Wituję Was!
Dobra, nie mogłam wytrzymać, wybacz Rose :*
Za błędy Was przepraszam, ale nie mam siły na gmeranie w tym syfie i ich wyłapywanie!
Chłopak stał pod jej drzwiami już
jakieś dobre pięć minut. Dobijał się i dobijał, ale nit nie otwierał. Nacisnął
klamkę, ale było zamknięte.
-Lumen?! – Nie usłyszał odpowiedzi.
Obszedł cały dom, musiał przedrzeć się przez krzaki, co nie było łatwe w nocy,
wyszedł z nich cały poharatany, ale nie obchodziło go to, bo bardziej martwił
się o dziewczynę. Wszędzie były pogaszone światła, cisza jak makiem zasiał,
robiło się wręcz upiornie. Okna były pozamykane, więc nie miał jak wejść do
środka Nawet lufcik u Lumen w pokoju był zamknięty, a zwykle go otwierała i
zostawiała w spokoju. Ostatecznie wrócił do punktu wyjścia. Nie chciał tego
robić, nie lubił tego, poza tym nie jego ukochanej, ale taka była konieczność.
Wyciągnął z kieszeni drucik i próbował nim otworzyć uparte drzwi. Na dworze
było cholernie zimno toteż usiłował się dostać do środka jak najszybciej. W
końcu zamek ustąpił. Pchnął lekko skrzydło drzwiowe i niepewnie wszedł. Nadepnął
na coś, bo chrupnęło mu coś pod stopami. Szybko zapalił światło. Spojrzał na
podłogę – rozbite lustro. „Co tu się
działo?” – zapytał siebie samego. – Lumen? To ja, Kirk, kochanie jesteś tu?
– Nadal nie uzyskiwał żadnej odpowiedzi. Szedł dalej. Dalej było coraz gorzej,
wszędzie walały się ubrania, potłuczone naczynia, dosłownie wszystko było
zdemolowane, a śladu dziewczyny nie było. Zaczynał się niepokoić coraz
bardziej. Obszedł cały parter, a żywej duszy nie znalazł. Została tylko góra.
Wbiegł po schodach i pierwsze, co zobaczył w świetle lampy ulicznej – krew.
Przeraził się nie na żarty! – Lumen! – Udał się do jej pokoju, tam ją znalazł.
Leżała na łóżku, była pokaleczona dosłownie wszędzie. Jej biała sukienka
przybrała krwawy kolor, nie ruszała się. – Kochanie! – podbiegł do niej. Żyła!
Oddychała!
-Kirk… - Podniosła się powoli. Jej
makijaż znalazł się już od dawna na policzkach. Była cała zapłakana. Chłopak
szybko przytulił ją do siebie. Nawet nie musiał pytać, co się stało, bo sama
zaczęła opowiadać. - Ona umarła, rozumiesz? Tamtej nocy… miała zawał czy chuj
wie co, nie wiem, byłam w szoku…
-Twoja matka nie żyje?! – Dla niego
też był to duży szok.
-Spokojnie, jebnięta Lumen jej nie
zabiła… teraz zostałam sama…
-Masz mnie kochanie, zaopiekuję się
tobą.
-To miłe… może ci się wydawać
dziwne, że jakoś niespecjalnie to przeżywam, ale.. głupio to zabrzmi… cieszę
się, że to tak się skończyło, w końcu jestem wolna!
-Lu, co ty gadasz?! Jak może ci nie
być przykro z powodu śmierci matki?!
-No dobra… na początku mi było
smutno, potem byłam wściekłą, co z resztą widać, a potem… teraz jest już ok.
Nie ma co ryczeć już, stało się i trudno. Po jutrze pogrzeb, przyjdziesz?
-Lulu…
-Nie mów tak do mnie! – Zaśmiała się
i pocałowała go w policzek. – Tęskniłam za tobą!
Kirk
objął jej policzek dłonią i pocałował lekko w usta.
-Ja za tobą też, ale na seks nie
licz, trzeba tu posprzątać!
~*~
Sprzątanie
całego domu trochę im zajęło czasu, prawie całą noc, ale za to od razu zasnęli.
Kirk był bardzo zdziwiony reakcją Lumen na śmierć matki. Wydawała się taka
radosna, a przecież powinno być odwrotnie! Przez chwilę rozważał motyw, że to
ona ją zabiła, ale jak niby miała wywołać u niej zawał? Owszem, leki, tylko
skąd by je wzięła, ukradła jakiejś babci? Poza tym nie wyglądała na
morderczynię, chociaż kto ją tam wie. Miała żółte papiery! Mogła być zła na nią
za to, że zamknęła ją w szpitalu psychiatrycznym, ale to tylko dla jej dobra.
