołu… no może jedna była z Keithem, ale reszta? Nie miała pojęcia czy powinna się obawiać tego, że któraś będzie zarywać do Kirka. Przecież był niezłym przystojniakiem! Naprawdę zaczynała się o niego bać! Wdusiła swojego papierosa w ziemię i wróciła do środka. Tak jak przypuszczała, do jej ukochanego zleciały się dwie lafiryndy! Nawet jedna trzymała rękę na jego ramieniu, jakby…
-Przepraszam, czy panie nie pomyliły się przypadkiem?! Ten pan jest już zajęty! – Szarpnęła tę macającą laskę za rękę i już chciała ją spoliczkować, ale się opamiętała. – Kirk!
-Kochanie… daj spokój. – Objął ją w tali i odeszli na bok.
-Zostawiłam cię kurwa na… - no i nie dał jej dokończyć pocałunkiem.
-Przecież wiesz, że chcę tylko ciebie, nie musisz być taka zazdrosna.
-Tak, łatwo ci mówić, ty też byłbyś cholernie zazdrosny, gdybym…
-Zabiłbym tego gnoja, co by do ciebie zagadał.
-No to przynajmniej mnie rozumiesz! Jeszcze raz zobaczę, że jakieś cizie się do ciebie kleją, to im włosy z dupy powyrywam!
-Moja kochana zazdrośnica. – Pocałował ją w czoło a potem w nos i usta. – Kocham tylko ciebie i nic tego nie zmieni!
-No ja mam nadzieję mój ty przystojniaku!


~*~


Kirk wrócił do domu w jakimś dziwnym nastroju, od razu rzuciło jej się to w oczy. Nie dość, że był dziwnie podminowany, to jeszcze pijany.
-Witaj! – Rzucił tylko przez ramię i usiłował się wczołgać na górę.
-A jakiś całus, cokolwiek?! – Poszła rozwścieczona za nim. – Coś się stało? – Podeszła do siedzącego chłopaka i kucnęła przed nim.
-Nie to nic takiego kochanie. – Przejechał kciukiem po jej policzku i cmoknął ją w usta.
-Wracasz późno, jesteś schlany i do tego… nie okłamuj mnie!
-Po prostu… nie wiem co sobie myśleć… wiesz mój zespół nie jest jakiś wybitnie super i…
-Zamierzasz go zmienić?!
-Znaczy się dostałem propozycję o przyłączenie się do innego… są znacznie lepsi i w ogóle, ale głupio mi zostawić kumpli…
-Kirk, posłuchaj – westchnęła i usiadła obok niego. Chwyciła go za rękę i spojrzała mu prosto w oczy – kochasz to, co robisz, to całe granie. Wiążesz z tym jakąś swoją tam przyszłość, więc skoro ten inny zespół jest lepszy, to czemu nie miałbyś spróbować grać z nimi?
-Chyba masz rację. Dzwonię do Larsa!
-Lars? Boże, co za głupie imię… czy to pseudonim?
-Nie mam pojęcia, ale gość ogólnie jest zakręcony. Zaraz do ciebie wrócę kochanie! – Pocałował ją w czoło – I dzięki za pomoc, kochana jesteś.
-Zawsze do usług skarbie!
Chłopak podniósł się i niemalże wybiegł z sypialni. Lumen miała ogromną ochotę stać tam przy nim i podsłuchiwać rozmowę, ale wiedziała, że to już szczyt bezczelności, poza tym nie chciała przeszkadzać ukochanemu. W końcu stwierdziła, że lepiej będzie, jak pójdzie wziąć prysznic. W drodze do łazienki udało jej się usłyszeć śmiech Kirka, więc wszystko szło dobrze! Zamknęła za sobą drzwi. Wzięła szybki prysznic. Po błyskawicznej kąpieli owinęła się tylko ręcznikiem. Ledwo co wyszła, a wpadła już na swojego szczęśliwego mężczyznę.
-Jutro będą mnie przesłuchiwać!
-To cudow... Aaaaa! – Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo chłopak złapał ją wpół i przerzucił przez ramię.
-A teraz moja dziewczyno…
-Postaw mnie kurwa!
-Nie ma mowy! Teraz idziemy na seks kochanie!
-Żadna nowość, ale wiesz, ja mam nogi i mogę sama nimi operować!
-W to nie wątpię. Kochanie, ty nic nie ważysz!
-Jestem gruba jak nosorożec!
-Jak od razu dwa i trzeci… malutki! – Zrzucił ją sobie z ramienia na łóżko. Dziewczyna wybuchnęła gromkim śmiechem. – Kocham… bardzo kocham… - wyszeptał i zaczął ją odwijać z mokrego ręcznika. Rzucił go na podłogę i klęknął nad nią. – Kocham panią, pani Davison.
-A ja pana, panie Hammett!
Chłopak miał ją już pocałować, kiedy rozległo się głośne dobijanie i dzwonienie do drzwi.
-Policja? Co przeskrobałeś? – zaśmiała się.
-Raczej ty coś zrobiłaś, pójdę sprawdzić, kogo niesie. - Ociężale zszedł z łóżka. Spojrzał jeszcze z tęsknotą na jej nagie ciało i westchnął ciężko. - Może lepiej zostanę tu z tobą?
-Złaź na dół!
-A jak…
-Idziesz ty, czy ja mam pójść?!
-Dobra, dobra. Idę.
Doznał szoku, kiedy w drzwiach ujrzał swojego wzrostu mężczyznę z długimi włosami ubranego w jeansy i skórzaną kurtkę.
-Zimno na dworze, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
-Właściwie to…
            Nie zdążył nic powiedzieć, bo gość sam się wprosił do środka. Powiesił swoją kurtkę na wieszaku.
-Kochanie mamy gościa, ubierz się!
            Chłopak zaśmiał się i przeczesał swoją grzywkę.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że nie pukniesz teraz swojej pani.
-Przeproś raczej ją. – Ściszył głos, gdy zobaczył jak jego kobieta schodzi po schodach.
-Kurwa, człowieku pojebało cię, o tej godzinie przychodzić?!
            Nieproszony gość tylko się zaśmiał, kiedy zobaczył jej rozwścieczoną minę. Nie sądził, że taka drobna osóbka ma w sobie tyle siły, żeby tak głośno krzyknąć.
-Lars jestem. – podszedł do niej i uśmiechnął się.
-To cię kurwa… nie upoważnia do przychodzenia do nas, o której ci się żywnie podoba!
-Dobra, dobra, przepraszam. Nie sądziłem, że Kirk będzie z kimś… tak pięknym?
-Nie czaruj już lepiej!
-Kochanie… jak jesteś zmęczona to się połóż i…
-Jeszcze czego! Chcę poznać tego pojeba! – Zaśmiała się i przytuliła do siebie Larsa. – Może piwka?


~*~

.
            Kirk chciał zabrać na przesłuchanie Lumen, ale ona nie chciała. Po prostu nie chciała. Ciężko w to uwierzyć, ale bała się, że zdekoncentruje chłopaka i go nie przyjmą do nowego zespołu, więc została w domu i czekała z niecierpliwością na telefon.
-Chcą mnie! Będę w Metallice!
-Gratuluję skarbie! To świetna wiadomość! Będziemy musieli to jakoś uczcić!
            I uczcili dobrą kolacją, którą o dziwo przyrządziła dziewczyna i dobrym seksem.
 



2 komentarze:

  1. Tylko nie mów, że seksem! -> no jak kurwa nie jak tak? xd
    um... Lars... wiesz ze go nie lubię... dawaj JAMESAAAAAA! niech się Duffowa pocieszy i pojara i popodnieca czy coś xd
    yyyyyyyy odnalazlam pare bledów ale za chuj mi sie nie chce znow ich szukac hahaha
    kocham kocham kocham :*
    i nawet nie probuj przestawac pisac!

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, że czekam na pewny istotny dla mnie fragment ;D haha będę się jarać gdy go tu przeczytam <3 a pozatym genialne :* ( Natalia, już nie eneczka) ;D

    OdpowiedzUsuń