Dzień dobry, cześć i czołem!
W weekend miałam ogarnąć rozdział, wiem, wiem, ale nie miałam zbytnio na to czasu. Poza tym dużo nie mam, nie ma żadnych fajerwerków w tym co napisałam, po prostu nie mam weny ostatnio na pisanie czegokolwiek :< Tak ciężko znaleźć czas na cokolwiek, ledwo co mogę wyjść i porobić zdjęcia. Także ten... miłego czytania.
PS czytajcie z przymróżeniem oka :)
„Zrób to do cholery! Słyszysz?! Mówię do
ciebie idiotko! Weźmiesz nóż, jakikolwiek. Może być kuchenny. Pójdziesz od nie
i ją wypatroszysz jak świnię. Ja wiem, że sobie poradzisz. Jesteś mądrą
dziewczynką. Nie masz innego wyjścia, wiesz, że nie dam ci spokoju, dopóki nie
zabijesz tej szmaty! Dobra, dobra. Wiem, że się boisz. To nie musi być nóż.
Wystarczy, że ją udusisz poduszką. Poduszka to też dobry pomysł. Albo wiem!
Możesz użyć zwykłej reklamówki foliowej! Mówisz, że też nie… Nie obchodzi mnie
jak, ale masz to zrobić i koniec, zabij szmatę, zabij szmatę…To wszystko tylko
dla twego dobra dziecko. Zabij! Pragnę krwi! Pragnę jej śmierci! Zabij sukę! Miałaś
przez nią przejebane życie, ulżyj sobie. Zrobi ci się od razu lepiej. Nie
przejmuj się więzieniem, jakoś sobie poradzimy, udasz niepoczytalną i spoko
będzie. I pamiętaj, ja cię nigdy nie opuszczę, będę zawszę z tobą. Jestem teraz
twoim jedynym przyjacielem. Nie licz na tego całego Kirka, w końcu się od
ciebie odwróci, bo jesteś głupią pizdą, z którą nikt się nie chce zadawać! Ja
będę tak długo dopóki żyjesz… Ejjj, a może się zabijesz, co? Też by mnie to
ucieszyło. Nie sądzisz, że to dobry pomysł? Po co w ogóle żyć? Nie powinnaś
oddychać… Jesteś taka beznadziejna. Nawet nie licz na to, że ktoś cię pokocha,
a na pewno już nie ten twój Kirkuś. On tak naprawdę cię nienawidzi, dotrze to w
końcu do ciebie kochanie? Z resztą nie tylko on, każda osoba, którą znasz, pawa
do ciebie nienawiścią. Nie jesteś nikomu potrzebna. Nikt nie będzie za tobą
tęsknić! Zabij się, jesteś jak robak, którego łatwo można zniszczyć. Słaba
psychicznie i takie tam. Zobaczysz, jeszcze zrobisz wszystko, co ci będę kazać.
Będziesz moją marionetką, a ja twoim panem. A teraz słoneczko weź swój nożyk z
szufladki i się potnij, pragnę twojej krwi…”
Dziewczyna siedziała skulona na
łóżku i trzymała się mocno za głowę, prawie wyrywając sobie włosy. Miałą ochotę
ją rozwalić o ścianę, żeby tylko nie słyszeć Głosu. Wiedziała, że jeśli nie
potnie się, to Głos nie da jej spokoju. Wyciągnęła ze swojej tajnej skrytki
żyletkę. Podwinęła nogawkę od spodni od piżamy i przejechała nią po udzie.
Robiła to tak długo, do póki w jej głowie nie zrobiło się zupełnie cicho. Cała
zalana łzami i w krwi położyła się. Jej powieki stawały się coraz cięższe, aż w
końcu usnęła.
~*~
Czuła
się strasznie dziwnie, tak jakby ktoś ją obserwował. Serio, ktoś ją obserwował!
Zerwała się prawie na równe nogi. Właśnie teraz odczuła ból, na prawym udzie,
gdzie jeszcze niedawno poharatała sobie skórę aż do tkanki tłuszczowej. Ciemna
postać powoli wychodziła z mroku. Złapała się za serce, kiedy rozpoznała
sylwetkę swojego przyjaciela.
-Kirk! Wystraszyłeś mnie! Zobacz jak
mi serce bije!
-Daj dotknąć. – uśmiechnął się tym
swoim powalającym na kolana uśmiechem.
-Zboczeniec!
-Dobrze jest być zboczonym. –Rzekł i
rozgościł się na jej łóżku.
-Zdajesz sobie w ogóle sprawę, która
jest godzina?
-A nie wiem, nie obchodzi mnie to za
bardzo. Chciałem z tobą ogadać o jakiś bzdurach.
-Kirk, ja musze spać, rozumiesz?
-Lum… co ty kurwa znów zrobiłaś?!
Ochujałaś do reszty?!
„Ojeju kochaś zobaczył krew na spodniach,
trzeba było opatrzeć nogę głupia dziwko. Nawet tego dobrze nie potrafisz
zrobić! Głupia, głupia, głupia, głupia, głupia, głupia…”
„Zamknij się!”
