Witam Was!
Dobra, chuj, napisałam jakiś bzdet bez ładu i składu, jakiś zapychacz. Wolicie takie krótkie rozdziały czy mam się bardziej rozpisywać? :)
Swoje usta zbliżył do jej ust. Przysunął ją delikatnym
ruchem za tył głowy i pocałował. Myślał,
że dzieje się to w zwolnionym tempie, ale takie rzeczy były tylko w filmach. To
był dłuższy pocałunek, bardziej zmysłowy. Lumen przyjęła jego ciepłe usta z ogromną
przyjemnością. Całowali się bez opamiętania, zupełnie jakby jutro miał wydarzyć
się koniec świata. Ostrożnie położył swoją dziewczynę na łóżku. Patrzył na nią
z troską. Odgarnął jej pojedyncze loki z czoła i ucałował je. Tak samo czynił
jej ojciec przed zaśnięciem „żeby przegnać koszmary”. Przejechał wierzchem
dłoni po policzku, jakby była tylko wytworem jego wyobraźni. Na szczęście była
prawdziwa i nie musiał iść zaklepywać sobie kwatery w szpitalu psychiatrycznym.
Pod nim leżała drobna dziewczyna, oryginalnej urody. Jej wzrok przeszywał go na
wylot. Czekała na jego dalsze posuniecie. Nie poganiała go, a on nie zamierzał
być gwałtowny. Miał ją teraz tylko dla siebie. Nie musiał się martwić tym, że
miał godzinę na jej zaliczenie. To nie była taka dziewczyna jak pozostałe. Ta
była wyjątkowa. Była na „wieczność”. Nic nie trwa wiecznie, ale jego miłość
była niezniszczalna. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się coś takiego. Kiedyś
widział się tylko z dziewczynami w stylu Króliczków Playboya. To wcale nie znacz,
że Lumen nie dorasta im do pięt. Wręcz przeciwnie. Silikony przestały mu się
podobać. Zrozumiał, że rozmiar to nie wszystko, a wypełnione usta botoxem wcale
nie są podniecające. Stawiał na całkowitą naturalność. Bo tak powinny wyglądać
kobiety. Powinny być naturalne, pokazywać swoje piękno, a nie szpecić się
tapetą z Castoramy. Dlatego postanowił wyrzucić dziewczynie zawartość
kosmetyczki. Nienawidził, kiedy Lumen przeglądała jakieś durne magazyny z modą, czy cokolwiek, gdzie
były modelki i mówiła „popatrz jakie one są piękne.” Nie mógł za Chiny
zrozumieć, czemu ona mu nie wierzy. „Ty jesteś ładniejsza”. „One są takie
chude... i wysokie, a ja? Gruba i niska.” To go bardzo bolało. Nie powinna się
porównywać do chodzących patyków. Nie miał pojęcia, co jej się w nich
„podobało”. Przecież była ładna. „Czemu ona nie może tego dostrzec?” Zauważył,
że wierzyła mu w złe rzeczy, a dobre wyśmiewała. Na jej miejscu chodziłby po
ulicy w samej bieliźnie, albo nago, żeby pokazać, jaki jest wspaniały. Jednak
wolał pozostać w swoim ciele, bo mógł przynajmniej patrzeć na nią, a tak to by
musiał gimnastykować się przed lustrem. Odpinał jej guziki od koszuli. Jego
koszuli, którą miała na sobie. Uwielbiał ją w swoich ubraniach. Dla faceta nie
ma nic seksowniejszego na świecie niż jego dziewczyna w jego ubraniach. Tak też
było w przypadku Lumen. Czego by nie założyła, mógłby to być nawet worek po
ziemniakach i tak wyglądała by w nim nieziemsko. To co kryło się pod kraciastym
materiałem, ucieszyło jego oczy. Nie miała na sobie stanika. No może tylko pod
koszulką znajdował się sportowy top. Założyła go tylko po to, żeby „optycznie
powiększyć swój biust”. Ale po co go chciała powiększać, to nie wiedział. Przez
materiał przebijały jej sutki. Brodawki próbowały przebić się na zewnątrz
