Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

17 lutego 2012

Irremissibile error - 9

Witam!
O dziwo szybko się z tym uwinęłam. Dobre filmy robią swoje ;)
Z dedykacją dla Tali, która czekała na rozdział :*
Błędów mi się sprawdzać nie chciało, więc wybaczcie.


 

            Znalezienie jej trochę czasu zajęło. Miała inne nazwisko, ale imię wciąż to samo. Nic się nie zmieniło, nadal miała tę parszywą mordę bogatszą tylko w kilka zmarszczek. Jennifer, jak ona nienawidziła tego imienia! Wpadała w szał, kiedy je słyszała. Imię to jedno, a widzieć osobę, która je nosi to drugie. Czas się nad nią nie litował, ale… „nadal jest ładniejsza!” Oparła się o ścianę i rozryczała jak małe dziecko. „Pierdolona zawsze była lepsza! Wszystko szło po jej myśli!” Osunęła się na ziemię. Nie mogła teraz płakać! Nie w takiej chwili! Poderwała się i postanowiła się uspokoić. Szła korytarzem pogrążonym w mroku. Przyglądała się zdjęciom, na których widziała wesołą rodzinkę. Szczęśliwy, przystojny mąż, a jakby inaczej. Tylko tacy się za nią oglądali. A synek? Także uroczy. Aż rzygać się chciało tą idealnością państwa Harris. Przemierzając dalej olchową podłogą doszła no drzwi znajdujących się po prawej stronie. Uchyliła je lekko. Łazienka. Biała łazienka. Nic specjalnego. Podążając za swoją zemstą, natrafiła bodajże na biuro Kena, mąż Jenny nie miał tak na imię, ale był prawie tak doskonały jak plastikowa lalka. Zapaliła sobie światło, żeby lepiej się przyjrzeć. Ściany, podłoga, sufit były drewniane, co było normalne w starych domach. Sklepienie było bogato zdobione, podobało jej się to. Czuła się, jakby przeniosła się o jedno stulecie wstecz. Na regałach stały dumnie stare książki, które głosiły mądre rzeczy. Widocznie pan pustak nie był taki głupi, na jakiego wyglądał. Za solidnym, potężnym biurkiem wisiał gargantuiczny obraz przedstawiający scenę polowania. Przypominał zmiksowanie dzieł Picassa i Moneta, obrzydliwy jednym słowem. To chyba jedyna rzecz, która nie była „ach” i „och” jak wszystko inne. Nigdzie nie było śladu kurzu! Nie wierzyła w to, że siostrzyczka jest taka porządna. Podejrzewała raczej, że to dzięki zatrudnionej sprzątaczce. Przecież jakby to złotowłosa piękność miałaby sprzątać i brudzić tak delikatne i wrażliwe rąsie?
            Pokój dziecięcy poznała po tapecie w słodkie, kolorowe zwierzątka. Latorośl leżała sobie w kołysce, mogła mieć dopiero dwa lata. Był całkiem nieświadomy tego, że wredna ciotka Lilith obserwuje go podczas snu. Nie wiedziała czy powinna współczuć szczeniakowi, że ma dzianych rodziców, którzy zniszczą go poprzez rozpieszczenie. Pogłaskała go po policzku… „wyśmienita, jędrna skóra. Wprost idealna na moje nowe rękawiczki!” Uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnęła spod jego główki puszystą poduszkę z kaczuszką. Nic nie zawinił… ale był do niej tak podobny…
-Wybacz maleńki…
            Szepnęła i zaczęła go dusić. Nie sprawiało jej to żadnej przyjemności. Mordowanie niewinnego, więc czemu to robiła? Nie chciała, żeby w przyszłości dowiedział się, kim byli jego rodzice. Nie chciała, żeby tęsknił za nie wartościowymi ludźmi, więc wybrała właśnie to rozwiązanie. Posmutniała na chwilę, kiedy przestał oddychać.
-Teraz jesteś w lepszym miejscu.
            Drzwi skrzypnęły. Panował chłód i spokój. Firanka niespokojnie falowała, jakby wiedziała, że tej nocy zdarzy się coś jeszcze gorszego. Postawiła swoje stopy na dywanie. Tak przyjemnie ją łaskotało futerko. Z chęcią by na nim została, ale miała bardzo ważną rzecz do zrobienia. Usiadła obok siostry. Pogłaskała ją policzku. Obudziła się. Najpierw nie rozpoznała Lilith, ale kiedy… krzyknęła. Lil zatkała jej usta dłonią i zaczęła uspakajać.
-Ciii… to tylko ja.
­-Przecież… Lilith… skąd… ale nie żyjesz już od 8 lat!
-Wiem. Nie bój się, proszę. Nie skrzywdzę cię.
-Jakim cud…
-Nie tu. Porozmawiajmy gdzie indziej, nie chcę go obudzić.
            Jennifer nie była pewna, czy powinna. Duch odszedł i pozwolił jej wstać. Pani Harris odziała się w szlafrok. Niepewnie przeszła obok dziewczyny. Zeszły na dół, do kuchni.
-Zaproponowałabym ci coś do…
-Nie trzeba.
            Pani domu wstawiła sobie wodę na herbatę czy kawę.
