Witam!
Jakoś szybko mi się napisało tego bzdeta. Może w końcu zacznie się coś dziać ;)
-Powinniśmy już cię odstawić do domu
koleżanko.
-Ss…spier…dalaj – wybełkotała pijana
Lumen.
-Nie mów tak do mnie!
„Brawo Lumen, dobrze mówisz! Dumny jestem z
ciebie, naprawdę dumny.”
-Oj, daj ty mi ś… święty spokój!
-Lumen, musisz do jutra wytrzeźwieć!
„Pierdoli bez sensu, nie słuchaj się go!”
-Patrz!
Dziewczyna
wskazała palcem w przeciwną stronę. Wystarczyła chwila nieuwagi, a mu uciekła z
objęć. W sumie nie powinna tego robić, bo tak przyjemnie oplatał ją ręką w
tali, ale to zrobiła. Biegnąc co sił w nogach, prawie się wywróciła o wystającą
płytę chodnikową, jednak silna ręka przytrzymała ją, chroniąc przed upadkiem i
rozkwaszeniem sobie twarzy o beton.
-Bądź grzeczna!
-Nie krzycz!
-A ty się nie śmiej!
-Kocham cię!
-Co…
Lumen
uśmiechnęła się szeroko. Stanęła na palcach, objęła jego policzki dłońmi i
zatopiła się w jego ustach.
-Kocham…
-Jesteś pijana!
-No.. no i co… z tego?!
-Lumen…
-Do…bra wiem, że mnie nie chcesz i…
I
właśnie wtedy to on pocałował ją. Poczuła motylki w brzuchu, które próbowały
się wydostać na zewnątrz… a może to nie były motylki? Chłopak podtrzymał jej
włosy i nie mógł przestać się śmiać.
-Nie wiedziałem, że jestem aż tak
obleśny.
-To nie przez ciebie. Chyba naprawdę
dziś przesadziłam.
Dalej
coś było, tylko co? Następnego dnia, nie była pewna, czy te pocałunki były
naprawdę prawdziwe, czy to był tylko sen… sama nie wiedziała, czy wolałaby,
żeby to była prawda a nie jawa. Nie przepadała za nim, może i był przystojny,
ale to nie jego kochała. Więc czemu to zrobiła? Sama nie miała pojęcia. Po
alkoholu zwykła wyznawać wszystkim miłość, ale żeby aż do tego stopnia?
Przesada, naprawdę przesada.
~*~
Było
tak błogo. Wszystko było piękne, takie jak powinno być. Nic nie przeszkadzało,
nic nie brzęczało, chyba była w raju. Raj tak właśnie powinien wyglądać,
pachnieć i uspakajać każdego odwiedzającego. Polana nie była duża, ale za to
magiczna. Otaczały ją wysokie sosny, jedyne zielone drzewa o tej porze roku. Z
drugiej jednak strony widok był przerażający. Żadnej żywej duszy nie licząc jej
i jego. Co chciał z nią zrobić, po co ją tu przyprowadził? Czemu z nim poszła?
Co ją podkusiło? Spojrzała na chłopaka z lekkim przerażeniem w oczach. Naprawdę
starała się nie pokazywać mu tego uczucia, ale nie potrafiła go ukryć pod maską
odważnej dziewczyny.
-Wyglądasz na przerażoną.
-Jestem w szoku – odparła i
uśmiechnęła się sztywno. Poszła kawałek dalej i usiadła na pniu ściętego
drzewa. Chłopak podążył za nią krok w krok i stanął nad nią.
-Podoba ci się?
-Jest tu ładnie.
-Tak myślałem.
Uśmiechnął
się tym swoim zawadiackim uśmieszkiem i wyciągnął w jej stronę paczkę
papierosów.
-Powinnam to ograniczyć, nie
sądzisz?
-Powodzenia zatem.
„Domyśl się czego on chce od ciebie. Na co
ci to wygląda? Jesteście sami w lesie, nikogo innego poza wami nie ma. Nawet
nie zdążysz wezwać pomocy. Zgwałci cię, a potem zabije, spierdalaj stąd!”
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
Wyciągnęła
rękę w jego stronę i wyrwała mu papierosa z dłoni. Zaciągnęła się dwa razy.
-Bo tu jest cisza i spokój.
-Co zamierzasz teraz ze mną zrobić?
-Chyba sobie ze mnie żartujesz! Nie
jestem takim skurwielem Lumen!
-To… to dobrze.
Spuściła
wzrok na swoje buty. Nie chciała, żeby dwuznacznie wyglądało to jak na niego
patrzyła. Naprawdę był przystojnym chłopakiem. Ale co z tego, jak pewnie miał już
kogoś innego na widoku. Była za brzydka na to, żeby mieć jakiekolwiek szanse u
niego.
-Posmutniałaś.
-Zauważyłeś…
-Nie trudno nie zauważyć, co jest?