Przecież nawet nie narzekała na pobyt tam, podobało jej się, że poznała nowych
ludzi, z którymi nadal utrzymuje kontakt. Spojrzał na nią, już nie spała. Jej
cudowne, szafirowe oczy patrzyły na niego i uśmiechały się.
-Czekaj! Myśl dalej, wyglądasz wtedy
seksownie! - Zaśmiała się i pocałowała
go w usta na dzień dobry.
-Jak się spało?
-Bardzo dobrze. Przynajmniej teraz
nikt mi dupy nie truje, że śpię w nocy z chłopakiem!
-Nie mów tak kochanie, nie wypada.
-Boisz się, że jej duch będzie nas
nawiedzał? Daj spokój, nie wierzę w duchy!
-To była twoja matka, należy jej się
trochę szacunku.
-Niszczyła mi życie, nic jej się nie
należy!
-To nie zmienia faktu, że…
-Kirk! Właśnie została sama, nie mam
żadnej rodziny!
-Przecież…
-Zamieszkaj ze mną. Jeszcze niedawno
tego chciałeś.
-Wiem… w sumie to dobry pomysł, będę
cię miał na oku!
~*~
-Kochanie! Już dawno powinnaś być
gotowa.
-Nigdzie, kurwa, nie idę!
I
na tym temat się skończył. Choćby chciał ją wyciągnąć dźwigiem z łóżka, to i
tak by mu się nie udało. Przysiadł się obok niej i pogłaskał ją po głowie.
-To twoja matka, powinnaś…
-Mie mów mi kurwa, co powinnam! Nie
idę i koniec!
-Czemu nie chcesz iść?
-Źle się czuje.
-Nie ściemniaj!
-Psychicznie!
Zrobiło
mu się jej żal. Chyba w końcu zrozumiała, że została sama, nie ma już żadnej
rodziny… znaczy się rodzinę miała, jakieś tam dalekie ciotki, czy inne wujki,
ale nie utrzymywała z nimi kontaktów. Ojciec? Chuj go wie, jak dla niej mógł
nie żyć, nie obchodził jej wcale.
-Rozumiem… kochanie, ale naprawdę
powinnaś.
-Nie jestem wstanie! Zobacz na mnie.
Dopiero
teraz odsłoniła swoją twarz, była cała zaryczana. Może rzeczywiście nie
powinien jej na siłę ciągać na ten pogrzeb? Ale powinna pójść…
-Kochanie… pożegnasz się z nią,
proszę cię…
-Masz rację… ale nie chcę, żeby
ludzie mnie widzieli w takim stanie.
-Będzie dobrze, chodź, pomogę ci się
ubrać.
~*~
Kirk zawiązywał właśnie krawat,
kiedy jego dziewczyna ubierała się w łazience.
-Kochanie,
spóźnimy się, jeśli się nie pospieszysz.
-Jeszcze chwilka…
-Może w czymś ci
pomóc?
-Chcesz mnie
umalować? – Zaśmiała się. – Nie dzięki, będę wyglądać jak panda.
-Ale za to słodka
panda!
Uśmiechnął się sam do siebie.
Przystojnie wyglądał w garniturze! Sam się wprosił do łazienki. Oparł się o
framugę i skrzyżował ręce na piersi.
-No, no, no… -
Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Miała na sobie czarny gorset, obszyty czarną
koronką a do tego piękną, króciutką spódnicę. – Kochanie… wyglądasz bardzo
seksownie, tak niepogrzebowo.
-Dziękuję skarbie,
ale na seks nie licz, mamy żałobę! – Odwróciła się do niego przodem. Miała
przerażający makijaż na twarzy. Była blada jak sufit i te oczy… przerażające!
Nic się nie odezwał na ten temat, bo nie chciał wszczynać kłótni. Jednak uważał,
że make up na Coopera, nie był odpowiedni na pogrzeb. Podszedł do niej. Złapał
ją za biodra i przyciągnął do siebie.
-Wiem, że jest ci
ciężko, ale pamiętaj, masz we mnie oparcie.
-Dziękuję ci,
jesteś kochany! – Uwiesiła się na jego szyi i szepnęła mu na ucho. – Kocham
cię.
-Ja ciebie też
skarbie, ja ciebie też.