niczym przebiśniegi przez śnieg. Dziewczyna usiadła i ściągnęła koszulę. Kirk
położył ją z powrotem. Klęknął trochę dalej niż poprzednio tylko po to, by
pieścić jej brzuch. Podwijał koszulkę po małym kawałeczku, by nacieszyć się jej
gładką, aksamitną skórą, jaką pod sobą skrywała. Nadeszła chwila uciechy dla
niego i ściągnął niepotrzebny materiał. Do celu przeszkadzał tylko sportowy
biustonosz. Nie miał z tyłu zapięcia, więc nie tracił czasu na mocowanie się z
nim. To był naprawdę dobry wynalazek. Pozbycie się go nie sprawiło mu większego
problemu. Na początek objął jej piersi dłońmi. Delikatnie przejechał po jej
sutkach. kciukami. Dziewczyna westchnęła głośno, widocznie była
zniecierpliwiona i spragniona. A może to z rozkoszy? Przeciągnął język po jej
mostku. Smakowała cudownie. A jakby inaczej? Doprowadzała go do szału. Pewnie o
tym nie wiedziała, ale tak było. Wystarczyło, że była w pobliżu, a on jakby
odżywał i widział wszystko przez różowe okulary. Fakt. Dziewczyna była
magiczna. Zaczarowała go. Nieświadomie, ale to zrobiła. Po prostu o jedno
spojrzenie na nią za dużo. Głębia oceanu stała się jego ulubionym kolorem. Nie,
nie, nie jej oczy były niczym szafiry. chwyciła go za kark swoją drobną dłonią
i przyciągnęła do swoich krwistych ust. Jej palce wplotły się w jego loki. Po
chwili puściła je i usiłowała zedrzeć z niego, bo nie ściągnąć, koszulkę.
Musiał jej pomóc, żeby trwało to w miarę krótko, aby jak najmniej utracić czasu
na oderwanie się od niej. Czuł jej opuszki palców na swoich plecach. Błądziła
nimi bez opamiętania i bez żadnego celu. Zmusiła go, żeby się na niej położył.
Przygniótł ją sobą, nie przeszkadzało jej to. Wymieniali się swoim zapachem i
ciepłem. Był tak przyjemnie rozpalony. Prawie jak kaloryfer, który był nawet
lekko zarysowany na jego brzuchu. Przez jego głowę przebiegła pewna, bardzo zła
myśl. „Gdyby wtedy odeszła?” Oderwał się od jej ust i patrzył zszokowany na
nią. Nie wybaczyłby tego sobie. Po pogrzebie pewnie zapiłby się na śmierć, żeby
z nią być. W jego oku zakręciła się łezka. patrzyła na niego z zaniepokojeniem.
Objęła jego policzek dłonią i wytarła ją kciukiem. Przeraziła się nie na żarty.
-Czy ty... kochanie znów...
-Tak... wybacz, ale gdybym cię
stracił... nie chce o tym myśleć, ale jednocześnie nie mogę przestać.
Pogłaskała go czule po głowie i uśmiechnęła się, żeby dodać
mu otuchy. Chłopak przytrzymał jej dłoń na swoim policzku i zamknął oczy. Było
mu czasem ciężko. Starał się nie spuszczaj z niej wzroku, bał się, że znów
popełni jakieś głupstwo i tym razem jej się uda. Przysunął jej dłoń do swoich
ust i zaczął ją całować. Jakby chciał ją przeprosić. Klęknął nad nią. Odpiął
jej guzik i rozporek od spodni. Ociągając się zsuwał je z jej nóg. Majtki
zniknęły szybciej niż jej jeansy. Bez większego namysłu podkurczył jej nogi. Pochylił głowę niżej i
zaczął całować wewnętrzną część jej ud.
Przesuwał się coraz wyżej, a ona zaczęła coraz głośniej dyszeć. Doskonale
wiedział, czego w chwili obecnej pragnęła jego kobieta. Na dobry początek
złożył pocałunek na jej kobiecości. Ponowił pocałunek, tym razem już jego język
zaczął zawadiacko penetrować jej wnętrze. Kątem oka zauważył zadowolenie na jej
twarzy. Miała przymknięte oczy i zagryzioną, dolną wargę. Jęknęła cicho.