„Głupia, głupia, głupia…”
-Halo, jesteś tu? Mówię do ciebie!
-Ah tak… sorki… mógłbyś powtórzyć.
-Ściągaj spodnie!
-Spierdalaj! Jestem bez majtek!
-Trzeba ci to opatrzyć.
-Krew już dawno wyschła, nie ma co
opatrywać.
„Głupia pizda”
-Lumen, ty naprawdę.. ja już nie
wiem, co mam z tobą zrobić!
-Nic nie rób.
-Ale ty się samo okaleczasz.
-Kogo to obchodzi? To moje ciało i…
-Lumen… mnie obchodzisz. zastanów
się co ty sobie robisz. Chcesz do końca życia wyglądać jak… jak nie wiem co
nawet? Te blizny tylko cię oszpecą. Wytłumacz mi, czemu…
„Tylko spróbuj mu o mnie powiedzieć, a nie
żyjesz!”
-Bo…
to daje mi pewnego rodzaju ulgę. Ty nie wiesz jak to jest. Nie masz ochoty się
za każdym razem zapierdolić, nie masz tych jebanych myśli samobójczych ani nic…
-Czemu ci się tak dzieje, mała?
-Zobacz, jakie ja mam życie… jaka
jestem beznadziejna… - usiadła obok niego i oparła głowę o jego ramię.
-Jaka beznadziejna? Dziewczyno,
jesteś cudowna! Każda laska chciałaby być na twoim miejscu.
-Wątpię w to wiesz? Nikt nie
chciałby stracić tyle osób, co ja. Najpierw ojciec umarł, a potem najbliżsi
przyjaciele zaczęli się odwracać…
-Ale masz przecież mnie. Ja cię nie
zostawię.
-Pierdolisz bez sensu.
-Mówię całkiem poważnie. Nie
zamierzam się od ciebie odwracać, bo jestem twoim przyjacielem, a oni tak nie
robią. Mała, głowa do góry, damy sobie we dwoje radę, tylko musisz mi o wszystkim
mówić…
„Bla, bla, bla, ten szmaciarz kłamie. Zostawi
cię, jak się o mnie dowie, zobaczysz, będzie jak z innymi, znów zostaniemy
sami!”
-Dziękuję ci, jesteś naprawdę…
dziękuję.
-W końcu od tego są przyjaciele, co
nie, mała?
-Dziękuję…
~*~
Zapiął
skórzaną kurtkę po samą szyję i wyszedł na ulicę. Wyciągnął z kieszeni
papierosy i zapalił sobie, żeby się rozgrzać i odstresować. W głowie wciąż
krążyła mu Lumen i to, co zrobiła. Nie mógł pojąć, czemu dziewczyna się
pocięła. Przecież miała wszystko, miała nawet jego, choć o tym nie wiedziała.
Mogłoby się wydawać, że jej życie jest szczęśliwe, że ona jest szczęśliwa, ale
w środku dusiła w sobie ogromny smutek nie wiadomo, czym spowodowany, nigdy się
nie przyznała, co to takiego tam było. Był jej przyjacielem, choć raz mogłaby
być szczera i wyznać całą prawdę, ale ona wolała trzymać to w sobie. Może się
wstydziła? Nie miał pojęcia, przecież nie wyśmiałby jej. Nie był aż takim
chujem.
Położył
się na swoim łóżku i zasnął myśląc o niej.
~*~
Dziewczyna
wyszła na zewnątrz i zamknęła za sobą drzwi. Mimo zimy, było całkiem przyjemnie
na dworze. Słońce świeciło i było dość ciepło. Tylko wiaterek był chłodnawy.
Zatrzasnęła za sobą furtkę, poprawiła torbę i ruszyła w kierunku szkoły. Szła
ze spuszczoną głową i rozmyślała o minionej nocy. Zastanawiała się, co by się
stało, gdyby się nie pocięła? Co cwany głos by zrobił? Pewnie nic, ale nie
dawałby jej spokoju. Cały czas by gadał i gadał, aż by w końcu niewytrzymała i
tak to właśnie działało. Była bezsilna wobec niego. Bała się o nim komukolwiek
powiedzieć. Jeszcze nazywano by ja wariatkę czy czymś takim. A matka? Miała
dość własnych problemów, nie chciała jej dokładać jeszcze kolejnych. Pomoc
psychologa odpadała, bo nie była pełnoletnia i bez wiedzy opiekuna nie mogłaby
pójść, tak samo było z psychiatrą. Czyli została sama ze sobą… no i głosem
rzecz jasna.
Potknęła
się o kamień i przeklęła głośno.
-Kurwa mać!
-Spokojnie, to nie jego wina
przecież. – Zaśmiał się męski głos.
-Masz rację, po prostu się
zamyśliłam.
-Chcesz jednego?
-Nie, dzięki Tom, nie mam ochoty.
-Nie, to nie. Twoja strata. A
podobno to ty jesteś największą palaczką.
-Jak widać nie do końca. Potrafię
odmówić.
