Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

14 stycznia 2013

Carolina drama 6

Witam!
Miało być dłuższe, ale nie jest... niech tylko Lumen wyjdzie ze szpitala, to akcja się troszkę rozkręci :3 (mam bynajmniej taką nadzieję!)
Z dedykacją dla mojej e"N"eczki :*


            Każdy dzień wyglądał zupełnie tak samo. Już nawet straciła rachubę czasu. Żyła od posiłku do posiłku i odwiedzin Kirka. Poznała tu parę fajnych ludzi, z którymi przesiadywała. Większość chorych przebywała tu na depresje, lęki, anoreksję i dwubiegunowość. A co jej było? Nie wiedziała. Nie rozmawiała o tym z lekarzem, chyba się bała. Ale tak na serio… miała mieć jakieś badania psychologiczne, których chyba się nie doczeka. Pani doktor odwiedzała ją codziennie i pytała się jak tam, czy wszystko gra, naprawdę wspaniała kobieta, szkoda tylko, że odeszła z pracy po jej trzech dniach pobytu w szpitalu. Dostała nowego lekarza prowadzącego, który okazał, a raczej okazała się, jeszcze lepsza od poprzedniej. Można by rzec, że to aż nie możliwe. Naprawdę inteligentna, młoda kobieta! Nie była świeżo po studiach, widać, że już miała do czynienia z pacjentami.
-Dzień dobry Lumen. Mogę cię prosić na rozmowę? – Zawsze tak zaczynała! Lumen podniosła się z chęcią z łóżka i poszła za nią. – Czemu leżysz ciągle w łóżku? Jest tak za każdym razem, kiedy po ciebie przychodzę!
-Akurat trafia pani na takie pory. Wieczorem zaczyna się dopiero moje życie towarzyskie.
            Nic nie odpowiedziała, tylko zaśmiała się. Otworzyła drzwi od malutkiego pomieszczenia, w którym znajdowały się tylko dwa krzesła i biurko, i zamknęła za nią drzwi.
-Usiądź sobie. – I tak zrobiła. – Dziś trochę cię pomęczę. Muszę znać odpowiedzi na pewne pytania, niektóre nie będą fajne, ale to jest konieczne.
-Dobrze, nie ma sprawy.
            No i potem przestało być jej do śmiechu. Kobieta pytała się dosłownie o wszystko. Musiała znać każdy szczegół z jej dzieciństwa, życia w szkole, jak tam w domu, standardowe pytania. Opowiedziała jej wszystko o swoim przedszkolu, że była bardzo wesołym dzieckiem, szybko się uczącym, wtedy jeszcze mieszkał z nią i matką ojciec, dopiero w podstawówce zaczęło się wszystko psuć. Tata ich opuścił, a dziewczyna obniżyła się w nauce, zaczęła opuszczać szkołę, palić, pić, a to wszystko przez tego jednego człowieka. Teraz, w liceum nie szło jej najlepiej, miała dużo nieobecności, szlajała się w czasie szkoły ze swoim chłopcem. Zdarzało jej się, że się uczyła i zaliczała testy na czwórki, trójki, ale to i tak nie było zbyt dużo, bo z większości przedmiotów nie zdawała po prostu. Nie była jakąś głupią dziewczyną, wręcz przeciwnie, była cholernie inteligenta, wszystko szybko łapała, ale to nie z jej winy jest chora na to, co jest i ma problemy ze sobą. To m.in. przez chorobę miała problemy ze szkołą, nie potrafiła pogodzić tych dwóch rzeczy ze sobą. Ciężko było w niej wysiedzieć z głosami, które non stop na każdej lekcji utwierdzały ją w jej beznadziejności i głupocie, albo kazały zepchnąć kogoś ze schodów, ot tak dla rozrywki. Opowiadanie o rozwoju choroby bardzo ją dobiło, zaczęła płakać, nie chciała o tym mówić, ale wiedziała, że musiała, to było konieczne, żeby wystawić jej poprawną diagnozę i dobrać odpowiednie leki. Ciężko przez to przebrnęła. Niby się oswoiła z myślą, ze jest chora, ale z drugiej strony mówienie o tym po raz kolejny ją męczyło psychicznie. Na szczęście podczas przesłuchiwania – jak to nazywała – nie słyszała pieprzonego głosu. Nie, przeprasza, odezwał się raz, żeby przypomnieć jej, że nie ma prawa nic o nim mówić, ale jak widać miała go gdzieś, bo chciała bardzo, chciała wyzdrowieć! Później przeszła do życia płciowego (Miała kłamać, że wciąż było martwe? Ależ skąd, chyba lubiła się chwalić tym, że nie była już dziewicą, w końcu to nie wstyd – z takim przystojniaczkiem?!), narkotyków, alkoholu i wszelkiego rodzaju używek. Lumen nie kłamała, mówiła prawdę. Tak – spała już z facetem, tak - piła, tak - dużo paliła, nie - narkotyków nie brała, może czasem zapaliła ziółko, ale to naprawdę było rzadko. Z takich ciekawszych pytań… doktorowa pytała się o relacje z matką, cóż, tu skłamała, powiedziała, ze są w porządku. Po prostu nie miała ochoty uczęszczać na żadną terapię rodzinną z kochaną matulką.