Ostrożnie wsadzał w jej pochwę palec, jakby bał się, że ją uszkodzi. Zaśmiała
się cicho. Czyżby z niego zadrwiła? Postanowił pieścić ją coraz szybciej. Jej
ciało przeszedł orgazm. Niezbyt mocny, ale jednak osiągnął cel. Dłużej sam już
nie mógł czekać. Wstał i rozebrał się do końca. Chciała już klęknąć, żeby zająć
się jego męskością, ale chłopak pchnął ją delikatnie na łóżko i opadł na nią.
Nakierował swojego członka i wszedł w nią. Na początku umieścił w niej tylko
główkę penisa i zaczął powoli się w niej poruszać. Co jakiś czas zagłębiał się
w niej coraz bardziej. Z czasem zaczął się poruszać w niej coraz szybciej i
mocniej. Dziewczyna przeżywała już swój drugi orgazm, a on jeszcze nie i
uparcie do niego dążył. W końcu wchodził w nią pojedynczymi pchnięciami,
umieszczając w niej swoją spermę. Ucałował ją na koniec w czoło i położył się
obok swojego anioła.
~*~
-Kirk, kocham cię, ale uważam, ze
się pośpieszyliśmy.
-Naprawdę tak uważasz?
-Nic o mnie przecież nie wiesz.
Okryła
się bardziej kołdrą i podparła na łokciu. Chłopak wpatrywał się w nią z
zaciekawieniem. Pogłaskał ją po policzku i pocałował w nos, który zmarszczyła.
-Mógłbyś na chwilę przestać?
-Kocham cię.
-Chcę poważnie porozmawiać.
-To słucham
-Rozmowa polega na tym, że co
najmniej dwie osoby gadają.
-No dobrze, to zacznij kochanie.
-Bo wiesz… nie jestem
najnormalniejszą osobą jaką znasz… te samobójstwa, wiesz czemu?
-Nie…
Usiadła,
on też to uczynił. Zasłoniła swoją odsłonięta pierś kołdrą. Przełknęła ślinę i
zaczęła opowiadać dalej.
„Tylko
mu spróbuj powiedzieć o mnie kurwo, to cię zapierdolę?! Rozumiesz?! Zrobię to
Twoimi rękoma! Przecież ta ciota cię wyśmieje, nie mów mu do kurwy nędzy…”
-Kirk, to nie depresja, to coś
bardzo złego. Kirk… ja słyszę głos w mojej głowie… - nie przerywał jej, choć
naprawdę miał ochotę to zrobić. Zastanawiał się, co powinien uczynić, miał
ochotę się rozpłakać. – on każe mi robić różne rzeczy… zabić się, zabić kogoś,
pociąć się, popić tabletki alkoholem… takie
tam… teraz wiesz jaka jestem pojebana, więc zacznę od teraz znikać z twojego
życia.
Chciała
już wstać, ale chłopak nieoczekiwanie ją do siebie przytulił.
-Czemu nie powiedziałaś wcześniej?
Pomógłbym jakoś, kochanie…
-Nic mi już nie pomoże
„Dobrze gadasz! Polać jej!”
-Nawet nie wiem, co mam powiedzieć.
-Możesz milczeć i mnie przytulać.
-Tylko teraz sobie nie myśl, że cię
zostawię słońce, jesteś moja i się mnie nie pozbędziesz, nawet jak zabijesz mi
kota!
-Też cię kocham. Czy te blizny cię
nie obrzydzają?
-Przerażają mnie kochanie,
przerażają. Mam nadzieję, że więcej siebie nie skrzywdzisz.
-A jak nie będę w stanie wytrzymać?
-Będę obok.
„Zaraz zacznę rzygać tęczą. Ludzie,
opanujcie się!”
~*~
-Naprawdę?! Żartujesz sobie ze mnie!
-Mówię poważnie.
Chłopak
nie mógł wyjść z podziwu. Wstał szybko i pociągnął ją za rękę, żeby tez wstała.
Wybiegł prawie że z pokoju, ciągnąc ją za sobą. Zbiegli po schodach, skręcili w
prawo i weszli do piwnicy. Tam to dopiero był burdel. Na podłodze stały kartony
prawie po sufit, w kącie była perkusja, jakieś wzmacniacze i inne rzeczy,
których nie potrafiła nazwać.
-Usiądź sobie.
Wskazał
ręką na kanapę, na której było pełno gazet i puszek. Szybko oprzytomniał i
uprzątnął ją. Pchnął ją lekko za ramię, a dziewczyna usiadła. Zaśmiała się,
złapała go za rękę i pociągnęła do siebie. Objęła jego twarz dłońmi i cmoknęła
go w usta.
