Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

18 września 2011

I was in my mind and I saw... - 6

Witam!
Miło, że komuś podobają się moje wypociny :)
Ten rozdział miał się zupełnie inaczej zakończyć, ale cóż, miałam dość po raz setny pisania zakończenia
Nie jest to jakieś dobre opowiadanie i nie jestem zadowolona z tej części.
Postaram się na kolejnej, jak znajdę oczywiście czas, bo z nim też nie najlepiej.




-Jeff, do cholery! Mówiłam, że nigdzie nie idę?!
-Chyba tego nie usłyszałem.
            „Co za kretyn! On sobie naprawdę nie zdaje sprawy, jakie mogą być tego konsekwencje! Poza tym, kto normalny przychodzi o jedenastej w nocy przez okno do swojej dziewczyny?! Dobra… Jeff nie jest normalny, ale no kurwa, nie mógł pomyśleć o tym, że o tej godzinie chciałabym spać, a nie szlajać się po mieście?!”
-Wyjdź stąd!
            Krzyknęłam szeptem, żeby nie zbudzić domowników i wskazałam na okno.
-Nie ma mowy. Ubierz się ciepło, bo jest zimno na dworze.
            „Jak ten człowiek potrafił mnie wkurwić!” Jeff położył się wygodne na moim wygrzanym łóżku i skrzyżował ręce za głową.
-To nie jest dobry pomysł.
-Oczywiście, że nie jest dobry, bo jest zajebisty! No Su, błagam cię, musisz się w końcu rozerwać. Przecież cię odstawię do domu przed wschodem słońca.
-Super, a rano będę śpiąca w szkole.
-A kto powiedział, że musisz do niej iść?
-Już długo mnie i tak nie było. Niedługo mogą zadzwonić do moich starych.
-No to chodź, chociaż na godzinkę, będzie fajnie!
-Ale ja tam nikogo nie będę znać i…
-Przecież znasz mnie, a to już dużo.
-Jeff, to nie jest dobry pomysł, przykro mi.
            Usiadłam na brzegu łóżka i wpatrywałam się w swoje kolana. Po chwili mój chłopak już mnie przytulał do siebie.
-Jak ci się tam nie będzie podobać, to pójdziemy sobie i pobędziemy sami.
-Czemu ci tak zależy?
-Bo jesteś moją dziewczyną i każda sekunda w twoim towarzystwie sprawia mi ogromną przyjemność.
            Nawet, jeśli powiedział mi kłamstwo prosto w twarz, to chyba była najmilsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałam. Przyznam, poprawił mi humor. Już bez zbędnego marudzenia, wykręcania się, podeszłam do mojej szafy i wyszperałam jakieś zwyczajne jeansy i ciepły sweter.
-Odwróć się.
-Po co?
-Chcę się przebrać.
-To nie przeszkadzaj sobie, chętnie popatrzę.
            Sięgnęłam po pierwszą, lepszą rzecz, jaką miałam w zasięgu ręki, trafiło na nieszczęsną książkę i rzuciłam nią w Jeffa. Rozbawiło go to tylko, ale wykonał moje polecenie. Zastanawiałam się przez chwilę, czy będzie podglądać. W końcu to facet – ale odkrycie! Miałam rację, ale był tak uprzejmy, że wytrzymał do momentu aż ubrałam bieliznę. Zagwizdał na widok Su w czarnym komplecie, za co oberwał małą figurką aniołka, stojącą na moim regale. Pogroziłam mu tylko palcem i wciągnęłam na siebie jeansy.
-Gotowa?
-Jeff… nie mam… a dobra, już nic.
            Wyciągnęłam z plecaka tenisówki na wychowanie fizyczne i założyłam je. Wyjście z pokoju nie było jakąś skomplikowaną rzeczą, gdyż pod moim oknem był drewniany płotek, po którym pięły jakieś chwasty zasadzone przez moją matkę. Przez to cholerstwo pozaciągała jeden z moich ulubionych sweterków. Za to przynajmniej Jeffrey miał ubaw. Objął mnie w tali i wyprowadził na ulicę.
-Nocą to miasto jest piękne, bo nie widać tego całego syfu.
            No i miał rację. Ulice były oświetlone, co dodawało im charakteru. Brzydkie detale były schowane w mroku. Że też wcześniej nie wpadłam na pomysł na nocną przechadzkę po rodzimym mieście. Naprawdę mi się to podobało. Było tajemniczo i spokojnie, ale pewnie tylko dlatego, że mieszkałam na obrzeżach. W centrum zapewne balowały nastolatki mające wysokie mniemanie o sobie i swojej dorosłości.
-Czemu milczysz?
-Nie mogę?
-Myślałem, że sobie pogadamy.
-To podejmij jakiś temat.
            Uśmiechnęłam się do niego.
-Nie dostałem buzi na dzień dobry.
-Pewnie dlatego, że jest noc, nie sądzisz?
-To już w nocy mi się nie należy?
-Niech się zastanowię.
            Zrobiłam zamyśloną minę, po czym wybuchnęłam śmiechem, gdyby na niego spojrzałam. Zrobiło mu się troszeczkę przykro i wyglądał jak zbity pies. Nie byłam wstanie na niego patrzeć, miał takie smutne oczka.
-Ej! No nie gap się tak na mnie!
-Ale mi smutno, jesteś okrutna.
            Miałam wrażenie, że zaraz mi się rozpłacze! Szturchnęłam go łokciem
-Jeff, od płakania, to ja tu jestem!
            Zatrzymałam się. Złapała go za ramiona. Cmoknęłam go w policzek i wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową. Objęłam go w pasie, a on położył dłonie na moich plecach i błądził nimi po nich.


