Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

24 września 2011

I was in my mind and I saw... - 7

Witam!
Kolejna część. Nie było na niej jakiejkolwiek koncepcji, ale chyba taka zła nie wyszła. 
Coś czuję, że muszę wprowadzić jakąś akcję, bo niedługo zaśniecie czytając pierwsze zdania następnego wpisu.



            Najlepszym sposobem Jeffa było uciekanie od problemu, ewentualnie czekanie aż ta druga osoba o nim zapomni i będzie wszystko po staremu. Od trzech dni nie było go w szkole. On naprawdę musiał myśleć, że go zabiję za tę akcję na ognisku. Po prostu pozłościłam się trochę i mi przeszło. Poza tym nie potrafię się na niego długo gniewać. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego, ale tak jest i już. Tęskniłam, nawet bardzo. Kocham go i brakuje mi jego obecności. Nie mam, do kogo się przytulić, a on był do tego stworzony. Może myśli, że już koniec między nami, nie wiem…
-Co się z nim dzieje?
-Jeszcze nie przywykłaś, że tam gdzie kłopoty tam go nie ma?
-Brakuje mi go. Tęsknię…
            Rzuciłam resztki mojego pierwszego papierosa na ziemię i zdeptałam go. Spojrzałam ze smutkiem na swojego rozmówcę. Szukałam w nim jakiegoś oparcie, naprawdę potrzebowałam podtrzymującego mnie filaru. W domu nie było ostatnio najlepiej i nie miałam za bardzo komu w ramię się wypłakać. Jemu nie mogłam – nic nie wiedział i lepiej, żeby tak zostało.
-On ją kochał prawda?
-Tak. Su, ale to nie znaczy…
-Znaczy, bo nadal coś do niej czuje. Ja to wiem… nie musisz mnie okłamywać. Zdaję sobie sprawę, że jestem po to, żeby zapomniał o bólu.
-Posłuchaj mnie, Znam Jeffa od dawna i wierz mi, on taki nie jest. Szanuje dziewczyny i…
-Nada ją kocha, nie mydl mi już oczu.
-Może coś zostało po tej miłości, ale nie wróci do niej. Złamała mu serce.
-Co masz na myśli?
-Nie będę rozpowiadać plotek. Jeśli chcesz wiedzieć to chyba wiesz, do kogo musisz kierować to pytanie.


            Na moje pukanie odpowiadała tylko cisza. Myślałam, że zastanę go w domu, że… po prostu miałam potrzebę z nim porozmawiać. Nie wykrzyczeć wszystko, tylko na spokojnie wyjaśnić całą sytuację, która zaistniała. Chciałam przeprosić, nie powinnam była go atakować słowem, nie był niczemu winien, tylko z nią gadał… Obróciłam się na pięcie i odeszłam spod drzwi mojego chłopaka. Stanęłam na chodniku i rozglądnęłam się. Ruszyłam w kierunku swojego domu. Szczerze, nie miałam ochoty do niego wracać. Postanowiłam iść okrężną drogą, żeby jak najdłużej odwlekać powrót.
            Już było czuć wczesną jesień. Liście przybierały kolorowe i weselsze barwy, pogoda się pogarszała. Zależy, dla kogo pogarszała. Lubiłam deszcz. Sprawiał mi więcej radości niż słońce. Nigdy nie zrozumiem, czemu ludzie robią wielką aferę, kiedy troszeczkę się pomoczą, przecież się nie rozpuszczą, z cukru nie są. Zaczynałam przybierać postać zmokłego szczura, ale nie obchodziło mnie to. Nie jestem dziewczyną, która przykuwa jakąkolwiek uwagę do swojego wyglądu, więc było mi to bez różnicy.
            Rzuciłam swoją torbę na ziemię i usiadłam na niej. Wolałam nabawić się zapalenia płuc, zmoknąć, niż siedzieć w ciepłym, suchym domu. Objęłam nogi rękoma i oparłam brodę o kolana. Zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki z moimi szalonymi myślami. Ze wszelkich sił starałam się unikać tematu, które wywołałyby u mnie płacz… niestety takich nie było. W domu rzadko płakałam, nie mogłam pokazać, że jestem słaba psychicznie, bo ojczym by jeszcze bardziej mnie wykorzystywał, matka by się użalała nade mną, a ja… jaka ja jestem bezradna! Jestem malutką Su, która nie potrafi sobie zawiązać bucików. Ofiara losu, sierota życiowa, jakkolwiek by siebie nazwać. Życie zrobiło ze mnie bohatera niczym z dramatu antycznego. Byłam skazana na klęskę od swoich narodzin. Ktoś mnie tam na górze naprawdę musi nienawidzić. Mawiają, że po deszczu zawsze świeci słońce. Szkoda, że w moim przypadku tylko zabłysnęło i zgasło jak zapałka. Może to przez to, że mała ilość tlenu nie mogła podtrzymać długo ognia? Tak, to zdecydowanie przeze mnie. To wszystko moja wina. To ja wszystko spierdoliłam. Nie wiem czemu szukam winny w innych osobach. Dostałam iskierkę – Jeffa i sama ją zgasiłam. Teraz tylko narzekam. Kogo ja oszukuję… Mogłam… tak, mogłam wiele, teraz czasu nie cofnę.