-Miałem ci to zagrać.
-No wiem.
Uśmiechnęła
się i odepchnęła go od siebie.
-Dalej mój solowy wymiataczu, zgraj
mi!
Kirk
wyczarował skądś swoją gitarę elektryczną, czarną, przepiękną. Podłączył ją do
wzmacniacza i przysiadł się obok.
-Wstydzę się?
-Czego?
-Jestem beznadziejny, jeszcze muszę
się uczyć, wolałbym, żebyś tego nie słuchała.
-I może mam jeszcze zatkać uszy, co?
– Zaśmiała się.
-W sumie…
-Ej! – Szturchnęła go. – Graj, sama
ocenię czy jesteś beznadziejny!
I
zaczął grać. W całym pomieszczeniu rozebrzmiała surowość dźwięku jego gitary.
Było tak wspaniale, że Lumen miała wrażenie, że zaraz się rozpłynie z
przyjemności. Doskonale pieścił jej uszy. Spojrzała na niego i od razu się speszyła,
bo ten wpatrywał się w nią. Uśmiechnął się szeroko, tym swoim powalającym uśmiechem,
miała w tym momencie ochotę rzucić się na niego i zacząć całować, ale musiała się
panować.
-A to… znam to!
-Tak słońce, to Jimi Hendrix, Little
Wing:
Well she was walking thru the clouds
With a circus mind that's running wild
Butterflies and zebras and moonbeams and fairy tales
(that's all she ever thinks about)
Riding with the wind
When I'm sad she comes to me
With a thousand smiles she gives to me free
It's alright, she says, it's alright
Take anything you want from me, anything
Fly on, Little Wing
Well she's walking through the clouds
With a circus mind that's running round
Butterflies and zebras
And moonbeams and fairy tales
That's all she ever thinks about
Riding with the wind.
When I'm sad, she comes to me
With a thousand smiles, she gives to me free
It's alright she says it's alright
Take anything you want from me, Anything.
Fly on, Little Wing
With a circus mind that's running wild
Butterflies and zebras and moonbeams and fairy tales
(that's all she ever thinks about)
Riding with the wind
When I'm sad she comes to me
With a thousand smiles she gives to me free
It's alright, she says, it's alright
Take anything you want from me, anything
Fly on, Little Wing
Well she's walking through the clouds
With a circus mind that's running round
Butterflies and zebras
And moonbeams and fairy tales
That's all she ever thinks about
Riding with the wind.
When I'm sad, she comes to me
With a thousand smiles, she gives to me free
It's alright she says it's alright
Take anything you want from me, Anything.
Fly on, Little Wing
-Kirk! Śpiewanie już sobie mogłeś
darować!
-Nie mogłem się oprzeć.
-Proszę, następnym razem sobie
daruj, bo ogłuchnę.
-Nie chciałbym tego.
-A tak poza twoim śpiewem, to jesteś
niesamowity i nie wiem na co narzekasz.
-Chcę być lepszy.
-To musisz ćwiczyć, ale i tak
uważam, że jesteś zajebisty w tym całym graniu, masz talent!
-Przesadzasz.
-Nieprawda!
Sprzedał
jej całusa w policzek, a potem bardzo szybko się potoczyło. Leżeli nadzy na
kanapie i w najlepsze się kochali.
błędziki już ci wypisałam... więc daruję sobie ponownie
OdpowiedzUsuńCastorama mnie powaliła :D
tak jak 2 teksty o facetach workach na ziemniaki itp...
hm... czytając o Lumen fragmenty z eeee... niewiarą w siebie, to jakbym widziała mnie ^^ ambitnie ale cóż...
agr chciałaś zrobić z Kirka ciotę że chciało mu się płakać?
treściwie faaaaaajnie :D i erotyk ♥ tiriri :D hahahaha lubię to :D
uważam, że jest mega zajebiste <3 kocham Twoje pomysły :D
OdpowiedzUsuńN.
A ja kocham Ciebie <333
UsuńJa Ciebie też <333 pisz dalej i mi wysłaj bo ja czekam na dalszy ciąg :D / N.
UsuńHahahaa, jasne kochanie :*
Usuń