-Tęskniłam.. – Szepnęła.
-Lilith… ja również. Tylko… ta cała sytuacja jest dość dziwna…
-Trochę, ale… szukałam cię, chciałam z tobą porozmawiać. Brakuje mi ciebie, rodziców i…
-Rodzice nie żyją. Zostali… zostali zamordowani pięć dni temu.
-Jak to?!
-Nie wiem Lilith, nie mam pojęcia… na pogrzebie.. wyglądali okropnie mimo tego, że się zajęto zwłokami… z resztą, to co z nich zostało… ten pieprzony morderca zabrał ich oczy! Rozumiesz to?! Jak ktoś mógł być tak okrutny?! Przecież to byli mili, starsi ludzie, którzy mają kochającą rodzinę…
            Rozpłakała się. Duch siostry otulił ją swoimi zimnymi ramionami i usiłował uspokoić.
-Pierdolony psychopata!
-Gdybyś ich widziała…
-Nie płacz już, proszę.
-Jak mam nie płakać?! To byli nasi rodzice! Nie obchodzi cię to?!
-Obchodzi… tylko widzisz… wiesz, nie jestem żywa, nie czuję, nie mam emocji, Jenny. Nawet nie odczuwam smutku.
-Łżesz!
-Nie kłamię, Jenny. Jestem czymś bez uczuć.
-Po co tu przyszłaś?! Czemu mnie… nawiedzasz?!
-To dość zabawne…
            Zaśmiała się. Odsunęła blondynkę od siebie na długość ramion.
-Bo widzisz… spieprzyłaś mi życie, Jenny.
-Nie gadaj głupot! Przecież nic nie robiłam!
-Wydaje ci się skarbie. Miałaś wszystko, co chciałaś, nękałaś mnie, bo byłam młodsza… ale pewnie nie pamiętasz, z resztą, po co miałabyś pamiętać swoją siostrzyczkę, która się zapierdoliła?! W końcu problem z głowy, prawda?
-Nie mów tak! Przecież wiesz, że nadal cię kocham Lilith.
-Zapewne… jednak, ja nie kocham ciebie, Jenny. Nienawidzę cię. Tak kurewsko cię nienawidzę, że zaraz cię zapierdolę, rozumiesz?!
            Lilith zaśmiała się przez łzy. Patrzyła się jak Jennifer sztywnieje z szoku. Pchnęła ją lekko na krzesło, ale ta nie chciała usiąść.
-Jenny, nie utrudniaj.
-Co ty odpierdalasz?!
-Nie drzyj się, chyba nie chcesz obudzić swojego syneczka, prawda?
-Skąd… skąd wiesz, że…
-Ucięliśmy sobie małą pogawędkę. Fajny z niego dzieciak. Szkoda, że już go więcej nie zobaczysz.
-Lilth, przestań żartować w ten sposób!
-Zawsze byłaś taka głupia… przez te lata nie zmądrzałaś. Nie zobaczysz go już, nie pozwolę ci na to, rozumiesz? Zabiję cię, obiecuję. Jak będziesz grzeczna, to wybiorę mniej drastyczny sposób. Więc proszę cię po raz ostatni. Zamknij ryj i siadaj na tym jebanym krześle!
            Usiadła, nie miała wyjścia. Z każdą sekundą bała się jej coraz bardziej. Nie sądziła, że jest wstanie ją skrzywdzić, nie rozumiała, dlaczego jest taka zła. Wyglądała, jakby coś ją opętało. Za życia była zwykle uśmiechniętą, miłą dziewczyną, a teraz?
-Najpierw coś ci powiem. Nikt nigdy nie dowie się, kto zabił naszych starych. Tak samo jak nikt nigdy się nie dowie, kto cię zabił. Powód jest prosty. Jestem martwa.
-To ty… nie… nie wierzę!
-Jak sobie chcesz. Jeśli mi nie wierzysz… z resztę nie musisz, Jenny, nie obchodzi mnie to. Nienawidziłam ich, ciebie też szczerze nienawidzę. Spierdoliliście mi życie.
-Co ty mówisz?! Przecież oni cię kochali i…
-Kochali ciebie, nie mnie. Byłam niechcianym dzieckiem, taką wpadką. Z resztą nawet nie jestem pewna, czy James był moim biologicznym ojcem, nie zdziwiłabym się gdyby był nim listonosz. – Zachichotała. – To nie była miłość. Nawet na moim pogrzebie cieszyli się, że już nie ma tego pieprzonego problemu!
-Wcale nie! Ojciec z matką płakali po twoim samobójstwie!
-Nie pierdol, Jenny! Nie broń ich! Myślisz, że nie widziałam ich uśmiechniętych twarzyczek pochylonych nad moim grobem?! Widziałam WSZYSTKO! Widziałam, jak w domu opijali moją śmierć, widziałam, jak przywłaszczałaś sobie moje rzeczy. Słyszałam ich rozmowy po nocach, jak to w reszcie będzie im lżej na portfelu, słyszałam twoje rozmowy z twoimi koleżankami. Nie wciskaj mi kurwa kitu, że ktoś mnie kochał!
-Lilith…
-Zamknij mordę! Mam kurwa dość! A teraz masz tylko jedną powinność, drżeć na mój widoku, rozumiesz?! Teraz spróbuj się tylko ruszyć z tego krzesła, a zapierdolę również twojego męża i bachora!
-Tylko nie ich! Nie masz prawa ich tk…
-To zabawne co mówisz… kochanie, ja mogę wszystko, więc lepiej stul pysk i się nie ruszaj! Potrzebuje sznura, macie jakiś sznur?
-Lilith, błagam cię, nie odbieraj matki…
-Macie sznur?
-W garażu…
-Siedź grzecznie, zaraz wracam!
            I zniknęła.