~*~


            Tak cudownie było na dworze. Mroźny wiaterek wiał sobie, ptaszki dawały koncert. Po prostu żyć nie umierać. Było pięknie biało, wszędzie leżał niezadeptany i niezabrudzony śnieg.
-Witamy na wolności! – Powiedział Kirk i od razu oberwał lekkiego kuksańca w brzuch. – Za co?!
-Nie nabijaj się ze mnie! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tej przepustki! Siedziałam w zamknięciu cztery tygodnie!
-Kochanie, to nie miało być złośliwe.
-Ale tak zabrzmiało!
-To przepraszam cię w takim razie. - Nie byli już na widoku, więc szybko sprzedał jej całusa w policzek.
-W usta to nie łaska?! - Poprawił się. – Obiecałam ci coś…
-Chyba wiem co – wymruczał jej do ucha i lekko je przygryzł. – Jedziemy do ciebie czy do mnie?
-Do ciebie, masz wolną chatę, chyba ze masz już jakiegoś lokatora…
-Nie mam jeszcze, nikt się nie zgłasza.
-Też bym się bała z tobą mieszkać!
-Ty nie miałabyś się czego bać. A może jesteś chętna, mam wolne miejsce w łóżku…
-Człowieku, mieszkam z matką i nie mogę jej zostawić, już rozmawialiśmy na ten temat!
-Pytam, bo może zmieniłaś zdanie.
-Może kiedyś… w sumie wiesz… to nie głupi pomysł, tylko moja matka średnio akceptuje to, że „szlajam się z kolesiem, co wygląda jak początkujący żul”.
-Nawet mnie nie zna.
-Chcesz to zmienić?
-Dobra, cofam to…


