Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

12 stycznia 2013

Carolina drama 5

Witam!
Następny rozdział będzie dłuższy, postaram się i bardziej się do niego przyłożę.



-Chodź ze mną do zabiegowego – rzekła starsza kobieta z kokiem i pognała korytarzem przed siebie. Lumen chwyciła swoją torbę i udała się za nią. „Zabiegowy” nie był zbyt dużym pomieszczeniem.
Ściany były pomalowane na jasny niebieski, ogólnie było strasznie jasno. – teraz przebierz się w piżamę.
Dziewczyna była przerażona tym, że miała się rozebrać przy pielęgniarce, ale zrobiła to. Co prawda nie ubrała piżamy, tylko dres, ale starsza babka tego nie zauważyła.
-Stań na wadze. – Wydawała polecenia, jak w wojsku. Strasznie się jej bała. Potem było coraz gorzej, przeszukała wszystkie jej rzeczy w poszukiwaniu jakiś ostrych przedmiotów, którymi mogłaby się okaleczać, a nawet zabrała jej wszystkie paski, bo „mogłaby się powiesić” – teraz idź na punkt, tam gdzie są kanapy, musisz poczekać, bo panie sprzątają twój nowy pokój.
            Usiadła na kanapie z torbą na nogach i wpatrywała się ze strachem w pacjentów. Naprzeciwko siedziała przeraźliwie chuda dziewczyna wycinająca coś z papieru (skąd miała nożyczki?!), a obok niej mała dziewczynka, która mogła mieć góra siedem lat. Przyszła do nich pofarbowana na czarno koleżanka z kolczykiem w wardze i mocnym makijażem.
-Ta kurwa mnie przyłapała! Rozumiesz?!
-Na czym? – Spytała ta starsza.
-No kurwa, pocięłam się! - I podwinęła swój zakrwawiony rękaw, nie wyglądało to za ciekawie. – Zabrała mi jebana żyletki!
            Nagle zleciało się jeszcze więcej dzieciaków, musiała ustąpić im miejsca, bo mieli jakieś „siedzenie”. W tym samym dniu zostały przyjęte jeszcze dwie dziewczyny, które jak się okazało dzieliły z nią pokój.
            Sala miała przyjemne kolory, zielone ściany i ciemno niebieskie koce z delfinkami na lóżkach. W ścianach było pełno dziur, co wyglądało naprawdę okropnie. Lumen od razu zajęła miejsce przy oknie po lewej stronie.
-Jestem Elizabeth!
            Podeszła do niej niższa blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy niczym z reklamy pasty do zębów.
-Lumen. – wyciągnęła nieśmiało rękę w jej stronę.
-Ja jestem Marta.
-Miło mi.
-Ale super, że jesteśmy razem w pokoju! – Krzyknęła ta szczerząca się.


~*~


            Noc była nieprzespana. Nie przystosowała się jeszcze do nowego domu na tyle, żeby móc spokojnie spać. Poza tym nie była pewna na co były chore dziewczyny z pokoju, mogły się okazać morderczyniami, wpaść szał i zrobić jej krzywdę. Na szczęście nic takiego się nie stało.  Obydwie spały jak zabite. Po drugie, czy tam trzecie, czwarte, bez życzenia „dobrej nocy” przez jej ukochanego ciężko było odlecieć do krainy snów. Przewracała się z boku na bok, leżała na plecach, brzuchu i nic, ciągle była przytomna i w pełni świadoma tego, co się dzieje. Poza tym, było jasno! Na dworze świeciła jakaś pieprzona lampa, która dawała w okno i oświetlała cały pokój, nie było nawet rolety. Nie dość, że cholerna lampa z dworu, to jeszcze na korytarzu było lekko przyciemnione światło. Normalnie, na luzie można było czytać książki, czy rozwiązywać krzyżówki, które były tutaj ulubioną rozrywką.
            Rano? O matko boska! Jasne światło żarówek poraziło jej oczy. Potem weszła do pokoju piguła z tekstem „Proszę wstajemy!”, a ona głupia i naiwna to zrobiła. Wyszła na korytarz ze szczoteczką i pastą do zębów w kierunku łazienki. Totalna pustka, wszyscy jeszcze spali! W kiblu były już dwie dziewczyny, po ich wyglądzie można byłoby sądzić, że to anorektyczki, wiele się nie pomyliła. Były strasznie przesympatyczne, przedstawiły się, nawet nie zapytały na co tu jest, jak każdy, bo to chyba najciekawsze o co można zapytać, ewentualnie „który raz w psychiatryku?”
-Na gimnastykę proszę. – Rozległo się nawoływanie. Dwie dziewczyny od razu się zwinęły - dziwne. Lumen została sama ze swoją szczoteczką, nie pozostało jej nic innego, jak wyszczotkować zęby.
            Stała z tacą na środku stołówki i nie miała zielonego pojęcia, gdzie mogłaby usiąść. Przysiadła się obok swojej nowej koleżanki z pokoju – Marty. Prawie wszyscy zjedli śniadanie w ciszy. Aż dziwnie było siedzieć pośród tylu obcych osób, bała się każdego z osobna i nie wiedziała kogo najbardziej.
            Potem? Potem nie było nic do roboty. Poszła do swojej sali, ledwo co zapamiętała, która to była. Położyła się do swojego łóżka, zamierzała właśnie przespać cały ten beznadziejny pobyt.
-Leki!
            „Nawet nie dają się kurwa wyspać!” – pomyślała. Wygramoliła się ze swojego łóżka do tzw. zabiegowego i ustawiła się w niekrótką kolejkę.
-Nazwisko.
-Davis.
-Nie ma dla ciebie leku.
            Zaskoczyło ją to…
Widzisz, nie wyleczą cię tu. Wiem, wiem tęskniłaś za mną przez te dwa dni, ale o to jestem i będę ci teraz zatruwał życie!”


