Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

3 stycznia 2013

Carolina Drama 2

Witam!
Jakoś szybko mi się napisało tego bzdeta. Może w końcu zacznie się coś dziać ;)



-Powinniśmy już cię odstawić do domu koleżanko.
-Ss…spier…dalaj – wybełkotała pijana Lumen.
-Nie mów tak do mnie!
            Brawo Lumen, dobrze mówisz! Dumny jestem z ciebie, naprawdę dumny.”
-Oj, daj ty mi ś… święty spokój!
-Lumen, musisz do jutra wytrzeźwieć!
            Pierdoli bez sensu, nie słuchaj się go!”
-Patrz!
            Dziewczyna wskazała palcem w przeciwną stronę. Wystarczyła chwila nieuwagi, a mu uciekła z objęć. W sumie nie powinna tego robić, bo tak przyjemnie oplatał ją ręką w tali, ale to zrobiła. Biegnąc co sił w nogach, prawie się wywróciła o wystającą płytę chodnikową, jednak silna ręka przytrzymała ją, chroniąc przed upadkiem i rozkwaszeniem sobie twarzy o beton.
-Bądź grzeczna!
-Nie krzycz!
-A ty się nie śmiej!
-Kocham cię!
-Co…
            Lumen uśmiechnęła się szeroko. Stanęła na palcach, objęła jego policzki dłońmi i zatopiła się w jego ustach.
-Kocham…
-Jesteś pijana!
-No.. no i co… z tego?!
-Lumen…
-Do…bra wiem, że mnie nie chcesz i…
            I właśnie wtedy to on pocałował ją. Poczuła motylki w brzuchu, które próbowały się wydostać na zewnątrz… a może to nie były motylki? Chłopak podtrzymał jej włosy i nie mógł przestać się śmiać.
-Nie wiedziałem, że jestem aż tak obleśny.
-To nie przez ciebie. Chyba naprawdę dziś przesadziłam.
            Dalej coś było, tylko co? Następnego dnia, nie była pewna, czy te pocałunki były naprawdę prawdziwe, czy to był tylko sen… sama nie wiedziała, czy wolałaby, żeby to była prawda a nie jawa. Nie przepadała za nim, może i był przystojny, ale to nie jego kochała. Więc czemu to zrobiła? Sama nie miała pojęcia. Po alkoholu zwykła wyznawać wszystkim miłość, ale żeby aż do tego stopnia? Przesada, naprawdę przesada.


~*~


            Było tak błogo. Wszystko było piękne, takie jak powinno być. Nic nie przeszkadzało, nic nie brzęczało, chyba była w raju. Raj tak właśnie powinien wyglądać, pachnieć i uspakajać każdego odwiedzającego. Polana nie była duża, ale za to magiczna. Otaczały ją wysokie sosny, jedyne zielone drzewa o tej porze roku. Z drugiej jednak strony widok był przerażający. Żadnej żywej duszy nie licząc jej i jego. Co chciał z nią zrobić, po co ją tu przyprowadził? Czemu z nim poszła? Co ją podkusiło? Spojrzała na chłopaka z lekkim przerażeniem w oczach. Naprawdę starała się nie pokazywać mu tego uczucia, ale nie potrafiła go ukryć pod maską odważnej dziewczyny.
-Wyglądasz na przerażoną.
-Jestem w szoku – odparła i uśmiechnęła się sztywno. Poszła kawałek dalej i usiadła na pniu ściętego drzewa. Chłopak podążył za nią krok w krok i stanął nad nią.
-Podoba ci się?
-Jest tu ładnie.
-Tak myślałem.
            Uśmiechnął się tym swoim zawadiackim uśmieszkiem i wyciągnął w jej stronę paczkę papierosów.
-Powinnam to ograniczyć, nie sądzisz?
-Powodzenia zatem.
            „Domyśl się czego on chce od ciebie. Na co ci to wygląda? Jesteście sami w lesie, nikogo innego poza wami nie ma. Nawet nie zdążysz wezwać pomocy. Zgwałci cię, a potem zabije, spierdalaj stąd!”
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
            Wyciągnęła rękę w jego stronę i wyrwała mu papierosa z dłoni. Zaciągnęła się dwa razy.
-Bo tu jest cisza i spokój.
-Co zamierzasz teraz ze mną zrobić?
-Chyba sobie ze mnie żartujesz! Nie jestem takim skurwielem Lumen!
-To… to dobrze.                                           
            Spuściła wzrok na swoje buty. Nie chciała, żeby dwuznacznie wyglądało to jak na niego patrzyła. Naprawdę był przystojnym chłopakiem. Ale co z tego, jak pewnie miał już kogoś innego na widoku. Była za brzydka na to, żeby mieć jakiekolwiek szanse u niego.
-Posmutniałaś.
-Zauważyłeś…
-Nie trudno nie zauważyć, co jest?
            Kucnął przed nią. Złapał ja za podbródek i delikatnie podniósł jej głowę. Widział jak łezka w jej oku się zakręciła i spłynęła po jej bladym policzku.
-Nie wiem… nie wiem co się ze mną dzieje.
-Porozmawiajmy o tym.
-Kirk, ja nie mam na to siły, nie zmuszaj mnie do tego.
-Chcę ci pomóc po prostu.
-Już jest za późno na pomoc.
-Nie gadaj głupstw!
-Ale taka jest prawda.
-Serio chcesz wiedzieć?
-Tak.
-Kirk… bo widzisz… wiem jaka jestem, wiem jaki ty jesteś, ale ja dłużej tak nie mogę żyć, ja coś do ciebie czu…
-Kocham cię. Kocham cię już od dawna.
-Naprawdę?
            Jej oczy rozbłysnęły na moment, a potem zalała je fala łez.
-To chyba była dobra wiadomość Lumen. Nie płacz...