~*~


-Daj mi chwilkę, przebiorę się – przyłożyła mu palec do ust, które tak bardzo jej pragnęły. Wymknęła się z pokoju z torbą do łazienki. Kirk siedział zrezygnowany na łóżku i tępo wpatrywał się w drzwi, już nie mógł się doczekać. Czekanie na nią trochę mu czasu zabrało, a le w końcu stanęła w futrynie w bardzo obcisłej, krótkiej sukience, która zakrywała wszystko to, co w niej kochał. Bladość swoich nóg ukryła pod czarnymi pończochami, które były zbędnym dodatkiem. Próbowała uśmiechnąć się do niego uwodzicielsko, co jej nie wyszło, bo po chwili ryknęła gromkim śmiechem. Zarumieniła się uroczo i podeszła do niego. Chłopak zdał właśnie sobie sprawę, że gapił się na jej biust, który pięknie wyglądał zza dekoltu. Wstał i złapał ją za biodra. Delikatnie ją pocałował w usta. Zaczął zsuwać jej ramiączka, odsłaniające jej idealne barki. Po boku sukienki było zapięcie. Uniósł jej rękę delikatnie do góry, złapała za zamek i powolutku zaczął go rozpinać. Postanowił ściągnąć jej sukienkę przez nogi, a nie jak to zwykle robił przez górę. Opięty na pośladkach materiał stawiał opór, ale pociągał go na przemian z lewej i prawej strony, udało mu się w końcu pokonać najszersze miejsce bioder. -Kochanie tak na przyszłość. Mała czarną łatwiej ściąga się przez głowę. - Zaśmiała się i przywróciła tym go do rzeczywistości. Jego oczy przeniosły się na jej stanik. Był idealnie dopasowany. Czarny, obszyty kwiecistą koronką. Majtki były z kompletu, co było widać. -Zaciąłeś się?
-Ja tylko…oglądam sobie…
            Lumen uniosła jedną brew ze zdziwienia. Kirk zastanawiał się skąd jego laska ma pas do pończoch, ale to raczej nie było teraz najistotniejsze. Miał problem ze znalezieniem zapięcia od niego. Nie chciał, żeby dziewczyna się z niego nabijała, więc odpiął pończochy. Najpierw zaczął zsuwać jedną, jednocześnie całując jej nogę. Z drugą uczynił to samo. Teraz musiał się pozbyć pasa. Okazało się, że jest zawiązywany z tyłu, a kokardka jest sprytnie ukryta. Dziewczyna wsunęła chłodnawe dłonie pod koszulkę chłopaka i ściągnęła ją. Chciał pozbyć się jej stanika, ale kiedy jego ręce dotarły do „zapięcia” okazało się, że go tam nie ma. Lumen zaczęła chichotać z jego przerażonej miny.
-Z przodu kochanie.
Przeniósł swoje ręce na przód i po wielkim wysiłku odpiął go w końcu.
-Piękne.
-Kirk!
-Uwielbiam cię taką, jaką Bóg cię stworzył.
-Przykro mi, ale nie zamierzam chodzić cały czas nago, bo taką mnie wolisz.
-Szkoda.
-Szkoda? Chcesz, żeby wszyscy mnie oglądali bez ubrań???
-No dobra… może tego jednak nie chcę…
            Objął ją ponownie w tali i obrócił się tak, ze dziewczyna stała tyłem do łóżka. Pchnął ją delikatnie, a ta opadła na materac. Klęknął nad nią i przygwoździł jej ręce po obu stronach głowy.
-…będziesz musiała teraz tak poleżeć.
Puścił jej nadgarstki i klęknął, żeby mieć lepszy widok na jej biust.
-Przestań się gapić!
-Jesteś zbyt piękna.
-Przestań!
Zasłoniła ręką woje piersi i chciała wstać, ale jej na to nie pozwolił.
-Kochanie proszę cię. Zabierz rękę.
-Nie!
-Chcę sobie je pooglądać.
-Nie ma mowy!
-Kochanie zabierz łapkę.
-Ehhh…
            Oparł głowę o jej ramię i zaczął całować jej bark i delikatnie podgryzał go. Jego ręce błądziły po jej brzuchu. Przejechał z dwóch stron rękoma począwszy od jej pach, boku i skończywszy na biodrach, gdzie zaczynały się jej majtki.. Złapał delikatnie za końce i powoli zsuwał. Lumen podkurczyła trochę nogi, żeby było mu łatwiej ściągnąć z niej bieliznę. Chciała z powrotem wyprostować nogi, ale chłopak przytrzymał ją za kostki, uniemożliwiając jej tego. Pogłaskał ją po łydce, później troszkę wyżej po kolanie i w końcu zaczął bawić się w głaskanie jej ud.
-Kochanie!
-Musisz uzbroić się w cierpliwość mój najdroższy skarbie.
-Nie każ mi tak długo czekać.
-Skoro nalegasz.
Chłopak powrócił do poprzedniego zajęcie pieszczenia jej nóg, ale tym razem całował je, a nawet czasem podgryzał delikatnie jej jedwabistą skórę. W końcu zlitował się nad nią i zrobi, to na co długo czekała. Zaczął ją pieścić.
-O taaak! Kochanie jesteś…Mmmm…
-Cieszę się, że ci się podoba mój najdroższy skarbie.
-Aaaaaa! Jesteś Zaaajebisty!
Dziewczyna zaczęła płonąc z podniecenia. nie chciał, żeby doszczętnie zdarła gardło i powrócił do niej na górę.
-Dziękuję.
-Było dobrze?
-Zajebiście. Teraz moja kolej.
-Nie kochanie…teraz…
            Zaczął odpinać pasek od spodni.
-…zaczniemy bawić się razem.
-Ale…
Ściągnął spodnie. Przyjemność rozebrania go do końca zostawił Lumen. Dziewczyna zamieniła się z nim miejscami, teraz to ona była na górze! Patrzyła się na niego łobuzersko. Wpiła się w jego usta. Przejechała palcem po jego torsie i pocałowała w szyję. Zjeżdżała z pocałunkami coraz niżej, aż do jego męskości. Wzięła go do ust. Oddech chłopaka zrobił się cięższy i szybszy. Z dumą patrzyła na zadowolenie, które malowało się na jego twarzy. Przejechała językiem po całej długości jego penisa i znów objęła go swoimi wargami. Powolutku doprowadzała go do szaleństwa. W pewnym momencie przestała. Chwyciła jego penisa u nasady i nabiła się na niego. Wygięła się do tyłu i krzyknęła cicho. Oparła ręce o jego klatkę piersiową i zaczęła powoli podnosić się i opadać. Wbiła paznokcie w jego pierś i pocałowała go namiętnie w usta. Ugryzła go w szyję, a później pocałowała to miejsce, żeby uśmierzyć ból. Przyśpieszyła swoje ruchy. Całowała i lizała go po całym torsie. Czasami zdarzało jej się go podrapać, albo ugryźć. Zagryzła dolną wargę. Pocałowała go ostatni raz w usta i krzyknęła. Orgazm musiała zahamować gryząc go w ramię, co za bardzo mi się nie spodobało. Wytrysnął do jej wnętrza. Opadła na niego. Objęła jego kark rękoma i wtuliła głowę w jego szyję. Dyszała ciężko. Była całkowicie wyczerpana. Chłopak otulił ją swoimi rękoma.
-Przepraszam, ja nie wiem co mnie napadło, przepraszam, nie chciałam cię gryźć, przepraszam…
-Cii... było cudownie. Podobało mi się. Byłaś taka napalona... kotku, kocham cię.
-Przepraszam. Boli cię jeszcze? Mogę przynieść lód, czy coś.
-Nigdzie nie pójdziesz. Leż tu ze mną. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Dobranoc…
-Kolorowych snów.


