Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

6 stycznia 2012

Irremissibile error - 2

Witam!
Jakoś szybko poszło... z następnym już tak nie będzie. 
Mam nadzieję, że ten rozdział wyszedł lepiej niż poprzedni i że jest ciekawszy...
Za błędy oczywiście przepraszam.


   Obudził się zalany potem. Ciężko mu było złapać oddech. Od jakiegoś czasu śnił mu się ten sam sen, śniła mu się kruczowłosa kobieta. Nie wiedział czemu… może i wiedział, ale starał sobie wpoić, że wcale jej się nie boi, a ona jest bardzo miłą dziewczyną, która ani trochę go nie przeraża. Często go zaczepiała i zmuszała do znoszenia jej towarzystwa. Z nią było coś nie tak, nie wiedział co, a ona nie chciała o sobie dużo mówić. Powtarzała ciągle, że ma na imię Lilith i tyle powinno mu wystarczyć. Nie potrafił jej rozszyfrować. Nie miał pojęcia, czego tak naprawdę chciała. Nie zachowywała się jak typowa fanka, wręcz przeciwnie, była niezbyt sympatyczna. Zdarzało się nawet, że nim gardziła, pomiatała i znęcała psychicznie… ale czy tak naprawdę nazywając go debilem, nie chciała mu przypadkiem uświadomić, że źle się zachowuje? Z resztą… krytykowała wszystko, co robił. Momentami była bezczelna i wchodziła z butami do jego życia. Mimo wszystko nie miała złych intencji. Chciała dobrze. Chciała go ratować przed nim samym i jego głupotą? Była zatem przyjaciółką czy wrogiem?
    Zwlókł się z łóżka. Miał ochotę zapalić, więc to zrobił. Zaśmiał się w myślach, kiedy wyobraził sobie Lil stojąca nad nim i karcącą za palenie. Czasem naprawdę zachowywała się jak jego matka. Zszedł do kuchni i wyszperał z szafki jakąś czystą szklankę, do której nalał whisky. Powrócił do sypialni. Usiadł na łóżku i wpatrywał się w okno. Wewnętrzny głos coś zaczął mamrotać pod nosem. Splótł dłonie i gapił się w nie. Po chwili namysłu, zerwał się i zaczął ubierać. Tej nocy nie zamierzał już spać.
    Szybkim krokiem pokonywał kolejną ulicę. Jeszcze parę metrów i będzie na miejscu. Nie miał wątpliwości. Powtarzał cały czas sobie „Dziś, albo nigdy!” Szerokim łukiem ominął swój bar ze striptizem. Nerwowo zerknął na zegarek na nadgarstku „Jeszcze 10 minut” Wszedł w zacienioną uliczkę. Nie była wybitnie ciekawym miejscem. Walało się w niej pełno kartonów, śmieci i innych rzecz, o których wolałby nie wiedzieć. Oparł się o mur naprzeciwko obdrapanych, czerwonych drzwi. „Chwila… a jeśli ona taka nie będzie? Jeśli kobieta z moich fantazji w rzeczywistości będzie inna…” Zaczynał wpadać w panikę. Po kilku spokojnych oddechach się uspokoił i opanował. „Do póki jej nie poznam, to się nie dowiem.” Ten moment wyobrażał sobie wiele razy i za każdym był idealny. Od spotkania swojej przyszłej żony i matki dzieci dzieliły go sekundy, dosłownie sekundy.
    Stanęła w nich blond kobieta. Jej twarz zapewne nie zdradzała jej wieku. Miała niebieskie oczy, które ze strachem się w niego wpatrywały. Tam, w środku na scenie, wyglądała zupełnie inaczej. Bez makijażu wyglądała… gorzej, ale nie tragicznie. Dziewczyna chciała już zawrócić…
-Poczekaj! Nie bój się… chciałem po prostu… ja…
-Znam cię!
    Tęczówki jej zabłysnęły, a ich właścicielka podeszła niepewnie do niego.
-Dawno cię nie widziałam.
-Byłem trochę zajęty.
    Ucieszył się na wiadomość, że go pamiętała, że go wtedy widziała, że… że.
-Ale… nie chodzi tylko o to, że jesteś jednym z tych… tych z baru. Widziałam gdzieś twoje zdjęcie…
-Zapewne. Jestem Sl…
-Slash! Slash Hudson z Guns n’ Roses!
    Jej entuzjazm go trochę przeraził. Rzuciła się prawie na niego, ale w ostatniej chwili się opamiętała,
-Ja… jestem Shelly.
-Miło mi cię poznać i…
-Mnie bardziej!
    Wyszczerzyła się do niego. Nie był to jakoś specjalnie powalający uśmiech. Był wręcz okropny. Dziewczyna, o której od dłuższego czasu marzył… właśnie przestawała być jego marzeniem. Nie była zła, ale jej zachowanie go do niej zrażało.  Wiedział, że nie powinien jej oceniać tak od razu, jednak wyobrażał sobie tę sytuację miliony razy i nie sądził, że będzie tak fatalnie.
-Mogę zaproponować ci drinka?
-Z chęcią bym się z tobą napiła, ale… jestem padnięta i powinnam wracać do domu.
-To może cię odprowadzę?
-Jasne!
    Zaczął żałować swojej propozycji. „Lilith miała rację, z resztą jak zwykle! Czemu ja jestem taki głupi?! Czemu nie wierzyłem, kiedy mówiła, że ta blondi nie będzie taka, jaką ją sobie wyobrażałem!” Przez całą drogę Slash starał się pokazać z jak najlepszej strony. Uśmiechał się i przytakiwał. Dziewczyna nie pozwoliła mu dojść ani razu do słowa. Wędrówka pod jej drzwi trwała chyba wieki.
-To już niedaleko.
    Ulżyło mu, kiedy wypowiedział to wspaniałe zdanie. Zdążyła mu już opowiedzieć połowę swojego życia, jak to uciekła z domu, została striptizerką i różne nieciekawe rzeczy, które nie robiły na nim wrażenia.
-Spotkamy się jeszcze?
    Spytała, kiedy szukała klucza do drzwi.
-Jak będziesz chciała…
-Chcę!