~*~


            Ale płakał coraz bardziej. Coraz bardziej uświadamiała sobie, że to dzieje się tylko w jej chorej głowie, że to wszystko to fikcja, że ten świat, w którym żyła, w którym się zamknęła tak naprawdę nie istniał. Chłopak, którego kochała tak naprawdę nigdy się do niej nie odezwał. Ale co to był za piękny świat. Bez bólu, bez męki, w takim właśnie chciała żyć i żyła. On istniał, tak była tego pewna, widywała go codziennie w szkole, po szkole, mieszkał niedaleko, kiedyś na niego wpadła, czuła jego rękę, słyszała wiązkę przekleństw z jego ust. I tyle. To było prawdziwe, nie to co sobie uroiła. Bycie z nim? To tylko marzenia.

Żyła marzeniami.


~*~


            Stała właśnie na krawędzi mostu z flaszką w jednej dłoni i bujała się z palców na pięty i z powrotem. Śmiała się, bo to było zabawne. Nie płakała, tylko śmiała się z bezsensowności tej sytuacji, całego jej życia i chorych urojeń. Ah, co to było za beznadziejne życie. Nic w nim dobrego się nie działo. Wszystko było chorymi omami, nie miała nikogo poza matką i Tomem. Jednak z drugiej strony cieszyła się, że jest chociaż jeszcze on. Ale nie do końca była pewna jego uczuć do niej, po tym pocałunku… sama nie wiedziała, co o nim myśleć. Owszem, był przystojny, ale nic innego w nim jej nie pociągało. Mogłaby z nim być, ale to byłoby bez sensu. Po co? Tylko o seks miałoby chodzić? Miał takie boskie ciało… i tyle, tylko to.
            „Skocz!”
-Stul ryj! Zrobię to w swoim czasie!
            „Skocz! Skocz! To nie będzie boleć!”
-Mówiłam, żebyś się do kurwy zamknął!
-Lumen!
            Krzyk chłopaka wybił ją z rytmu. Zachwiała się i prawie zleciała na dół wprost pod pędzące koła samochodu, gdyby nie on, jej wybawiciel. Jej reakcją był tylko śmiech. Obróciła się do niego przodem i uśmiechnęła się szeroko.
-Mogłaś zginąć!
-Kto by się przejmował?
            No właśnie, kto?! Jebany chuj, jak on śmiał cię ratować?!”
-Lumen, nie mów tak. Wszyscy by się przejęli! Najbardziej ja! Wiesz… myślałem o tym wczorajszym pocałunku i o tym, co było później i… wiesz, nie wiem tak do końca, czego ode mnie oczekujesz… ja…
-Ja też nie wiem, czego od ciebie oczekuje, ale może być fajnie! – Zaśmiała się i wpiła się w jego usta. Niestety odepchnął ją delikatnie od siebie, żeby jej nie urazić.
-Ja tu próbuję z tobą poważnie pogadać.
-A ja tu próbuję się do ciebie dobrać!
            „Zabaw się z nim parę razy, a potem zdradź go z innym, zobaczysz, jaką cudowną minę będzie miał! To będzie dopiero niezły ubaw!
-Przestań! Ja cos do ciebie czuję i mówię całkiem serio! Chyba się w tobie zakochałem!
-To dobrze, czy teraz już możesz zamknąć jadaczkę, albo nie! Pocałuj mnie!
            Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał od pijanej nastolatki. Ale z drugiej strony strasznie podobało mu się to, że ją całuje, że ona raczej całuje jego. Sprawiało mu to nie małą przyjemność i radość. W końcu był… chociaż nie był pewien do końca jakie relacje ich łączyły.