~*~


-Lumen! - Ktoś krzyknął z korytarza. Dziewczyna leniwie wygramoliła się spod ciepłego kocyka. Nawet nie założyła kapci i poszła sprawdzić, o co chodzi. Podeszła do niej niewysoka dziewczyna. – Ktoś do ciebie dzwoni.
-Kto?
-Nie wiem, jakiś chłopak.
            Chłopak?! Pewnie Kirk! Od razu pobiegła do telefonu. Podniosła słuchawkę i niepewnie wyszeptała.
-Tak?
-Lumen, to ty?
-Kirk! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że słyszę twój głos!
-Ja też kochanie, ja też. – jego głos był taki smutny, coś się musiało stać! – Opowiadaj, co tam u ciebie? Dobrze cię tam traktują?
-Nie jest tak źle… wszyscy są mili i w ogóle. Lepiej powiedz mi, czemu masz taki smutny głos.
-Bo cholernie za tobą tęsknię kochanie. Nie widziałem cię już dzień i zaczynam wariować!
-Spokojnie, możesz mnie przecież odwiedzić.
-Mogę to zrobić nawet teraz, jeśli oczywiście chcesz.
-Jasne, że chcę!
-A wpuszczą mnie? Podobno tylko rodzina może…
-Będziesz moim kuzynem.


~*~


Miała łzy w oczach, kiedy widziała go po drugiej stronie drzwi. W końcu wszedł, a ona od razu się na niego rzuciła. Uwiesiła się na jego szyi. On ją ciepło objął rękoma w tali i pocałował w policzek na przywitanie. Niestety nie mógł zatopić się w jej ustach, bo pielęgniarki się patrzyły na całe zdarzenie.
-Tęskniłam. – Szepnęła mu na ucho.
-Ja również, nawet nie wiesz jak bardzo!
            Siedzieli za sobą dobrą godzinę. Rozmawiali i śmiali się. Dziewczyna żałowała, że nie wziął ze sobą gitary, bo chętnie posłuchałaby jak gra – uwielbiała to! Mogłaby się sama nauczyć, albo on mógłby to zrobić – to o wiele lepszy pomysł, ale chyba nie miała tyle cierpliwości, żeby z uporem maniaka brzdąkać na gitarze.
            Dała się mu przytulić, czule oplótł ją, a ona trzymała głowę na jego ramieniu. Wspaniale było gadać z kimś, kogo się znało, a nie tylko z obcymi twarzami. Miała ogromną ochotę go pocałować, ale musiała się powstrzymywać.
-Kocham cię – szepnęła i przymknęła oczy. Pocałowała go delikatnie w szyję i zachichotała. – To było zabronione.
-No właśnie, tak własnego kuzyna?
-Nie podobało ci się drogi kuzynie?
-Podobać, podobało, ale kuzynce takich rzeczy nie przystoi.
-Jeszcze narzekasz!
-Nie narzekam, ale nie chcę, żebyśmy zostali przyłapani.
-Nic się przecież nie stało, gorzej, gdybym zrobiła to! – I pocałowała go namiętnie w usta, ale za to krótko.
-Oszalałaś?!
-A niby czemu tu siedzę? – Spytała ironicznie. – Tęsknie za tobą… chciałabym się z tobą kochać, tu i teraz!
-Lumen, wiesz, że to nierealne. Musimy wytrzymać, ale nie martw się, będę cię odwiedzał codziennie.
-To dobrze, bo chyba bym zwariowała tu z tymi wariatami… a nie… ja też jestem wariatką. – Zaczęła się śmiać jak głupia ze swojego stwierdzenia. Chłopak przez chwilę siedział w lekkim szoku, a potem do niej dołączył. Dziewczyna zmieniła pozycję siedzącą. Oparła się plecami o podłokietnik i rozłożyła swoje nogi na jego kolanach. Kirk zaczął błądzić po jej udach dłońmi, zbliżając się coraz bardziej do jej krocza. – Kirk! – Szybko się wyprostowała. Klepnęła go lekko w ramię i pogroziła palcem. – Jesteś moim kuzynem, a kuzyni tak nie robią!
-Co ja poradzę, że mam na ciebie ochotę?
-Ja też mam… ale nie możemy. Poczekaj, niech mnie tylko na weekend do domu puszczą!
-Ohhh… a można tak?
-Tak, dostaje się tak zwaną przepustkę na cały weekend, teraz pomyśl co będziemy robić przez ten czas!
-Oooo! Już nie mogę się doczekać! Wypuszczą cię zatem teraz?
-Wątpię, bo jestem tu zaledwie drugi dzień, ale może za tydzień… kto wie.


~*~




5 komentarzy:

  1. to ja poproszę opis tego weekendu! hahaha :D
    no nieładnie prowokować KUZYNA a pozniej go ochrzaniac! nieładnie
    i co pierdolisz mi tu że mam nie czytac hm? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie przeczytałam jeszcze raz i mogłabym przeczytać poraz kolejny :D <3

    N.

    OdpowiedzUsuń