Do kościoła na mszę dojechali jego
starym gruchotem. Kirk zaparkował niedaleko świątyni. Przejście tego małego
odcinka drogi zajęło im trochę czasu, ponieważ Lumen nie chciała się zbytnio
spieszyć. Widać, że nastrój jej się pogorszył, a on nie wiedział, jak ma jej
pomóc.
-Dobrze się
czujesz?
-A jak myślisz?
Matka mi zmarła!
I więcej się już słowem nie odezwał. W kościele nie było
dużo ludzi, większość z nich dziewczyna znała, jacyś starzy przyjaciele matki,
trochę rodzinki no i nawet on przyszedł - nie wiadomo po chuja. Razem z Kirkiem
zajęli ostatni rząd, bo nie chciała siedzieć gdzieś z przodu. Cały czas ją
obejmował, żeby przypadkiem się nie rozryczała, a widział jak stały w jej
oczach łzy. Od czasu do czasu całował ją w skroń i upewniał się czy wszystko z nią w
porządku.
-Nie jest ci zimno kochanie? – Zapytał, kiedy wyszli z
kościoła.
-Jest w porządku. – wyszeptała.
-Lumen! - „Jeszcze
tego brakowało!” Ścisnęła mocniej dłoń Kirka. Podszedł do nich średniego
wieku mężczyzna, jeszcze bez siwych włosów, uśmiechał się cały czas, co było
podejrzane na tę okoliczność. – Czego tu szukasz?! Nie musiałeś przychodzić!
-Musiałem Lumen, musiałem. Chciałem się z nią
pożegnać.
-Przecież nic dla ciebie nie znaczyła!
-Nieprawda… nie mów tak.
-To były twoje słowa chuju! Lepiej stąd wypierdalaj,
albo się do mnie nie odzywaj!
Kirk
się tylko przelotnie uśmiechnął i pociągnął za sobą rozwścieczoną dziewczynę,
która nie mogła ochłonąć po spotkaniu z owym mężczyzną.
-Jak mniemam, to to był…
-Tak, nie rozmawiajmy o tym chuju!
-Lumen - „O nie, to znów on!” – Musimy jeszcze o
czymś pogadać.
-Czego znów kurwa chcesz?!
-Może niech pan da jej spokój dziś. – Odezwał się w
końcu Kirk- chyba widać, że nie ma dziś nastroju na rozmowę z panem.
-To moja córka, chyba mam prawo…
-Tak, tak. Miał pan do niej prawo, teraz Lu jest
pełnoletnia i może robić, co chce, a teraz proszę ją zostawić w spokoju!
-Młody człowieku, chyba nie wiesz z kim masz do
czynienia! Chcę z nią pogadać. – Złapał Kirka za ramię i próbował go odciągnąć
od dziewczyny, a potem szybko się potoczyło. Zaczęło się od zwykłej szarpaniny,
a później ojczulek dostał w pysk od Kirka za wyzywanie Lumen od dziewek i
szmat. Chłopak pociągnął ją za rękę w stronę samochodu. Dziewczyna była w
szoku, że stanął po jej stronie i że walnął w ryj jej ojca. Naprawdę zrobiło to
na niej ogromne wrażenie, była mu wdzięczna i nie miała pomysłu jak mu się
odwdzięczyć. Kirk niemalże wepchnął ją do grata. Widać, że był bardzo
zdenerwowany. Wsiadł po swojej stronie i starał się uspokoić.
-Kirk… dziękuję, że stanąłeś po mojej stronie! –
Pocałowała go w policzek, a potem delikatnie w usta.
-Należało mu się prawda?
-Tak! Od dawna sama chciałam to zrobić, a le nie
miałam tyle odwagi co ty!
-Nikt nie będzie obrażał mojej dziewczyny!
-Chyba nie
zasługuję na takiego faceta jak ty.
-Maleńka, nie
pierdol, to ja na ciebie nie zasługuję! Jesteś wspaniała.
-Bzdury gadasz!
~*~
Pogrzeb przebiegł trochę inaczej
niż się tego spodziewał. Myślał, że Lumen sobie poradzi i nie będzie aż TAK
płakać, ale chyba jeszcze dobiła ją ta cała sytuacja z ojcem. Całą drogę
powrotną przespała, była tak zmęczona ryczeniem. Kirk wyciągnął ją z samochodu
i wniósł do domu. Położył na łóżku. Zastanawiał się, czy nie powinien jej
rozebrać i przebrać w coś wygodniejszego, ale w ostateczności przykrył ją
kołdrą i zszedł na dół. Teraz miał trochę czasu, żeby to wszystko przemyśleć.