-Kiedyś zabiję moich rodziców!
-Co się stało kochanie?
            Slash przepuścił ją w drzwiach. Dziewczyna pocałowała go w policzek na powitanie i westchnęła ciężko.
-Ogólnie to zabraniają mi się spotykać z takim człowiekiem, jak ty. Jednak, pierdolę to. Nie będą mi mówić, co mam robić. Najchętniej bym się stamtąd kurwa wyprowadziła! Tam jest jak… prawie jak w psychiatryku, chociaż uważam, że z psycholami lepiej bym się dogadała!
-Może… może zamieszkaj u mnie, co?
-Nie żartuj sobie.
            Spojrzała na niego jak na kretyna i poszła się ugościć szklanką wody. Hudsona trochę to zabolało. Może to za wcześnie na wspólne mieszkanie, ale jak mogła powiedzieć coś takiego? Podobno go kochała, więc w czym problem? A może… jednak nie kochała, tylko tak mówiła?
-Slash, będziesz tam tak stać?!
-Czemu nie chciałabyś ze mną mieszkać?
-Po prostu… to trochę za wcześnie.
-Ale przecież, jak zostajesz u mnie na kilka dni, to jest dobrze.
-Zostawanie na kilka dni to nie to samo, co mieszkanie.
-Źle ci tu?
-Co żeś teraz wymyśli? – Zaśmiała się.
-Da mnie nie ma problemu, możesz ze mną zamieszkać i…
-To jest za poważna decyzja, żeby podjąć ja w tej chwili. Nawet jeśli bym się zgodziła, to starzy byliby wściekli… a jakby ten plan nie wypalił, to wtedy nie przyjęliby mnie z powrotem i byłabym skazana na siebie. A jakoś nie widzi mi się mieszkanie na ulicy, rozumiesz?!
-Co miałoby nie wyjść?
-Nie żartuj sobie. Ja wiem, jak wyglądam i wiem, że na tym świecie są ładniejsze laski. I na pewno kiedyś ci się znudzę i wymienisz mnie na lepszy model.
-Rhoda, nie gadaj głupot. Nie chcę żadnej innej…
            Zamyślił się na chwilę, nie wiedział, czy mówił prawdę. To wszystko było zbyt popierdolone, żeby cokolwiek zrozumieć. Nawet nie był pewien, czy naprawdę ją kocha, czy coś czuje… nie mógł być pewien, czy to coś, to jest właśnie miłość, bo nigdy jej nie doświadczył. A jeśli to tylko złudzenie? Jeśli tylko jest z nią, bo wydawała mu się w miarę normalna niż te inne?
-Jasne…
            Szepnęła. Podszedł do niej. Złapał ją delikatnie za brodę i uniósł jej głowę do góry. Spojrzał w jej oczy. Było w nich dużo smutku, za dużo.
-Rhoda, nie zostawię cię dla innej, obiecuję!