            Czy patrząc mi w oczy naprawdę nie dostrzegasz tego, że moja dusza płacze, mimo mojego uśmiechu na twarzy? Tak trudno to dostrzec? Może zbyt wiele wymagam od innych. Z tego, co wiem, ludzie nie czytają w myślach - mój błąd. Ale to przecież widać… gołym okiem. Spojrzał na moją twarz, słowem się nie odezwał, wyminął i odszedł. Zapomniał już, że jestem/byłam jego dziewczyną? Jakieś „cześć szmato” mi się chyba należy, cokolwiek.  Może po raz kolejny się myliłam, nie mam pojęcia. Zrobiło mi się troszkę… troszkę bardzo przykro. Znów poczułam dziwne ukłucie w sercu. Powinnam przeprosić? Nie wiem, co powinnam a czego nie. Nigdy nie byłam w żadnym związku i nie znam zasad tej gry.
-Obraził się?
-Mnie się nie pytaj, nie jestem jakąś wróżką.
-No, ale ty go znasz dłużej i…
-Słuchaj, Jeffa tak naprawdę nikt nie zna. Wiem tyle, co ty. Nazywa się Jeffrey Isbell i ma siedemnaście lat.
-Nie musisz być aż tak nie miły.
-Taka prawda.
-Nawet nie wiem, czy nadal jesteśmy razem.
-To go spytaj.
-„Cześć Jeff, jesteśmy razem czy nie? Bo nie wiem, czy mam szukać kogoś na twoje miejsce.” Proszę cię…
-O co?
-Nie wkurwiaj mnie!
-Staram się.
-Oczywiście.
            Westchnęłam ciężko i podniosłam się z ziemi.
-Gdzie idziesz.
-Chyba nie jestem tu mile widziana.
-Nie żartuj sobie!
            Bill złapał mnie za nogę i pociągnął za nią. Upadłam i przeturlałam się na plecy. Wybuchnęłam śmiechem i złapałam się za brzuch. Rudy po chwili leżał już obok i podpierał się na łokciu. Odgarnął włosy z mojej twarzy i uśmiechnął się do mnie. Uderzyłam go w ramię i udawałam obrażoną.
-Kretyn.
            Burknęłam i usiadłam.
-Bill… dzięki, że spędzasz ze mną czas… gdyby nie ty, to… nie wiem co by się ze mną działo.
-Przyjemność po mojej stronie. Masz ochotę na piwo?
-Nie, powinnam się już zbierać.
-Pójdziesz dopiero wtedy, kiedy ja się na to zgodzę.
-Bardzo zabawne.
-Ja wcale nie żartuję. Lepiej się mnie słuchaj dziecino.