Jeszcze niedawno chciał z nią mieszkać, wydawała mu się to dość fajna sprawa,
ale nie wiedział, że jej życie się tak szybko potoczy i że zostanie sama,
znaczy się miała jego, ale nie o to teraz chodziło. Mieszkanie ze sobą dwóch
niedoświadczonych ludzi, to czyste szaleństwo. Przecież żadne z nich nie było
odpowiedzialne, no może on bardziej od niej, ale też bez większego szału. Jakoś
nie wyobrażał sobie tego, a wiedział doskonale, że z dnia na dzień będą już pod
jednym dachem. Z jednej strony fajnie - będzie ją miał blisko siebie, czego
zawsze bardzo chciał, ale z drugiej - nie będzie miał za dużo prywatności i
ciszy jak dotychczas. Skończy się nocne picie z przyjaciółmi, w końcu „młoda”
ma szkołę i musi się wysypiać, no i rzecz jasna uczyć! Kto jej pomoże z nauką?
No przecież nie on. Tępy nie był, ale większość z tych szkolnych bzdur już
dawno pozapominał, są przecież ważniejsze rzeczy na świecie! Poza tym nie
wróżył sobie kariery naukowca tylko raczej muzyka, a do tego jest potrzebny
talent i wiedza muzyczna, a nie wiedza wyniesiona z budy! Kolejna sprawa… bał
się, że cała ta tęsknota za nią uschnie i przez to zniszczy się ich związek.
Będzie ciężko, ale wiedział, że będą sobie musieli dać radę sami, bo mają tylko
siebie.
To Ty powinnaś mi wybaczyć, ze mam taki poślizg :(
OdpowiedzUsuńNieprawda:*:*:*:*
Usuń1.Dobijał się i dobijał, ale nit nie otwierał. -> nikt xd
OdpowiedzUsuń2.Jej makijaż znalazł się już od dawna na policzkach. -> ej no... albo znalazł się dawno albo jest już od dawna :D
3.Mie mów mi kurwa, co powinnam! -> nie
4. Zobacz na mnie. -> chyba popatrz :D
5. a le nie miałam tyle odwagi co ty! -> ale :D
no ale pierdolić "błędy" uwaga! Duffowa komentuje!
-Ja za tobą też, ale na seks nie licz, trzeba tu posprzątać! -> o taaaaaak ciekawe ciekawe że sam by nie chciał! xd
była mu wdzięczna i nie miała pomysłu jak mu się odwdzięczyć. -> o serio nie wiedziała? jakaś mało domyślna hahahaha!
Z jednej strony fajnie - będzie ją miał blisko siebie, czego zawsze bardzo chciał, -> no tak :D seks na zawołanie nie? :D
yyyyy pogubiłam się w jakim właściwie oni są wieku? a w jakim byli w pierwszym rozdziale? :D
tatuś... co tatuś takiego zrobił konkretniej? napiszesz później coś więcej?
makijaż na Coopera! o me gusta
ależ ona rozchwiana emocjonalnie :D raz ma gdzieś że matka umarła, raz ryczy jak bóbr a jeszcze przy innej okazji jest radosna albo coś :D
Duffowa kocha i bardzo się cieszy, że nie czekasz aż Rosie przeczyta hahaha bo ja się nie mogę doczekać każdego kolejnego rozdziału :D
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! wklepałam dobrze kod za pierwszym razem! :D (teraz pewnie mi się nie uda xd)
Usuńjednak się udało! jakie dziś ze mnie dziecko szczęścia :D
UsuńBlog przejęłam od tego rozdziału... wcześniej pisała go moja kuzynka, wielka fanka gunsów na kilka miesięcy.... i chyba nawet wiem o kogo ci chodzi o duffową tak ? wiem że ona od niej zgapaiał ale co ja kur mogłam to był jej blog
OdpowiedzUsuńdziękuje a zrozumienie swojego bloga, owszem mam ... ale tego było mi jakoś tak szkoda. nie wiem czemu tu masz adres mojego bloga po przeniesieniu http://diary-of-axl.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńa tu stary http://diary-of-axl.blog.pl/
a ja wiem co będzie dalej <3 nananana :D eNeczka :D
OdpowiedzUsuńtylko bez spamu proszę eNko <3
Usuńjest jes.. spoko a jelsi chodzi o diary to żadne rozdiał już nihdy nie bd tam od nikogo zgapiany możesz byc spokojna
OdpowiedzUsuń