            „Hm, hm, hm… niezły bajzel, jak na taką porządną rodzinkę” Zaśmiała się i weszła głębiej. Znalazła gdzieś na ścianie włącznik. W świetle to wszystko wyglądało jeszcze gorzej. Podeszłą do stołu, który był zawalony różnymi narzędziami. Znalazła tam sporo ciekawych rzeczy, które mogłyby się przydać. Odłożyła kilka na bok, żeby później zabrać je ze sobą. Na regale stały różne rzeczy i był nawet sznurek. Dłuuugi sznurek, idealny sznurek! Postanowiła sobie nawet poszperać w kartonach, bo zwykle w nich znajdowały się bardzo ciekawe przedmioty. W jednym były jakieś stare ubrania, w drugim gazety, książki, rupiecie, a w trzecim „no, no, no. Kto by pomyślał, że pan Ken, ogląda takie brzydkie filmy.” Roześmiała się i zamknęła pudło z pornosami. Przy wyjściu znalazła duży baniak z jakimś środkiem chemicznym. Nachyliła się i przeczytała jego skład „hmmm… bardzo dobry! Będzie smakować!”. Powróciła jeszcze po wybrane przez siebie narzędzia i w raz z płynem poszła do Jennifer. O dziwo kobieta siedziała w tym samym miejscu. Jak widać szantaż zadział.
-Grzeczna z ciebie dziewczynka. Pozwól, że cię przywiążę. Muszę mieć pewność, że się nie ruszysz i nie uciekniesz.
            Lilith wyszperała z szuflady kuchennej jakiś nóż, który pięknie się błyszczał w sztucznym świetle. Starannie przywiązała jej nogi do krzesła. Związała jej z tyłu ręce, a resztę sznurka wykorzystała na obwiązanie Jenny w talii.
-Idealnie! Jak na pierwszy raz, to jestem z siebie dumna! A teraz posiedź sobie jeszcze chwilkę, a ja za momencik do ciebie wrócę.
-Gdzie idziesz?!
            Tylko się uśmiechnęła i zniknęła. Poszła na górę do sypialni. Wskoczyła na łóżko. Harris spał sobie, nie widząc, co ciekawego dzieje się w jego domu. Usiadła w rozkroku na jego podbrzuszu. Uniosła do góry ostrze i z impetem wbiła mu je w klatkę piersiową. Mężczyzna krzyknął głośno, ale nie obchodziło ją to. Ponowiła swój czyn, żeby jak najszybciej skrócić jego życie. Usłyszała, jak jego szanowna małżonka się wydziera i błaga Lilith, żeby oszczędziła faceta. Jednak na próżno. Lil chciała zadbać o to, żeby nikt jej nie przeszkadzał w tej uroczystej ceremonii.
-Zobacz, co dla ciebie przyniosłam!
            Podsunęła pod jej nos parę gałek ocznych.
-Cudownie w nim wyglądały, ale teraz też są urocze, prawda?
            Jennifer zamarła. Nie wiedziała, co ma zrobić, powiedzieć… rozryczała się na amen.
-Lilith, dlaczego?! Dlaczego go skrzywdziłaś?!
-To banalne. Chciałam, żebyś cierpiała Jenny. Boli, prawda? A to dopiero początek. Będziemy dziś się świetnie bawić kochana!