Kucnął
przed nią. Złapał ja za podbródek i delikatnie podniósł jej głowę. Widział jak
łezka w jej oku się zakręciła i spłynęła po jej bladym policzku.
-Nie wiem… nie wiem co się ze mną
dzieje.
-Porozmawiajmy o tym.
-Kirk, ja nie mam na to siły, nie
zmuszaj mnie do tego.
-Chcę ci pomóc po prostu.
-Już jest za późno na pomoc.
-Nie gadaj głupstw!
-Ale taka jest prawda.
-Serio chcesz wiedzieć?
-Tak.
-Kirk… bo widzisz… wiem jaka jestem,
wiem jaki ty jesteś, ale ja dłużej tak nie mogę żyć, ja coś do ciebie czu…
-Kocham cię. Kocham cię już od
dawna.
-Naprawdę?
Jej
oczy rozbłysnęły na moment, a potem zalała je fala łez.
-To chyba była dobra wiadomość
Lumen. Nie płacz...
~*~
Ale
płakał coraz bardziej. Coraz bardziej uświadamiała sobie, że to dzieje się
tylko w jej chorej głowie, że to wszystko to fikcja, że ten świat, w którym
żyła, w którym się zamknęła tak naprawdę nie istniał. Chłopak, którego kochała
tak naprawdę nigdy się do niej nie odezwał. Ale co to był za piękny świat. Bez
bólu, bez męki, w takim właśnie chciała żyć i żyła. On istniał, tak była tego
pewna, widywała go codziennie w szkole, po szkole, mieszkał niedaleko, kiedyś
na niego wpadła, czuła jego rękę, słyszała wiązkę przekleństw z jego ust. I
tyle. To było prawdziwe, nie to co sobie uroiła. Bycie z nim? To tylko
marzenia.
Żyła
marzeniami.
~*~
Stała
właśnie na krawędzi mostu z flaszką w jednej dłoni i bujała się z palców na
pięty i z powrotem. Śmiała się, bo to było zabawne. Nie płakała, tylko śmiała
się z bezsensowności tej sytuacji, całego jej życia i chorych urojeń. Ah, co to
było za beznadziejne życie. Nic w nim dobrego się nie działo. Wszystko było
chorymi omami, nie miała nikogo poza matką i Tomem. Jednak z drugiej strony
cieszyła się, że jest chociaż jeszcze on. Ale nie do końca była pewna jego
uczuć do niej, po tym pocałunku… sama nie wiedziała, co o nim myśleć. Owszem, był
przystojny, ale nic innego w nim jej nie pociągało. Mogłaby z nim być, ale to
byłoby bez sensu. Po co? Tylko o seks miałoby chodzić? Miał takie boskie ciało…
i tyle, tylko to.
„Skocz!”
-Stul ryj! Zrobię to w swoim czasie!
„Skocz! Skocz! To nie będzie boleć!”
-Mówiłam, żebyś się do kurwy
zamknął!
-Lumen!
Krzyk
chłopaka wybił ją z rytmu. Zachwiała się i prawie zleciała na dół wprost pod
pędzące koła samochodu, gdyby nie on, jej wybawiciel. Jej reakcją był tylko
śmiech. Obróciła się do niego przodem i uśmiechnęła się szeroko.
-Mogłaś zginąć!
-Kto by się przejmował?
„No właśnie, kto?! Jebany chuj, jak on śmiał
cię ratować?!”
-Lumen, nie mów tak. Wszyscy by się
przejęli! Najbardziej ja! Wiesz… myślałem o tym wczorajszym pocałunku i o tym,
co było później i… wiesz, nie wiem tak do końca, czego ode mnie oczekujesz… ja…
-Ja też nie wiem, czego od ciebie
oczekuje, ale może być fajnie! – Zaśmiała się i wpiła się w jego usta. Niestety
odepchnął ją delikatnie od siebie, żeby jej nie urazić.
-Ja tu próbuję z tobą poważnie
pogadać.
-A ja tu próbuję się do ciebie
dobrać!
„Zabaw się z nim parę razy, a potem zdradź
go z innym, zobaczysz, jaką cudowną minę będzie miał! To będzie dopiero niezły
ubaw!
-Przestań!
Ja cos do ciebie czuję i mówię całkiem serio! Chyba się w tobie zakochałem!
-To dobrze, czy teraz już możesz
zamknąć jadaczkę, albo nie! Pocałuj mnie!
Chyba
nie takiej odpowiedzi oczekiwał od pijanej nastolatki. Ale z drugiej strony
strasznie podobało mu się to, że ją całuje, że ona raczej całuje jego.
Sprawiało mu to nie małą przyjemność i radość. W końcu był… chociaż nie był
pewien do końca jakie relacje ich łączyły.
~*~
Trochę
głupio zakochać się w kimś i być z kimś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć.