    „Debil! Pierdolony w dupę chuj! Czemu się zgodziłeś jebańcu?! Odbiło ci do reszty?!”
-Kto znów miał rację?
-Lilith?
-Brawo! Zdolny chłopiec!
    Zaklaskała w dłonie i wywróciła oczami.
-Co ty tu robisz?
-To wolny kraj, więc mogę być, gdzie mi się żywnie podoba i nic ci do tego.
-Zapewne, ale… przed chwilą…
-Przed chwilą pożegnałeś się z tą słodką, biuściastą, i bezustannie paplającą blondi.
-Przestaje mi się to podobać do cholery!
-No co ty nie powiesz. Też mi się przestało podobać, że przestałeś się słuchać moich zaleceń życiowych!
-Nie o to chodzi! Wkurwia mnie to, że mnie śledzisz, a nic nawet o tobie do kurwy nie wiem! Mówisz mi jak mam żyć, co mam robić! Może niedługo zaczniesz wybierać mi skarpetki, co?!
-Jeżeli masz z tym problemy, to…
-Zamknij się i słuchaj! Mam cię kurwa serdecznie dość! Odpierdol się w końcu ode mnie!
    Jego krzyki nie zrobiły na niej większego wrażenia. Tylko ją nimi rozbawił. Pierwszy raz słyszał jej śmiech, serdeczny śmiech. Był całkiem miły i przyjazny dla uszu. Patrzył się na nią i analizował. Nie była normalna, nie była typową laską, nie była taka jak tamte…
-Slash, Slash, Slash. Nie żartuj nawet w ten sposób.
-Jesteś popierdolona!
-Nawzajem. Spięty jesteś, powinieneś się wyluzować.
    Poklepała go po barku i chwyciła pod ramię.
-Po prostu zakochałeś się w swojej fantazji, a nie prawdziwej kobiecie. Slash, tak się przecież nie robi. Nie możesz sobie za każdym razem wyobrażać, jaka jest laska, w której się zakochasz. Przecież doskonale wiesz, że to nigdy się nie sprawdza. Przejechałeś się na tym nie raz, a nadal to robisz. Nie sądzisz, że czas przestać?
-Czemu ty zawsze masz racje?
-Bo znam życie. Ty też to wiesz, ale nadal się łudzisz. Po prostu przestań.
-Łatwo ci mówić.
    Zachichotała pod nosem. Nic nie wiedział…