39 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że tamto małżeństwo to rodzice Lilith.
    Kurczę... Ale żeby takie małe dziecko zabić? Przesadziła.
    Mimo to mam nadzieję, że dokładnie opiszesz zabawę z jej siostrą ;)

    A Rhoda... Lepiej, żeby się do Slasha nie wprowadziła, to jeszcze bardziej rozwścieczy Lilith i oj, może stać się coś bardzo, bardzo złego, a tego przecież nie chcemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    A Twoj przeczytam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczekuję krwawej maskary! Musisz mi zapewnić rozrywkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. OO! Kurcze, ale jestem złym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój własny świat... no cóż xD. Oo... znalazła się jedna rzecz, która mnie cieszy! Łaaa. Mój własny świat... jest dość interesujący ^^. A do psychiatry też bym się nie udała xD. To tylko marnowanie czasu, bo i tak mnie nie pomoże.

    Zaproponowałaś pomoc :) więc zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na piętnasty rozdział opowiadania: http://goddamn.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdziele... Teraz już przesadziła.. Po co ona zabija niewinnych ludzi? W szczególności dziecko. Psycholka, naprawdę egzorcysta by się przydał i niech Slash jak najszybciej o nim pomyśli, bo pewnie niedługo za Rhodę się weźmie. Albo właśnie za Slasha >.<

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak przez Ciebie bede miała koszmary, to nie wiem, co Ci zrobie! Nawieze Cię, jak Lil!

    A tak serio to.. jakoś tak mi sie to skorzyrzyło z "koszmarem z ulicy wiązów" dokładnie ten moment zabicia Kena. Może dlatego, ze tak tez gineli we snie? Hmmm... no to Lil leci po całej bandziej, ale dzieciaka to juz naprawdę mogła oszczedzic. Jakoś mnie tak cierki w tym momencie przeszły.. aaaa!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde no oprócz tego, że opowiadanie idzie naprawdę ŚWIETNIE to szczerze nie mam pojęcia co mam napisać.
    Co do tej masakry to pociesza mnie to, że jest to tylko fikcja, jak ktoś robi krzywdę małym dzieciom lub starszym osobom to mam ochotę zajeb.ać - to taka moja słabość. NO ale ogółem to nie ma sie czego przyczepić^^

    i oczywiście

    Czekam na rozlew krwi !!!;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wiele wątpliwości przed zabiciem dziecka...

      Hah, no nie wiem czy rozlew krwi będzie duży :)

      Usuń
    2. A kto tu mówi o dużym..ważne żeby byyył ;D ciekawią mnie tortury tej siostry (to fikcja więc można się poznęcać i Pośmiać, prawda? ;P)

      Usuń
    3. Nie wiem czy to będą tortury, czy "szybka" śmierć;p Zależy jaki film mnie zainspiruje

      Usuń
  10. Tymczasem oglądam walkę O_o Kliczka i jakiegoś narwanego faceta z... ojcem
    wtf!!!!