~*~

            Ten dzień nie był jakimś najbardziej szczęśliwym w jej życiu – powrót do szpitala. Ale wracała z myślą, że MOŻE niedługo już ją wypuszczą, w końcu dostała przepustkę, a jak się je dostaje, to dni pobytu są policzone. Leki już brała od dłuższego czasu, więc powinny już działać, a raczej działy, bo głosu było znacznie mniej. Już nie mogła się doczekać dnia, w którym kompletnie ucichnie!





15 komentarzy:

  1. Kurde, nie nadązam z czytaniem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwolnię w takim razie :)

      Usuń
    2. nawet kurwa nie próbuj! :*

      Usuń
    3. btw... nawet nie wiesz jak mi sie nie chce wklepywać tej zapory kodowo-tekstowo-liczbowej xd

      Usuń
    4. w 90% przypadkach musze wklepywać ją po 3-4 razy bo nie umiem rozszyfrowac kodu xd
      hahaha ale Ci spam robię kochana :*

      Usuń
  2. KOCHAM CIĘ ZA DEDYCZEK I OPOWIADANIE <3

    ENECZKA. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "dziewczyna obniżyła się w nauce, zaczęła opuszczać szkołę," -> obniżyła się w nauce? bardziej by pasowało "opuściła się w nauce i zaczęła wagarować" czy coś?
    eee... czerwona sukienka... czemu ja tam wyłapałam słowo MĄŻ?!
    -Kochanie tak na przyszłość. Mała czarną łatwiej ściąga się przez głowę. - Zaśmiała się i przywróciła tym męża do rzeczywistości. ??!! wtf?!
    omnomnomnomnomnomnom jaki perwers! pogryźmy Kirkaaaaaa! :D
    wybacz ze tak późno no ale sama rozumiesz jak się wczoraj męczyłam z podatkami lokalnymi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. o co ci do huja chodzi ?! http://another-history-of-guns-n-roses.bloog.pl/?ticaid=6fe65

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuuuuuu błąd ortograficzny? ile masz lat dziecko, że używasz takich słów a nie potrafisz ich prawidłowo napisać?

      Usuń
    2. Hahahaha, dzięki anonimku :*

      Usuń