~*~


                        Trochę głupio zakochać się w kimś i być z kimś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć. Jednak łudził się, że kiedyś Lumen również coś do niego poczuje, a może już czuła, ale bała się przyznać? Tego nie wiedział, nie rozmawiali o tym za często. Liczyło się, że mieli w sobie oparcie i mówili wszystko sobie. Bynajmniej tak mu się zdawało, bo prawda była inna. Nikt nie poznał do tej pory jej sekretu.


~*~


            Chłopak siedział na parapecie swojego oka z nogami na zewnątrz. Do ziemi miał dość daleko, ale nie przejmował się tym. Palił sobie spokojnie papierosa i obserwował okolicę. Było tak cicho, że aż miał ochotę tę cisze zagłuszyć swoim krzykiem. Po chodnikach przeszli ludzie, ale ich dużo nie było, potem już żywej duszy nie było. Jego uwagę zwróciła blondynka a białej sukience z długim rękawem, trzymająca się za rękę. Zaniepokoił się, kiedy ujrzał czerwoną plamę.
-Dziewczyno!
            Nawet na niego nie spojrzała. Szybko obrócił się i wybiegł jak oparzony ze swojego pokoju na ulicę. Dogonienie jej trochę mu zajęło. Złapał ją delikatnie za ramię i zatrzymał.
-Krwawisz!
-Aaa… to… to nic takiego.
            Wyrwał ją chyba z jakiegoś transu, bo wyglądała na bardzo zamyśloną.
-Chodź do mnie, opatrzę ci ranę.
-Naprawdę nie trzeba, sama sobie poradzę.
-Nawet ze mną nie dyskutuj!
-Aha… z resztą co mi tam, najwyżej mnie zgwałcisz.
            Zgwałcisz? On? Ktoś taki jak on miałby kogoś skrzywdzić? Objął ją ręką w tali na wypadek, gdyby chciała zemdleć czy coś… o dziwo nie protestowała i zaprowadził ją do swojego domu.
            Jego dom był przyjemnie umeblowany i strasznie jasny. Niemalże białe ściany ją oślepiły, ale oczy dość szybko przystosowały się do takiego światła. Zaprowadził ją do kuchni i posadził na krześle.  Chwilę stał i upewniał się, czy zaraz mu nie padnie na podłogę, ale siedziała prosto i gapiła się tempo w okno.
-Opatrzę ci teraz rękę.
-Yhy…
            Nawet się tym nie przejęła. Podszedł do niej z gazą, bandażem i wodą utlenioną. Uklęknął przed nią i podwinął jej rękaw, Nie wyglądało to za ciekawie. Obmył ranę zwykłą woda a potem utlenioną. Nie syknęła z bólu ani nic.
-Jak masz na imię?
-Ja?... Lumen.
-Ładnie. Jestem Kirk.
-Tak, wiem.
            Wie? Nie sądził, żeby się znali. Pierwszy raz widział ją na oczy przecież! Opatrzył jej do końca rękę i odniósł rzeczy z powrotem do szafki.
-Może się czegoś napijesz?
-Z chęcią.
            Ta przerażająca cisza. Dziewczyna chyba nie była zbyt gadatliwa. Moment wstawiania wody trwał bardzo długo, bynajmniej tak mu się wydawało.
-Kto cię tak skrzywdził?
-Nikt… naprawdę nikt.
-To jak to się stało? Przewróciłaś się?
            Strasznie rozbawiło ją to stwierdzenie.
-Raczej się pocięłam.

3 komentarze:

  1. Oh Kirk, uwielbiam go! Niedawno kupiłam biografię Metalliki i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać, bo na razie niestety masa zajęć mi na to nie pozwala. Postaram się czytać regularnie Twoje opowiadanie. Też zaczęłam pisać: to-the-jungle.blogspot.com gdybyś miała ochotę kiedyś do mnie zajrzeć, byłoby mi bardzo miło. Jeśli uważasz to za spam, to wybacz, trzeba jakoś zacząć. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahahaha Miaa jesteś moim Bogiem! xd nie wiem skąd czerpiesz inspiracje co czytasz itp ale normalnie jesteś Bogiem :D
    ahahaha za chuj nie ogarniam co jest fikcją, co jest prawdą, co jest przeskokiem w czasie a co akcją terażniejszą ale i tak jest zajebiste!
    mam nadzieję, że wprowadzisz tu kiedyś mojego lubego pana J. a nawet dwóch panów J. bo by Kirkowi nie było smutno xd

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem zaszczycona , że mogłam przeczytać przed opublikowaniem <3 czuje się miszczem :D ale to nic , że już czytałam , przeczytalam jeszcze raz :D i nadal twierdzę, że jesteś stworzona żeby pisać i nie możesz nigdy przestać :D no i podoba mi się ogromnie , czekam na dalszy ciąg :D

    nie wiem po co się podpisuje , bo to oczywiste , ale N. :D

    OdpowiedzUsuń