    ps. nie moge się doczekać kolejnej notkiiiiii:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha masz coś d Kliczki??? To mój ziom jest;p

      Usuń
    2. Absolutnie nic:p
      ale okazuję się, że historyczną walkę oglądałam wczoraj hmmm może czas pośledzić trochę boks i bokserów^^

      Usuń
    3. No ja myślę!
      Boks jest spoko, jedyny sport, który mogę oglądać i nie zasnąć;p

      Usuń
    4. Z tego co wiem w boksie nie jestesmy tacy do tylu, bo co jak co Polacy bić się chyba umieja :D a fajnie by było pokibicować rodakom heuheu :P

      Usuń
    5. No to aż dziwne, że jest jeszcze jakiś sport, w którym mamy dobrych zawodników :D Bądźmy z nich dumni!

      Usuń
  11. Ja uważam, że wręcz przeciwnie. Czasem lepiej pogadać z kimś w necie niż w realu. Łatwiej się jest otworzyć przed taką osobą, bo nie wyśmieje cię w twarz, a ty nie jąkasz się jak nie wiadomo kto. Mam okropny problem z rozmawianiem z kimś twarzą w twarz. Nie cierpię tego robić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lil przegięła. Złość złością, ale niech ta laska nie przegina. Znaczy się duch. Whatever... kurwa. Po co jej to? Przecież to nie zmieni faktu, że jest już martwa! To, że wszystkich pozabija niczego nie zmieni. Tak mi się wydaje...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nowy rozdział na http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mogła oszczedzic tego małego.. ale chociaz dobrze, ze w sumie on za bardzo tak nie cierpiał, bo go tylko udusiła.. gorzej jakby miała cos jeszcze mu zrobic zanim umarł.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem, że było nie dobre, ale to z desperacji trochę. Nie chciałam, żeby było nudno, a rozdziały kręciły się tylko koło jednej sprawy. No i musiałam jakoś wypełnić tą dziurę :), ale nie robiłam tego Billie specjalnie :P
    A no... tego to ci nie mogę powiedzieć :P trochę cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale jakoś trudno mi się takie rzeczy pisze. Już wolę czytać niż pisać.
    Ja też nie jestem cierpliwa :P postaram się za tydzień coś wstawić? Może... :P i tak już piszę obecnie ostatni rozdział. Więc jeszcze tylko kilka tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nic mu (chyba) nie będzie, twardy chłop, na kukurydzy wychowany :)

    O, nowy szablon? :) ładny!

    OdpowiedzUsuń
  18. Sam się kiedyś chwalił, że buszował w kukurydzy. ;P
    Widać, widaaać!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakaś ty kobieto niezdecydowana!!:P
    Nowy szablon co tydzień hehe
    ale nie no Pochwalę pochwalę, bardzo ładny:D tak jak każdy poprzedni^^choć trudno mi rozszyfrować obrazek...tam jest tylko jedna osoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie moja wina, ze się te szablony nudzą.
      Nie zdziw się jak za 10 min bd co innego :D

      Tak, jedna - kobieta.

      Usuń
  20. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Napewno sie spotkaja. No tylko trzeba jeszcze troche poczekac, bo w sumie to nie jest głowny wątek opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  22. A no to jest takie dość dziwne opowiadanie.. i w sumie głowna bohaterka pojawia sie dopiero w 15 rozdziale haha. Cóż, bo to miał byc głowny watek, ale jakos mi sie akcja innaczej potoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo tak miało byc. Diana miała byc głowną bohaterką, ale w trakcie pisania koncpcja mi sie zmieniła i własnie wyszło tak smiesznie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Serdecznie zapraszam na szesnasty rozdział opowiadania: http://goddamn.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  25. Nowy rozdział na http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Masz rację. To teraz mało istotne, a poza tym jeszcze nie wiem... muszę pomyśleć nad tym trochę :) w sumie to piszę ostatni rozdział, ale ten ostatni będzie taki inny niż wszystkie pozostałe.

    OdpowiedzUsuń
  29. A jak działa Twoja intuicja? ;>

    OdpowiedzUsuń