            Mimo tego, że siedziałam tu prawie siłą, to było mi przyjemnie w jego towarzystwie. Jeszcze nie wiem, czy go lubię. Był dość skomplikowany. Szybko się denerwował, ale kiedy się uśmiechał, to zapominałam o całym istniejącym świecie, problemach, Jeffie, o wszystkim! Ale nie tylko dlatego był taki wyjątkowy. Nie jestem pewna moich uczuć do niego, na pewno go darzyłam jakąś sympatią. Działał dokładnie tak samo jak Isbell, ale jeszcze nie zaufałam mu tak jak jemu.
-Przejmujesz się nim? Nie warto…
-Jak mam się nie przejmować kimś, kogo kocham?!
-Skarbie…
-Bez takich!
-Dobra, dobra, wyluzuj! Miłość przecież nie istnieje!
-Zamknij się!
-Po alkoholu jesteś jeszcze bardziej drażliwa i krzykliwa.
-A ty kurwa bardziej wkurwiający!
            On naprawdę wiedział, jak doprowadzić mnie do szaleństwa! A mimo to… nie potrafiłam się na niego dług złościć, był dla mnie za miły. Odstawiłam pustą butelkę po piwie obok tej drugiej. Spuściłam głowę i wpatrywałam się w swoje kolana. Tak bardzo pragnęłam się do k o go ś przytulić, ale tego k o g o ś nie było obok, k o g o ś, kogo t e r a z potrzebowałam.
-Kurwa, laska, skoro masz być teraz smutna, to niech ci już będzie! Miłość kurwa gdzieś na tym świecie istnieje!
-Nie chodzi o to… myśl sobie, jak chcesz, nic mi do tego.
-Dobra, już wiem o co… Nie możesz się nim przejmować. Widocznie nie ma jaj, żeby spojrzeć ci w oczy. Może zrozumiał, że miałaś rację i głupio mu się przyznać i…
-Ale ja go nie obwiniam już. Chcę po prostu, żeby było po staremu. Może mu się znudziłam…
-Taka laska jak ty się nie nudzi.
            Spojrzałam na niego pytająco. Gapił się gdzieś przed siebie. Też nie był jakoś szczęśliwy. Też miał jakiś problem. Też potrzebował pomocy, widziałam to. Był taki jak ja. Nie mówił o tym, co go gryzło. Nie mówił o uczuciach. Mimo tego, że coś było nie tak, starał się mi pomóc. Mi - dziewczynie, którą zna parę dni, która niby jest z jego przyjacielem, która zupełnie n i c dla niego nie znaczy. Jednak siedział obok i pocieszał. Przysunęłam się bliżej niego. Oparłam głowę o jego ramię. Zdziwił się, ale nic nie powiedział. Trwaliśmy w milczeniu, blisko siebie. Nic nam więcej nie trzeba było. Byliśmy tylko my na tym wielkim świecie. Otaczała nas głucha cisza, której nikt nie ośmielił się naruszyć.


            Wtedy poczułam się dziwnie, coś mnie tknęło. Nie myślałam o Jeffie, tylko o nim. O rudym chłopaku, którego znałam tylko z imienia i nazwiska, który przesiadywał ze mną po szkole, w trakcie jej, zapewniając mi głuchą rozrywkę, przerywaną krzykiem, śmiechem, płaczem… Nie wstydziłam się przy nim być sobą, tą prawdziwą Su, którą znał również Isbell. To było dziwne, bo nic nas nie łączyło… Lubię Billa.
            W głowie mam mętlik, który to już raz? Nie pierwszy i nie ostatni. Do tej głupiej zabawy doszło serce. Kilka minut z nim i moje całe życie stanęło do góry nogami. Nic nas nie łączyło, kompletnie nic. Po prostu spędzaliśmy razem czas, piliśmy piwo, paliliśmy fajki. Nic nadzwyczajnego… chyba.

28 komentarzy:

  1. uhm! gdzie kurwa stradlin? xd
    Bill mi sie nie podoba... sie zblizyl za bardzo! xd
    ja i tak cie kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tam nic się nie stało przecież, ważne, że mnie poinformowałaś. tyle, że ja jeszcze muszę ten poprzedni przeczytać, ale to spokojnie nadgonię.

    a co do tego mojego... haha mnie samą to śmieszy i do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że to on mi się śnił w takiej roli xD. ale więcej nie chcę takich snów z nim... przez pewien czas po prostu miałam do niego uraz xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. nn na http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/


    i kocham cię za to tło! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wyszła zła. Naprawdę. Takie opisy normalnego życia (dobra wiem, ze Su to normalnego nie ma) są potrzebne, jednak własnie, coś by się mogło wydarzyć. Mam jakąs ochote na taką porzadną, ostrą akcje.

    Hmmm, no to Su zaczęła się obwiniac za to, co się stało. No i w sumie nie wiem, co mam na ten temat myślec. Bo w tamtej sytuacji to była ona wina, jak i Jeffrey. Jednak może on też się obwinia dlatego, tak ucieka? To by było nawet wytłumaczenie na jego zachowanie. Po prosu się boi. No niestety czasem, tak jest, ze ucieczka staje się najlepszym sposobem. Ale mógły jakoś przełamac swoje lody, bo mu jeszcze Bill sprzątnie dziewczynę sprzed nosa heh..

    O jak się cieszę, że zostało Ci tak mało do nadrobienia. W ogóle cieszę się, ze chce ci sie czytac te moje wypociny. Hmm dziś też mi zaden pomysł nie przyszedł do głowy, aby Ci podsunąc. No może, jeden głupi. Aby Axl zaczął tak się własnie starac o Su, a ona zaczęła mmiec wątpliowsci, który z nich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm Su zaczyna sie zastanawiac? Chcesz skłocic Axla z Izzy'm heh? No nie ma to, jak wspólna dziewczyna... dobra podobno piosenka Don't Cry tak powstała, ze ta sama laska im sie podobała, ale wybrała Izzy'ego... A Axl z tej rozpaczy napisał piosenkę. Chyba jakoś tak to było... :p

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz, ogólnie zaplątane sytuacje są fajne, bo coś sie dzieje. Ja zawsze muszę sobie tak wszystko poplatac, że głowa boli. No tylko, że potem trzeba jakoś wyjść z tej zaplątanej sytuacji. Ja proponuje trzeciego faceta. Wiesz, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm.. adoratorka? W sumie o tym nie pomyślalam, ale własnie. Może być jeszcze ciekawiej. Heh... no i niech w końcu coś sie ruszy w sprawie tego ojczyma, bo on mnie do szału doprowadza!

