Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

19 stycznia 2012

Irremissibile error - 3

Witam!
Rozdział dedykuję Natalii, która podniosła mnie na duchu! Dziękuję :*
Nie wyszło to dokładnie tak jak chciałam, ale chyba nie jest najgorszy. Bynajmniej coś się powyjaśniało.
Za błędy przepraszam.



-Widzisz, co narobiłeś? Teraz będziesz musiał ją przeprosić, bo tak wypada… nie, czekaj! Jesteś wielkim Slashem i nie musisz nikogo za nic przepraszać! Po prostu ją zlej i znajdź sobie lepszą laskę. Ona nawet nie była w Twoim typie… Jest tyle ładnych kobiet… na przykład ta… jak jej tam było? Jessica? Jenny? W każdym razie na J. No i miała większe cycki, co jest plusem i…
-Możesz się zamknąć?!
-Nie musisz na mnie warczeć. Staram ci się doradzić. Z resztą… pewnie i tak mnie olejesz, pójdziesz ją przeprosić i z litości będziesz z nią przez jakiś czas. Bynajmniej do póki ci się nie znudzi. Jesteś za miękki. Zmień to, bo daleko tak nie zajdziesz.
-Lilith, przestań! Nie wtrącaj się w moje życie.
-Nie rozumiesz tego, że ja JESTEM częścią twojego życia skarbie? 
-Wynoś się! Wszystko psujesz i…
-Psuję? Oh, jestem ta zła i nie dobra, która nie pozwoliła ci zaliczyć tej… eh. Gdybyś się mnie posłuchał, to by do tego nie doszło. Mógłbyś zacząć w końcu myśleć mózgiem!
-Nie będę słuchał jakiejś durnej baby, która nawet nie jest prawdziwa!
-Skąd ta pewność, że nie jestem prawdziwa?
-Bo żyjesz w mojej głowie do cholery?!
-Może kiedyś żyłam gzie indziej, co?
-Że co?!
-Chyba nie sądzisz, że jesteś aż tak zdolny, żeby stworzyć taką doskonałość jak ja. Proszę, nie rozśmieszaj… Z resztą, myśl sobie jak chcesz... I właśnie w tym momencie masz świetną minę, słońce!
    Lilith zaśmiała się i położyła nogi na stole. Wyciągnęła ze swojej skórzanej kurtki paczkę papierosów i podpaliła sobie jednego. Dmuchnęła w niego dymem. Westchnęła ciężko.
-Nie myśl tak intensywnie. Myślenie ci przecież szkodzi. Jak chcesz ją przeprosić, to ok. Idź do niej i to zrób, ale nie wciągaj jej do swojego życia. Ona nie będzie tu pasować. Jest za słodka i… nie lubię jej.
-Nie ty masz ją lubić! Ona jest przecież miła i…
-Obrzydliwie miła.
-Nie jest w cale taka brzydka…
-Stać cię na lepszy towar. W końcu masz na nazwisko Hudson, czy się mylę? Drogi kolego, mam wrażenie, że wiązanie się z nią pociągnie za sobą ogromne konsekwencje. Prędzej czy później ona cię zostawi samego. Będziesz płakał po kątach i mówił, że „Lilith miała rację, jestem takim debilem, że jej nie słuchałem”. Nie sądzisz, że lepiej będzie pominąć tą tragiczną część? Chcesz cierpieć? I tak już momentami nie dajesz rady. Zastanów się, bo to naprawdę może źle się skończyć. Nie łódź się, że ją kochasz. To nie jest miłość. Zauroczyłeś się tylko w tej striptizerce, dlatego że wiła się w tym barze i miała niezłą tapetę na twarzy, co ukrywało jej naturalną brzydotę. Nie podejmuj teraz tej niewłaściwej decyzji. Pożałujesz jej w każdym razie.
-Możesz przestać pierdolić takie głupoty?! Może jesteś jeszcze pierdoloną wróżką, co?!
-Rób, jak chcesz. Tylko nie chcę potem płaczu i zgrzytania zębami.
    Gitarzysta poderwał się i wyciągnął z szafki wódkę. Nalał sobie do szklanki i wypił połowę. Odstawił szkło ze złością. Irytowała go, robiła to trochę specjalnie, ale w inny sposób nie dotarłoby do niego to, że nie kocha Shelly. W sumie i tak nie miał zamiaru słuchać Lil. Nigdy tego nie robił i nie zamierzał. Od dawna miał wrażenie, że chce mu spierdolić życie, jak najbardziej się da. Czemu się tak łudził? Czemu się łudził, że wytwór jego wyobraźni kłamie? Miała rację. Zawsze miała tę pierdoloną rację, a on z uporem maniaka chciał dowieść, że Lilith jest w błędzie.
-Mnie to już się nie zapytasz, czy bym się napiła?
-Nie istniejesz, więc i tak byś nie wypiła.
-Ale z grzeczności mógłbyś chyba, co nie?
    Westchnął o odwrócił się w jej stronę. Była uśmiechnięta, co nie było raczej do niej podobne. Nie wliczając tych wrednych, chochlikowatych uśmieszków, które go wkurwiały.
-Napijesz się?
-Przecież wiesz, że nie mogę.
    Zachichotała złośliwie, rzuciła ostatki papierosa na ziemię i zdeptała go. Podeszła do Slasha. Odsunął się od niej, ale ona nie ustępowała. Pogładziła go po policzku, a potem go po nim poklepała.
-Slash, Slash, Slash, co z ciebie wyrosło?
    Cmoknęła go czule i zniknęła.