-Co tam nowego słychać u ciebie?
-W sumie to nic ciekawego. To co
zwykle. Dom i szkoła.
-Czyli po staremu.
-Dokładnie.
„Co za kretyn… każ mu się zamknąć,
nienawidzę gnoja”
~*~
„No nie mogę ze śmiechu, jaka ty
głupiutka jesteś. Myślisz, że szkoła ci pomoże zmądrzeć? Przecież i tak nie
zdasz, jesteś na to za głupia. Idiotka, po prostu idiotka. Siedzisz sobie tu, w
klasie, obok pełno ludzi, ciekaw jestem, kiedy zwariujesz i wybiegniesz z
płaczem. Daję ci pięć minut. Zakład stoi? Jeśli przegrasz, to…nie dam ci dziś
spokoju, a jak wygrasz… nie to głupi pomysł, bo i tak się nie odczepię. Patrz!
Ten kretyn się na ciebie gapi. Jak on ma… Tom? A chuj z nim, widać masz jednego
adoratorka więcej. Pewnie nie wie, jaka w środku jesteś zniszczona. Nie licz na
nic, nikt cię w pełni nigdy nie pokocha, jesteś potworem. Ale to tylko dzięki
mnie jesteś kimś, a chyba o to w życiu chodzi, żeby być tym kimś. Dzięki mnie
jesteś strasznie wyjątkowa. Jak sądzisz, ile osób w tej zasranej klasie słyszy
w głowie to samo co ty? Odpowiem ci – nikt. Widzisz jak fajnie? Masz
przynajmniej z kim pogadać, wiem, wiem, też cię kocham skarbie.”
~*~
Szła torami, sama nie wiedziała,
dokąd, Chciała uciec po prostu od życia codziennego. Tak bardzo chciała być
kimś innym niż była. Chciała być taka normalna, jak rówieśnicy. Czemu to ją
spotkało? Czemu akurat ona?
-Pierdolona…
„Tak, tak, nie musisz aż tak głośno mówić,
przecież cię słyszę. Nie martw się, nie odejdę, nawet jak tak bardzo mnie nie
chcesz. Czuję się trochę z tego powodu smutno, ale nasza miłość do siebie nie
zawsze musi przezywać wzloty, upadki też się zdarzają.”
dodam już teraz komentarz :D wiesz, że uwielbiam jak piszesz <3 na pewno będę czytać i napisałabym jeszcze , ze kocham Kirka , ale zabijesz mnie za to wiec kocham Twój pomysł na to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńN.
Mia Mia Mia jaaaaak ja Cię kurewsko kocham!
OdpowiedzUsuńALE na poczatku zanim zapomnę... "Chciałem z tobą ogadać o jakiś bzdurach." -> POGADAĆ
poza tym SAMOOKALECZENIE a nie samo okaleczenie taki malutki wytyk xd
przejebisty fragment w ktorym chyba wewnetrzny glos sie odzywa ooooo Ty chyba siedzisz w mojej psychice i wiesz co lubie! pisz kochana daleeeeej i czesciej!
Hahahaha takie życie, przeżyłam to na własnej skórze, więc postanowiłam otworzyć niektórym oczy :3
Usuńco przeżyłaś? wewnętrzny głos?
UsuńJa też Cię kocham!
OdpowiedzUsuńHa, Rose ma przypływ uczuć w nowym roku.
Hmm, to opowiadanie troche przypomina mi to o Slashu, gdzie go ten duch laski nawiedzał. Ale może to dlatego, bo on też tam słyszał głos w głowie i ten głos nieraz namawiał go do niecnych czynów.
Hmm.. Lumen jest chora psychicznie. Ostatnio miałam na zajęciach o chorobach psychicznych, ale połowę wykładu przespałam. Ale ta choroba co ma Lumen wyglada mi na schizofremię.
Głos w głowie, potforek, który jest jej chorobą każe jej robic sobie skrzywde, zabic matkę? Bo tak sie domyslam, ze ta szmata, co była mowa o niej na poczatku to matka. A do tego ciagle twierdzi, ze Lumen jest beznadziejna i głupia. Ale teraz własnie tak sie zastanawiam, czy z tym głosem nie da sie jakos negocjować. Wiesz, skoro on twierdzi, ze Lumen przez niego jest kims, to Lumen moze twierdzic, ze dzieki niej on jest, zyje, bo jakby jej nie było, to głosu tez by nie było. Hmm.. i ma sie na chwile zamknąć. Dobra, wiem, ze to jest niemozliwe :D Takie tylko moje małe rozwarzania.
Bardzo dobrze! To schizofrenia, ale ciii bo się wyda, a o tym jeszcze mam pisać później - o rozpoznaniu choroby :3
UsuńZ głosem nie da się negocjować, wierz mi na słowo, można pogadać, ale gówno wynegocjujesz, ewentualnie pogorszysz sprawę :<
no patrz Rosie! no każdemu piszesz taakie ładne rzeczy że się cieszysz nooo a na mnie się uparłaś z xd "nie spodziewałam się" :D
Usuń