Jednak łudził się, że kiedyś Lumen również coś do niego poczuje, a może już
czuła, ale bała się przyznać? Tego nie wiedział, nie rozmawiali o tym za
często. Liczyło się, że mieli w sobie oparcie i mówili wszystko sobie.
Bynajmniej tak mu się zdawało, bo prawda była inna. Nikt nie poznał do tej pory
jej sekretu.
~*~
Chłopak
siedział na parapecie swojego oka z nogami na zewnątrz. Do ziemi miał dość
daleko, ale nie przejmował się tym. Palił sobie spokojnie papierosa i
obserwował okolicę. Było tak cicho, że aż miał ochotę tę cisze zagłuszyć swoim
krzykiem. Po chodnikach przeszli ludzie, ale ich dużo nie było, potem już żywej
duszy nie było. Jego uwagę zwróciła blondynka a białej sukience z długim
rękawem, trzymająca się za rękę. Zaniepokoił się, kiedy ujrzał czerwoną plamę.
-Dziewczyno!
Nawet
na niego nie spojrzała. Szybko obrócił się i wybiegł jak oparzony ze swojego pokoju
na ulicę. Dogonienie jej trochę mu zajęło. Złapał ją delikatnie za ramię i
zatrzymał.
-Krwawisz!
-Aaa… to… to nic takiego.
Wyrwał
ją chyba z jakiegoś transu, bo wyglądała na bardzo zamyśloną.
-Chodź do mnie, opatrzę ci ranę.
-Naprawdę nie trzeba, sama sobie
poradzę.
-Nawet ze mną nie dyskutuj!
-Aha… z resztą co mi tam, najwyżej
mnie zgwałcisz.
Zgwałcisz?
On? Ktoś taki jak on miałby kogoś skrzywdzić? Objął ją ręką w tali na wypadek, gdyby
chciała zemdleć czy coś… o dziwo nie protestowała i zaprowadził ją do swojego
domu.
Jego
dom był przyjemnie umeblowany i strasznie jasny. Niemalże białe ściany ją oślepiły,
ale oczy dość szybko przystosowały się do takiego światła. Zaprowadził ją do
kuchni i posadził na krześle. Chwilę
stał i upewniał się, czy zaraz mu nie padnie na podłogę, ale siedziała prosto i
gapiła się tempo w okno.
-Opatrzę ci teraz rękę.
-Yhy…
Nawet
się tym nie przejęła. Podszedł do niej z gazą, bandażem i wodą utlenioną.
Uklęknął przed nią i podwinął jej rękaw, Nie wyglądało to za ciekawie. Obmył
ranę zwykłą woda a potem utlenioną. Nie syknęła z bólu ani nic.
-Jak masz na imię?
-Ja?... Lumen.
-Ładnie. Jestem Kirk.
-Tak, wiem.
Wie?
Nie sądził, żeby się znali. Pierwszy raz widział ją na oczy przecież! Opatrzył
jej do końca rękę i odniósł rzeczy z powrotem do szafki.
-Może się czegoś napijesz?
-Z chęcią.
Ta
przerażająca cisza. Dziewczyna chyba nie była zbyt gadatliwa. Moment wstawiania
wody trwał bardzo długo, bynajmniej tak mu się wydawało.
-Kto cię tak skrzywdził?
-Nikt… naprawdę nikt.
-To jak to się stało? Przewróciłaś
się?
Strasznie
rozbawiło ją to stwierdzenie.
-Raczej się pocięłam.
Oh Kirk, uwielbiam go! Niedawno kupiłam biografię Metalliki i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać, bo na razie niestety masa zajęć mi na to nie pozwala. Postaram się czytać regularnie Twoje opowiadanie. Też zaczęłam pisać: to-the-jungle.blogspot.com gdybyś miała ochotę kiedyś do mnie zajrzeć, byłoby mi bardzo miło. Jeśli uważasz to za spam, to wybacz, trzeba jakoś zacząć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhahahahahahaha Miaa jesteś moim Bogiem! xd nie wiem skąd czerpiesz inspiracje co czytasz itp ale normalnie jesteś Bogiem :D
OdpowiedzUsuńahahaha za chuj nie ogarniam co jest fikcją, co jest prawdą, co jest przeskokiem w czasie a co akcją terażniejszą ale i tak jest zajebiste!
mam nadzieję, że wprowadzisz tu kiedyś mojego lubego pana J. a nawet dwóch panów J. bo by Kirkowi nie było smutno xd
jestem zaszczycona , że mogłam przeczytać przed opublikowaniem <3 czuje się miszczem :D ale to nic , że już czytałam , przeczytalam jeszcze raz :D i nadal twierdzę, że jesteś stworzona żeby pisać i nie możesz nigdy przestać :D no i podoba mi się ogromnie , czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńnie wiem po co się podpisuje , bo to oczywiste , ale N. :D