To ostanie zdanie, które wypowiedziała. Szukał w swojej pamięci dziewczyny imieniem Lilith… nie znał żadnej takiej, więc skąd wiedziała, jaki był kiedyś? „Przecież ona jest częścią mnie, więc wie, jaki byłem, co robiłem, o czym myślę i…”
-Kurwa!
    To zabawne, że nie mógł w spokoju pomyśleć. Z resztą… jak mógł cokolwiek ukryć przed samym sobą?
-Czemu się mnie boisz? Slash… zapewniam cię, że nie gryzę. Jestem przyjacielem, nie wrogiem. Chcę dla ciebie jak najlepiej słońce.
-Czy mogłabyś nie pojawiać się tak znienacka?
-Będzie ciężko… zaproponuj coś? Mam śpiewać przed moim nadejściem, żebyś pewnego dnia nie zszedł na zawał? A może mam uprzednio do ciebie zadzwonić? Drugą opcję możemy wykluczyć, gdyż nie mam telefonu. Mogę napisać list, albo…
-Nie żartuj w ten sposób.
-Ależ ty wrażliwy.
-Chcę spać!
-Może zaśpiewać ci kołysankę?
    Slash odwrócił się w przeciwną stronę i starał się zasnąć.
-Dobranoc okruszku…
    Usłyszał jej śmiech i zamknął oczy.


    Usiadł wygodnie w sowim skórzanym fotelu ze szklaneczką whisky. Gapił się tępo w ścianę. Nie potrafił skupić myśli na niczym innym niż Lilith. Wcale nie myślał o Shellly, blondyna go najmniej obchodziła. Ale ta brunetka… miał wrażenie, że już ją gdzieś widział, tylko gdzie?
-Mała podpowiedź?
-Lilith?!
-We własnej osobie.
    Uśmiechnęła się przyjaźnie i położyła się na brzuchu na podłodze.
-Więc jak? Chcesz wiedzieć kim jestem, tak? Tylko po co? To w niczym ci nie pomoże, nie pomoże już mi i nie pomoże innym. Nie ma sensu buszować w pamięci Slash, tylko sobie mózg nadwyrężysz, a zapewniam cię, że nie byłam wielkim puzzlem w twoim beznadziejnym, młodzieńczym życiu.
-Chcę wiedzieć.
-Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Chociaż w twoim przypadku chyba gorzej się już spać nie da. Ciągle nękają cię te koszmary… mam przez nie dreszcze!
-Kim ty do cholery jesteś?!
-Mam na imię Lilith, a nazwisko za wiele ci nie powie.
-Czemu mnie nękasz?!
-Nękam?! Że niby JA, CIEBIE nękam?! O wypraszam sobie! Powinieneś być mi wdzięczny za to, że jestem! Pomagam ci kurwa. Ani razu nie podziękowałeś Slash.
-Mam dziękować samemu sobie?! To bez sensu!
-Samemu sobie! Chyba cię mocno jebło, skoro myślisz, że jestem fragmentem ciebie! Brzydzę się tobą!
-To co tu jeszcze robisz?! Skoro mnie nienawidzisz, to wypierdalaj!
-Nie mogę…
    Szepnęła i oparła czoło o miękki dywan. Załamała się? Ona, ta pyskata, twarda… osoba? Niemożliwe. Nie chciał jej doprowadzać do takiego stanu. Czuł się winny…
-Lilith, ja…
-23 czerwca 1983… byłeś na tej imprezie, ja również. Gadałeś z tą obleśną laską, która się za tobą uganiała… Kelly. Chciałeś ją przelecieć i w takim celu przyszedłeś. Steven cię do tego namawiał, pamiętasz ten dzień? Wylądowaliście później razem w łóżku… Ja byłam wtedy od ciebie o rok młodsza. Nigdy ze sobą nie gadaliśmy, nie wymienialiśmy spojrzeń… nic. Nie mówiłeś mi „cześć”, nic… ja wiedziałam o twoim istnieniu, ty o moim nie… Sądziłeś, że te liściki, które znajdowałeś w swojej torbie pisała Kelly. Sądzisz, że było ją stać na takie coś?
-Czyli...
-Nie przerywaj mi. Skończmy to, niech ci się rozjaśni. Zaczęłam się zaprzyjaźniać z waszym basistą z „zespołu”… chodziłam z wami na ogniska, imprezy, wszędzie… nie dostrzegałeś mnie… a jak już uświadomiłeś sobie o moim istnieniu, to… byłeś nawalony, ja byłam nawalona, wszyscy byli nawaleni… 10 lipiec 1983… w tym dniu postanowiłam sobie, że powiem ci, co do ciebie wtedy czułam. Wyśmiałeś mnie i… stwierdziłeś, że jestem jakaś pojebana… zabolało mnie to strasznie. Z każdym dniem coraz większa robiła się ta dziura w moim sercu… ale wybaczyłam ci to… byłeś przecież pijany. Dorwałam cię w szkole na jakiejś przerwie i wypowiedziałam te dwa słowa… zareagowałeś podobnie… 15 lipca skończyłam ze sobą…. Ty nawet o tym nie wiedziałeś… koniec.
    Podniosła się szybko i wyszła z pomieszczenia. Slash ani drgnął. Zatkało go. Przecież chciał prawdy, ostał ją… ale chyba nie sądził, ze to będzie brutalna prawda. Nienawidził siebie za to… skrzywdził dziewczynę, a ona się przez niego zabiła! Jak teraz będzie żył z tą świadomością, że wredna Lilith nie żyje przez niego?! A przecież teraz mogła mieć kochającego męża, dwójkę dzieci… a brodzi w jego życiu i próbuje go uratować przed nieszczęściem, jakie sama doświadczyła. Teraz zrozumiał. Znał odpowiedzi na te nurtujące pytania… i co teraz? Jak ma przeprosić? Tak po prostu? „Lilith, przepraszam, że byłem chujem”?! To nie przywróci jej na tan świat, jej serce przez to nie znacznie znów bić, jej płuca nie napełnią się powietrzem. Lilith jest martwa. Leży pod stertą ziemi. Młoda siedemnastoletnia dziewczyna… ile by teraz dał, żeby cofnąć czas, naprawić to wszystko…
-Nie obwiniaj się…
    Powiedziała łagodnym tonem i podeszła do niego. Uśmiechnęła się kojąco.
-Slash, to nie twoja wina. To ja byłam idiotką….
-Ale gdyby nie to..
-„Gdyby nie to…” i tak po pewnym czasie bym się zabiła, uwierz mi. W domu było źle, nie miałam przyjaciół, nikt mnie nie chciał… a ja byłam na to wszystko za słaba… nie obwiniaj się, proszę.
-Lilith… ja nawet nie wiem co powiedzieć. Chciałbym cię przeprosić, ale nic tym nie zdziałam…
-Wiem, że ci przykro, czuję to. Więc przestań! Chcę, żebyś był szczęśliwy. Tobie to szczęście się należy.


    Szedł chodnikiem. Miał ludzi. Nie znał większości, a nienawidził każdego. Gapili się na niego z pogardą. Dlatego, że był inny. Dlatego, że wyglądał trochę inaczej. Dlatego, że miał ciemniejszy kolor skóry. Dlatego, że jego matka była czarna. Brzydził się nimi. Nie rozumiał, jak kogoś można oceniać po tym jak wygląda, z jakiego domu jest, a nie po tym jaki jest. Te obleśne spojrzenia doprowadzały go do obłędu. Starał się  zbytnio nie przyglądać tym białym, skrzywionym twarzom. Gapił się w swoje trampki i płyty chodnikowe. Ale nie wszyscy tacy byli. Niektórzy należeli do grupy przyjaciół, ale nieliczni.
-Slash… oni nie są warci… nie myśl o nich. Lepiej skup się na tym, co powiesz Shelly…
-Po prostu przeproszę…
-I?
-I co?
-Przeprosisz i wyjdziesz! Zapomnisz i znajdziesz kogoś innego!
-Tak, tak… pamiętam.
    Poprawiła mu kołnierzyk od koszuli i poklepała po policzku.
-Przeprosisz ją ładnie, dasz kwiatki. Pamiętaj, pod żadnym pozorem nie przekraczaj progu i…
-Dobra, zamknij się już.
    Pchnął lekko drzwi i wszedł do środka. Czekała o długa wędrówka po schodach. Zapukał i czekał na oznaki życia. Skrzydło drzwiowe lekko się uchyliło i ujrzał dobrze znane mu oczy. Uśmiechnął się, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Hej! Ja…
-Slash… nie powinieneś przychodzić.
    Szepnęła i oglądnęła się z obawą za siebie.
-Coś się stało?
-Nie…
-Spójrz na jej buźkę kretynie! Sądzisz, że to nowe cienie do powiek?!
-Shelly?! Kto ci to zrobił?!
    Odgarnął jej kosmyk włosów, a oda odwróciła głowę w przeciwną stronę.
-To nic takiego.
-Nic takiego?!
-Powinieneś już iść.
-Nie! Nie ma mowy! Kto cię skrzywdził?!
-Nie ważne.
    Zamknęła drzwi. Hudson stał osłupiały… niczego nie rozumiał…

16 komentarzy:

  1. Wiesz... spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Naprawdę. Jak przeczytałam, że Lilith się zabiła to trochę mnie zatkało. Nurtowało mnie o co może chodzić, ale... ee brak mi słów. Mimo wszystko zaczyna robić się co raz ciekawiej. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny, bo już jestem ciekawa co będzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zgodzę się :P. Jestem ciekawa jak zakończysz to opowiadanie :D.
    Ciekawe, czy ktoś jeszcze zginie... a może Slash w końcu przejrzy na oczy? Hm... Oj dodaj coś szybko! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, chyba naprawdę za dużo gadam xD.
    Nie pozwalam ci nikogo uśmiercać! Nie! Zgłaszam kurwa veto. Tu ma być jakiś happy end, jasne?! xD Chyba nieliczne są blogi, gdzie jest szczęśliwy koniec -.- , ale tu chcę, żeby tak było! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mhm, ale czuję, że jednak to zrobisz :P zła jesteś, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Och to przynajmniej tyle dobrze, ale się tak teraz zastanawiam co planujesz na koniec :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w sumie, to sama nie wiem co mam myśleć o całym tym opowiadaniu. Czasami jak myślę o tym, to wydaje mi się, że to mogło wyglądać zupełnie inaczej. Może lepiej. Zaczynam jakiś wątek, a potem jest mi go trudno skończyć i brnę w następny. Do tego chyba popełniłam błąd, pisząc rozdziały do przodu, bo strasznie się w tym pogubiłam i teraz, wstawiając coś muszę patrzeć co tam było itd. Takie trochę beznadziejne, ale myślę, że więcej się powyjaśnia w kolejnych rozdziałach, o ile rząd nie zablokuje internetu -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, w jakimś stopniu jest to fajne :D bo w sumie sama lubię jak coś jest tajemnicą, ale potem szybko chcę poznać prawdę :P. No i trzeba mieć mocną głowę przy czymś takim co ja zrobiłam, a ja ostatnio cierpię na sklerozę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację. Lepiej się czyta pomieszane z poplątanym, bo wtedy czytelnik może się trochę zastanowić nad tym. Ja sobie wciąż zadaję pytanie jak ty skończysz to opowiadanie xD.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nuda?! No proszę cię... u mnie wieje nudą. Chciałabym w końcu wymyślić coś naprawdę oryginalnego. Coś czego jeszcze nie było. Mam wiele pomysłów zapisanych na komputerze, ale w ostateczności twierdzę, że zachowania Gunsów w ogóle nie przypominają ich samych albo po prostu pomysł przestaje mi się podobać. I potem te rozdziały są jak pół dupy zza krzaka xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeee blogspot ponownie mnie lubi i w koncu moge dodac komenatarz!

    No to tak przeczywałam, ze Lil jest no nieprawdziwa? W sumie miałam takie mysli, ze jest damskim wcieleniem Slasha, ale wyszło na to że duchem dziewczyny, która jakby zabiła sie przez niego. I nie wiem, jak to sie moze potoczyc dalej, ale własnie zrobiłas coś orginalnego haha..

    A co do Twojego komenatarza na moim blogu.. no wujek i dziewczyna.. fajnie, ze coś wyczytałas miedzy wersami, bo cos jest na rzeczy, ale nie dokonca tak, ze to jego plemnik przyczynił sie do zycia tej dziewczyny :p

    OdpowiedzUsuń
  11. No mozna tak powiedziec, ze był, ale w sumie nie był? To jest dość skomplikowana sytuacja. O może tak. Zabrakło im czasu, aby przejsc do bycia para.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba już trochę za duzo wyjawiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  13. No ja mysle :)
    A co tam u Ciebie słychac?

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie wieje nudą! Muszę wreszcie posiedzieć nad czymś nowym. Niedługo kończę Słodki sen i mam nadzieję, że do tego czasu będę już miała coś nowego.

    A co do zachowań Gunsów... prywatnie nie wiemy, ale mniej więcej można coś wywnioskować z wywiadów i tak dalej. Przynajmniej w jakimś stopniu przybliżyć. Choć to chyba i tak graniczy z cudem.

    OdpowiedzUsuń
  15. A no jakos sie zyje.. pracuje, chodze do szkoły i pisze opowiadania i tak wyglada moje zycie.. chyba jest trochę nudne heh.. moze jakies zmiany by mi sie przydały.

    OdpowiedzUsuń