    Dziewczyna słodko się do niego uśmiechała. Wodziła dłońmi po jego torsie i powoli podwijała jego koszulkę. Slash ściągnął ją i rzucił za siebie. Blondynka wpiła się z siłą w jego usta i zaczęła się cofać w stronę łóżka. Opadła na nie i czekała na niego. Gitarzysta przez chwilę wpatrywał się w nią. W sypialni świeciła tylko lampka nocna, która oświetlała jej zgrabne ciało, a cień powstały na twarzy zakrywał wszystko to, co mu się w niej nie podobało. Wiedział, że nie powinien, ale jakoś nie mógł przerwać. Klęknął nad nią.
-Jesteś taka ładna…
    Uwielbiał bajerować w ten sposób laski. Kobieta zachichotała i przyciągnęła go do siebie za kark. Wplotła rękę w jego włosy. Dobierał się do zamka od jej sukienki i w dość szybkim tempie pozbył się skrawka czerwonego materiału. Zmagał się przez chwilę z zapięciem od stanika. Objął jej piersi dłońmi i zaczął je masować, ugniatać, robić wszystko, co przyszło mu na myśl. Językiem zataczał kółeczka wokół jej sutków i czasem je nawet podgryzał. Oderwał się od niej, żeby pozbyć się reszty swoich ciuchów. Złotowłosa bacznie mu się przyglądała. Chyba nie mogła uwierzyć w to, że facet z jej snów za moment ją przeleci. Położył się na niej…
 „Slash, myśl mózgiem, a nie fiutem. Naprawdę chcesz ją przelecieć? Sądzisz, że ta blondi nie ma żadnej choroby wenerycznej? Przecież to striptizerka do cholery!”
    Hudson usłyszał mu znajomy głos. Ale… przecież nie wpuszczał nikogo do mieszkania. Był tylko on i Shelly, czy jak jej tam było… Rozejrzał się po pomieszczeniu, żeby się upewnić. Byli sami…
-Coś się stało?
-Nie… wszystko w porządku.
    Powrócił do wcześniejszego zajęcia. Przyłożył usta do jej szyi i…
„Debil, debil, debil. Jesteś żałosny. Stać cię na więcej! Możesz mieć każdą laskę, a wybrałeś tę z drugiej półki. Przecież nawet ci się nie podoba. Więc czemu to robisz? Żeby się zaspokoić? Zawróć, póki możesz…”
-Shelly… przepraszam, ale… nie dam rady…
„Zuch chłopiec. Mamcia jest z ciebie taaakaaa duuumnaaa”
-Wszystko w porządku?
-Tak… znaczy… nie wiem. Przepraszam.
    Podniósł się i zaczął ubierać. Podał jej ciuchy i odwrócił się w stronę drzwi. Zauważył opartą o framugę Lilith.
-Co ty tu robisz?
„Stoję?”
    Uśmiechnęła się do niego pogardliwie, widać było, że ocieka dumą. W końcu udało jej się przerwać stosunek. Podeszła do niego i pogłaskała go po policzku.
-Ja… Slash przecież przyszłam tu z tobą i…
-Nie mówię do ciebie!
    Odwrócił się gwałtownie w stronę blondynki. Bała się go. Nie chciał jej doprowadzać do takiego stanu. Zrobiło mu się jej żal…
„Za chwilę wybuchnie ci płaczem, wiesz o tym? Jak mogłeś podnieść głos?”
    Zaśmiała się i usiadła na brzegu łóżka.
-Zamknij się!
-Slash, proszę cię, nie krzycz. Już… zaraz wyjdę. Przepraszam, za to… co zrobiłam.
    W pośpiechu ubrała swoją sukienkę i chciała się ewakuować. Gitarzysta zagrodził jej drogę.
-Shelly… przepraszam. Nie mówiłem tego do ciebie, tylko… do niej.
    Wskazał na łóżko. Blondynka odwróciła się niepewnie we wskazanym kierunku, ale… nikogo tam nie było.
„Niespodzianka!”

3 komentarze:

  1. Zaczynam się... bać? xD to robi się naprawdę dziwne i chyba co raz mniej z tego rozumiem. Mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni? :D Bo już mnie ciekawość zżera, nooo! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierd.....najlepsze do tej pory opowiadanie jakie czytałam. Bez żadnego pitu pitu. Co z tego, że to dopiero początek. ;) pisz tak dalej. Naprawdę świetny pomysł na opowiadanie no...i jeszcze Slash - rozbrajasz ;p Mam nadzieje, że.....to będzie długie opowiadanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak swoim komentarzem poprawiłaś mi humor, dziękuję :*
      Hmm nie sądzę, żeby było wybitnie długie. Nie lubię takich pisać. Sądzę, ze będzie mieć ok 10 rozdziałów.

      Usuń