    OdpowiedzUsuń
  8. A kiedy to zakończenie nastąpi?

    OdpowiedzUsuń
  9. ja też nie przepadam za Billie... ale jak to pisałam to mnie samej się zrobiło żal. zastanawiam się tylko jak rozwiążę tą sytuację... ale nad tym to trzeba się zastanowić.

    a co do Slasha... nie mogłam ich już na stałe rozdzielić, bo wtedy fabuła by się za szybko skończyła. co prawda jak zaczynałyśmy pisać to przewidywałam dosyć krótką i szybką opowieść, ale niestety nasze pomysły na to nie pozwalają...

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak w ogóle, to reszta chłopaków się pojawi, czy zostanie już tylko Axl i Izzy?

    OdpowiedzUsuń
  11. Heh.. no dobra Bill i Jeffrey.. a to szkoda, ze reszty nie bedzie :( Chociaż u mnie, to też nie ma całego składu GNR, ale mam w planach napisanie kolejnej czesci Smaku Łez.

    OdpowiedzUsuń
  12. haha zamiast do ciebie to do Rose napisałam haha chyba jestem blondynką? xD. dobra nieważne...


    nie! tylko nie robić krzywdy dziecku! nie nie nie, ja się po prostu nie zgodzę! to zbyt drastyczne xD.

    OdpowiedzUsuń
  13. ja mam ciemne blond, ale to chyba też się liczy xD.


    ugh ale sadystka z ciebie -.- xD.

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, ze posądzana jesteś o to, ze jesteś sadystką heh.. no, ze jeszcze mnie nikt o to nie posądził :P

    O Slashu? Jeee.. fajnie, ze masz jakiś nowy pomysl. Moje nowe opowiadanie tez miało być o Slashu, ale jakoś tak nagle zrobiło się też o Izzy'm i Duffie.. miało miec 10 rozdziałów, a własnie pisze 21.. jak mi to wszystko się przedłuża ;/

    OdpowiedzUsuń
  15. Rose, nie czepiaj się :P. ona naprawdę jest sadystką! xD

    no właśnie blond to blond xD.

    ja jestem z reguły zły człowiek, ale takiej rzeczy bym nie zrobiła :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Heh.. Nokimis Arnauld, no ja nie wiem... Nie znam jeszcze Mii z tej strony heh..

    Hmm ja tez dostałam tą latke u siebie w szkole, po tym jak wymyślałam morderstwo Andy'ego. Mój przyjaciel powiedział, ze się mnie boi i woli mnie nie denrowowac heh... a polonista stwierdził, ze mogła bym być płatna morderczynią, wiec chyba coś w tym jest, więc Mia, jest nas dwie :)

    No ja ostnio jakoś tak Izzy'egp pulbiłam, bo w sumie wczesniej byl mi tak obojętny, ale jakoś sie przemogłam w Smaku Łez i zaczęłam o nim pisac, a potem to zapałałam sympatia i mi sie wcisnął do tego opowiadania heh :)

    OdpowiedzUsuń
  17. oj tam xD.

    dobra, dobra :P. jeny... ja się ciebie boję xD.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmm chcesz mi powiedzieć, że ludzie z Twojego otecznie znikają z niewyjąsnionych okolicznościach?

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm zastanawiajace. Może tak załozymy jakąs spółkę?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zama nie wiem, ale mam w otoczeniu parę takich ludzi i przydało by się, aby zniknęli. :P

    OdpowiedzUsuń
  21. zawsze możesz mnie gdzieś dopaść xD. więc wolę być ostrożna ^^.

    OdpowiedzUsuń
  22. ejj! xD mogłaś mi to powiedzieć wcześniej xD. bym się jakoś psychicznie przygotowała , a tak to teraz mogą mi się koszmary śnić! xD zła z ciebie kobieta, zła -.- xD.

    OdpowiedzUsuń
  23. chyba byłam grzeczna, bo nic mi się nie śniło. xD

    OdpowiedzUsuń
  24. u Nas w końcu 1 rozdział ;)
    Pozdrawiamy serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. nn na http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń