Witam ponownie!
To znów ja, wiem, wiem, nie tęskniliście. Ostatnio sobie tak dumam i dumam i dochodzę do wniosku, że to opowiadanie będzie jakimś pieprzonym tasiemcem bez łądu i składu a chyba nie mam ochoty tego gówna pisać, węc nie wiem. Mam jeszcze parę rozdziałów napisanych i zobaczę co z tym fantem dalej zrobię...
Tym razem macie zaklejacz dziury.
Wyprzedaż, to był pomysł! Lumen
podzieliła wszystkie rzeczy z domu na te, które:
a) Chce zabrać do Kirka.
b) Chce się pozbyć.
I w taki sposób większość znalazła
swój własny dom, a reszta mebli i innych dupereli została oddana biedny, czyli
wszyscy byli szczęśliwi. No może Kirk nie do końca, bo też musiał się pozbyć
paru swoich rupieci z domu, gdyż wprowadziła się do niego dziewczyna. Jego dom
teraz zrobił się bardziej kobiecy niż dotychczas, widać było kobiecą rękę,
która przyłożyła się do umeblowania. Starą posiadłość Davisonów wystawili na
sprzedaż, prawdopodobnie chałupa nie będzie musiała długo czekać na nowych
lokatorów.
Dziewczyna siedziała przed pudłem
z napisem „mama” było w nim pełno rzeczy po matce, stare duperele. Nie była
pewna czy powinna je rozpakowywać, czy zostawić w środku i rzucić je na strych
czy do innej piwnicy.
-Nad czym tak dumasz słoneczko? –
Przyszedł Kirk i dosiadł się do niej.
-To dziwne, czuję się jak stara
baba, która wyszła za mąż i w ogóle… dziwnie jest mieszkać ze swoim chłopakiem.
-Wiem, co masz na myśli. W końcu nie
będę bał się sam spać, tak strasznie boję się potworów z szafy. - Lumen
popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem i wybuchnęła śmiechem. – Ja mówię
całkiem poważnie!
-Teraz żadne potwory nie będę cię
straszyć, bo masz mnie!
-Wiesz, myślę, że powinniśmy uczcić
jakoś to, że razem mieszkamy.
-Co proponujesz? Tylko nie mów, że
seksem!
-Seks… to później, ale najpierw…
może zaprosimy kilku znajomych?
-Kirk, ja nie mam znajomych!
-No to poznasz moich i tym sposobem
będziesz mieć znajomych.
-Ale kombinujesz! Niech ci będzie!
Zaproś kumpli…
-Kochana jesteś! – Cmoknął ją w
policzek i poderwał się z podłogi. Wyszedł z pokoju jak oparzony.
-Wariat!
-Odezwała się normalna!
~*~
-Kirk trochę o tobie mówił. Z jego
opowieści wynikało, że jego laska to niezła dupa, a z tego co widzę, to
wyglądasz znacznie lepiej!
-Dzięki Keith. – Lumen zaśmiała się
i upiła łyk swojego piwa. – Miło jest poznać członków zespołu… jak wy się tam
nazywacie… jakoś na E?
-Exodus.
-Exodus… - powtórzyła, żeby lepiej
zapamiętać.- Długo razem gracie?
-Trzy lata.
-Wooow! To sporo!
-Co jest kochanie? – Przyszedł
zazdrosny solowy wymiatacz zespołu i objął swoją dziewczynę w tali.
-A nic, zapoznaję się z twoimi
znajomymi. Kiedy gracie jakiś koncert?! Chcę was posłuchać, jakoś Kirk nie
chciał mnie zabierać na żadne próby ani nic i…
-To zły pomysł kochanie, jesteśmy…
nie jesteśmy jacyś świetni.
-Nie obchodzi mnie to!
-Przestań Kirk, nie jesteśmy jacyś
znów najgorsi… są przecież gorsi, nie?
Chłopcy spojrzeli po sobie i
zaczęli się śmiać z nie wiadomo czego.
-Mam nadzieję, że się ze mnie nie
nabijacie!
-Kotek, no coś ty.
-Bo jest taki jeden zespół, co się
ma nie wiadomo za co… no są zabawni po prostu. – wytłumaczył Keith.
-Rozumiem. – Ale tak naprawdę nie
rozumiała zbytnio, albo była pijana, albo… sama nie wiedziała co. – Zaraz
przyjdę.
-A ty gdzie drobny pijaczku?
-Idę zapalić.
-Iść z tobą?
-Daj spokój, nie idę bóg wie gdzie.
-Ubierz się tylko ciepło!
-Dobrze mamo!
Na dworze nie było zimno, ale i
tak się ciepło ubrała, jak Kirk kazał. Wyciągnęła paczkę fajek z kieszeni i
odpaliła sobie jednego papierosa. Sądziła, że jej chłopak zaprosi więcej osób,
a tu tylko zespół i parę lasek i kilku facetów. Właśnie! Obce dziewczyny!
Żadnej jej nie przedstawił, co to za jedne?! Na pewno nie dziewczyny członków
zespołu… no może jedna była z Keithem, ale reszta? Nie miała pojęcia czy
powinna się obawiać tego, że któraś będzie zarywać do Kirka. Przecież był
niezłym przystojniakiem! Naprawdę zaczynała się o niego bać! Wdusiła swojego
papierosa w ziemię i wróciła do środka. Tak jak przypuszczała, do jej
ukochanego zleciały się dwie lafiryndy! Nawet jedna trzymała rękę na jego
ramieniu, jakby…
-Przepraszam, czy panie nie pomyliły
się przypadkiem?! Ten pan jest już zajęty! – Szarpnęła tę macającą laskę za
rękę i już chciała ją spoliczkować, ale się opamiętała. – Kirk!
-Kochanie… daj spokój. – Objął ją w
tali i odeszli na bok.
-Zostawiłam cię kurwa na… - no i nie
dał jej dokończyć pocałunkiem.
-Przecież wiesz, że chcę tylko
ciebie, nie musisz być taka zazdrosna.
-Tak, łatwo ci mówić, ty też byłbyś
cholernie zazdrosny, gdybym…
-Zabiłbym tego gnoja, co by do
ciebie zagadał.
-No to przynajmniej mnie rozumiesz!
Jeszcze raz zobaczę, że jakieś cizie się do ciebie kleją, to im włosy z dupy
powyrywam!
-Moja kochana zazdrośnica. –
Pocałował ją w czoło a potem w nos i usta. – Kocham tylko ciebie i nic tego nie
zmieni!
-No ja mam nadzieję mój ty
przystojniaku!
~*~
Kirk wrócił do domu w jakimś
dziwnym nastroju, od razu rzuciło jej się to w oczy. Nie dość, że był dziwnie
podminowany, to jeszcze pijany.
-Witaj! – Rzucił tylko przez ramię i
usiłował się wczołgać na górę.
-A jakiś całus, cokolwiek?! – Poszła
rozwścieczona za nim. – Coś się stało? – Podeszła do siedzącego chłopaka i
kucnęła przed nim.
-Nie to nic takiego kochanie. –
Przejechał kciukiem po jej policzku i cmoknął ją w usta.
-Wracasz późno, jesteś schlany i do
tego… nie okłamuj mnie!
-Po prostu… nie wiem co sobie
myśleć… wiesz mój zespół nie jest jakiś wybitnie super i…
-Zamierzasz go zmienić?!
-Znaczy się dostałem propozycję o
przyłączenie się do innego… są znacznie lepsi i w ogóle, ale głupio mi zostawić
kumpli…
-Kirk, posłuchaj – westchnęła i
usiadła obok niego. Chwyciła go za rękę i spojrzała mu prosto w oczy – kochasz
to, co robisz, to całe granie. Wiążesz z tym jakąś swoją tam przyszłość, więc
skoro ten inny zespół jest lepszy, to czemu nie miałbyś spróbować grać z nimi?
-Chyba masz rację. Dzwonię do Larsa!
-Lars? Boże, co za głupie imię… czy
to pseudonim?
-Nie mam pojęcia, ale gość ogólnie
jest zakręcony. Zaraz do ciebie wrócę kochanie! – Pocałował ją w czoło – I
dzięki za pomoc, kochana jesteś.
-Zawsze do usług skarbie!
Chłopak podniósł się i niemalże
wybiegł z sypialni. Lumen miała ogromną ochotę stać tam przy nim i podsłuchiwać
rozmowę, ale wiedziała, że to już szczyt bezczelności, poza tym nie chciała
przeszkadzać ukochanemu. W końcu stwierdziła, że lepiej będzie, jak pójdzie
wziąć prysznic. W drodze do łazienki udało jej się usłyszeć śmiech Kirka, więc
wszystko szło dobrze! Zamknęła za sobą drzwi. Wzięła szybki prysznic. Po
błyskawicznej kąpieli owinęła się tylko ręcznikiem. Ledwo co wyszła, a wpadła
już na swojego szczęśliwego mężczyznę.
-Jutro będą mnie przesłuchiwać!
-To cudow... Aaaaa! – Nie zdążyła
nic więcej powiedzieć, bo chłopak złapał ją wpół i przerzucił przez ramię.
-A teraz moja dziewczyno…
-Postaw mnie kurwa!
-Nie ma mowy! Teraz idziemy na seks
kochanie!
-Żadna nowość, ale wiesz, ja mam
nogi i mogę sama nimi operować!
-W to nie wątpię. Kochanie, ty nic
nie ważysz!
-Jestem gruba jak nosorożec!
-Jak od razu dwa i trzeci… malutki!
– Zrzucił ją sobie z ramienia na łóżko. Dziewczyna wybuchnęła gromkim śmiechem.
– Kocham… bardzo kocham… - wyszeptał i zaczął ją odwijać z mokrego ręcznika.
Rzucił go na podłogę i klęknął nad nią. – Kocham panią, pani Davison.
-A ja pana, panie Hammett!
Chłopak miał ją już pocałować,
kiedy rozległo się głośne dobijanie i dzwonienie do drzwi.
-Policja? Co przeskrobałeś? –
zaśmiała się.
-Raczej ty coś zrobiłaś, pójdę
sprawdzić, kogo niesie. - Ociężale zszedł z łóżka. Spojrzał jeszcze z tęsknotą
na jej nagie ciało i westchnął ciężko. - Może lepiej zostanę tu z tobą?
-Złaź na dół!
-A jak…
-Idziesz ty, czy ja mam pójść?!
-Dobra, dobra. Idę.
Doznał szoku, kiedy w drzwiach
ujrzał swojego wzrostu mężczyznę z długimi włosami ubranego w jeansy i skórzaną
kurtkę.
-Zimno na dworze, mam nadzieję, że
nie przeszkadzam.
-Właściwie to…
Nie
zdążył nic powiedzieć, bo gość sam się wprosił do środka. Powiesił swoją kurtkę
na wieszaku.
-Kochanie mamy gościa, ubierz się!
Chłopak
zaśmiał się i przeczesał swoją grzywkę.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się,
że nie pukniesz teraz swojej pani.
-Przeproś raczej ją. – Ściszył głos,
gdy zobaczył jak jego kobieta schodzi po schodach.
-Kurwa, człowieku pojebało cię, o
tej godzinie przychodzić?!
Nieproszony
gość tylko się zaśmiał, kiedy zobaczył jej rozwścieczoną minę. Nie sądził, że
taka drobna osóbka ma w sobie tyle siły, żeby tak głośno krzyknąć.
-Lars jestem. – podszedł do niej i
uśmiechnął się.
-To cię kurwa… nie upoważnia do
przychodzenia do nas, o której ci się żywnie podoba!
-Dobra, dobra, przepraszam. Nie
sądziłem, że Kirk będzie z kimś… tak pięknym?
-Nie czaruj już lepiej!
-Kochanie… jak jesteś zmęczona to
się połóż i…
-Jeszcze czego! Chcę poznać tego
pojeba! – Zaśmiała się i przytuliła do siebie Larsa. – Może piwka?
~*~
.
Kirk
chciał zabrać na przesłuchanie Lumen, ale ona nie chciała. Po prostu nie
chciała. Ciężko w to uwierzyć, ale bała się, że zdekoncentruje chłopaka i go
nie przyjmą do nowego zespołu, więc została w domu i czekała z niecierpliwością
na telefon.
-Chcą mnie! Będę w Metallice!
-Gratuluję skarbie! To świetna wiadomość!
Będziemy musieli to jakoś uczcić!
I
uczcili dobrą kolacją, którą o dziwo przyrządziła dziewczyna i dobrym seksem.
Tylko nie mów, że seksem! -> no jak kurwa nie jak tak? xd
OdpowiedzUsuńum... Lars... wiesz ze go nie lubię... dawaj JAMESAAAAAA! niech się Duffowa pocieszy i pojara i popodnieca czy coś xd
yyyyyyyy odnalazlam pare bledów ale za chuj mi sie nie chce znow ich szukac hahaha
kocham kocham kocham :*
i nawet nie probuj przestawac pisac!
wiesz, że czekam na pewny istotny dla mnie fragment ;D haha będę się jarać gdy go tu przeczytam <3 a pozatym genialne :* ( Natalia, już nie eneczka) ;D
OdpowiedzUsuń