            Byliśmy już blisko, było już słychać śmiechy ludzi, z którymi mieliśmy spędzić czas. Złapałam mojego chłopaka mocniej za dłoń, zaczynałam się bać, a on chyba to wyczuł, bo uspakajająco się do mnie uśmiechnął.
-Spokojnie.
            Szepnął i wyprzedził mnie, żeby odgarnąć gałęzie jakichś krzaków, ułatwiając mi tym przejście.
-Nie wiedziałam, że z ciebie taki dżentelmen.
-Wiele rzeczy o mnie nie wiesz.
            Jego pocałunek prawie zwalił mnie z nóg. Musiał mnie przytrzymać, żebym nie upadła. Zaskoczył mnie i to bardzo, ale bardzo przyjemnie. Wplótł dłonie w moje włosy. Był w tym tak niesamowity, tak stanowczy i uczuciowy za razem. Uwielbiałam, kiedy to robił, kiedy mnie tak całował, z taką ogromną pasją. Robiło mi się coraz cieplej, dziwnie się czułam.
-No to…
            Nie pozwoliłam mu czegoś tak wspaniałego przerywać. Za bardzo go pragnęłam. Chyba pierwszy raz się tak czułam, wcześniej całowanie się z nim nie robiło na mnie tyle wrażenia, nie odczuwałam dużo jak w chwili obecnej. Coś niesamowitego.
-Ekhem, nie chciałbym przeszkadzać, ale….
-Ale właśnie to robisz debilu!
            Jeff warknął na kogoś, nie widziałam tego chłopaka, bo spuściłam głowę. Moje policzki przybrały barwę czerwoną, czyż nie uroczo?
-Musiałeś to zrobić, tak?!
-No i tak już długo się na was gapiłem, więc… ej! Ja cię znam!
            Podniosłam wzrok, to ten chłopak! Ten… od razu się skrzywiłam, gdy go rozpoznałam.
-Mogłaś od razu powiedzieć, że jesteś jego dziewczyną.
-Nie twój interes.
-Co on ci zrobił?
-Nic jej nie zrobiłem, za kogo ty mnie masz?!
-Dobra, nie pierdol już, suszy mnie.
            Nie powinno mnie to dziwić a jednak. Jeff objął mnie w tali i ruszyliśmy za tym rudym, jakkolwiek miał na imię.
-Kretyn.
            Szepnął mi na ucho i cmoknął mój policzek. Z każdym krokiem moje serce zaczęło szybciej bić. Bałam się tego, co nas czkało, tych wszystkich ludzi zgromadzonych wokół ogniska, nie wiem czemu, przecież byłam z moim chłopakiem, nic nie powinno mi grozić. Nie zliczyłam ile razy powtarzałam sobie w duchu „Będzie dobrze Su, dasz radę.” Jeffrey usiadł obok jakiegoś blondyna i poklepał miejsce obok siebie. Chyba jeszcze nie wiedział, jaki błąd popełnił. Złapał mnie za dłoń i zaczął po kolei przedstawiać swoich znajomych. Z wymienionych imion zapamiętałam tylko Toma i Jessice, chociaż nie jestem pewna, czy ta dziewczyna ma tak na imię, Isbell wypowiedział je tak szybko i cicho, że nie do słyszałam. Wiedziałam, to było widać, że coś między nimi kiedyś było i że to on z nią zerwał czy coś, bo ciągle się do niego łasiła, co mnie wkurwiało delikatnie mówiąc. Był mój, ale między jej uroczymi uśmieszkami a słodkim śmiechem zdawało mi się, że go tracę. Nie miałam z nią szans. Była przepiękna, urocza i każdy facet, który uczestniczył w spotkaniu ślinił się na jej widok. Oglądnęłam całe towarzystwo. Łącznie ze mną było nas sześcioro. Dwie dziewczyny i piątka facetów…
-Masz ochotę?
            Rudy wyciągnął w moją stronę butelkę z piwem. Spojrzałam na nią, potem na jego szeroki uśmiech.
-A co mi tam.
            Nie był to dobry pomysł. Wcześniej nie miałam alkoholu w ustach. Moje krztuszenie się wywołało ciszę i wielkie zdziwienie obecnych. Bill, bodajże, zaśmiał się i poklepał mnie po plecach.
-Przywykniesz, smak nie jest najgorszy.
            Po naszym pierwszym spotkaniu chyba nie za dobrze go oceniłam. Teraz był jakiś taki inny… a może to ja się zmieniłam? Przesunął się i zrobił mi miejsce na leżącym pniu. Przesiadłam się, nie wiem, czemu, przecież nie darzyła go jakąś wielką sympatią. Głupia Su zostawiła swojego faceta z klejącą się do niego laską. Z doświadczenia wiem, że facet pod wpływem alkoholu zachowuje się zupełnie inaczej, dlatego bardzo mi się nie podobała flaszka, z której pił Isbell.
-Wypij jeszcze, to ci się humor poprawi.
-Nie, dziękuję.
-No śmiało. Pora się zabawić!
-W sumie… co mi tam.
            Nie wiedziałam, że potrafię aż tak szybko pić. Po chwili trzymałam w dłoni pustą butelkę.
-Chyba powinienem cię przeprosić, wtedy nie zachowałem się dobrze, nie wiedziałem, że jesteś dziewczyną mojego kumpla i…
-Bill, przecież nic złego nie zrobiłeś. To ja zachowałam się jak… nawet nie wiem kto, głupio mi z tym.
-Przestań, rozumiem, że mogłaś się trochę wkurwić, bo zaczepił cię obcy chłopak.
-To mnie nie usprawiedliwia. Trafiłeś na mój zły humor…
-Zły nie zły i tak cię wtedy polubiłem.
            Nie wiem ile wypił, może coś brał, może rzeczywiście nie robiło mu to wielkiej różnicy.
-Naprawdę mi głupio…
-Przestań już pierdolić! Możemy zapomnieć o tamtej sytuacji. Bill jestem…
            Zaśmiałam się. Coraz bardziej mi się podobał, ale z charakteru! W sumie… przystojny też był. Jego rude włosy ładnie wyglądały oświetlone przez ognisko. Zawsze myślałam, że ludzie z takim wyglądem i ubiorem są okropni, źli i… cholernie się myliłam, jak zwykle.
-Więc jesteś fanką Ledów?
-Tak wyszło.
-I bardzo dobrze wyszło!
-Taa…
            Idiotka! Po prostu świetnie! To zaczęło brnąć za daleko. To dziwne, naprawdę, bo ludzi trzymałam z dystansem, a on… on miał jakąś taryfę ulgową u mnie… najgorsze jest to, że uznałam, że fajny z niego koleś… i to po głębszej analizie jego wyglądu!
            Zerknęłam na swojego chłopaka. Ta blondyna nadal się koło niego kręciła. Nie wiem czy powinnam coś z tym zrobić czy nie.  Sumie, jak mnie kocha, to nie zostawi ani nic z tych rzeczy. Nie jestem pewna, czy mogę mu aż tak zaufać.
-Lepiej coś z nią zrób, to jego była. Byli razem dość długo, pokłócili się i zerwali, ale nadal coś do siebie czują, jak widać na załączonym obrazku. Jeff od zawsze miał szczęście do ładnych lasek.
-No to widocznie jestem jakimś wyjątkiem.
            Nie wiem, co w tym było zabawnego, ale Bill o mało co się nie przewrócił. Patrzył na mnie w taki dziwny sposób, że aż mnie dreszcze przeszły.
-No tak jesteś wyjątkiem, bo jesteś z nich wszystkich najładniejsza.
-Nie kpij sobie ze mnie w ten sposób.
-Ale ja mówię całkiem serio, przysięgam!


-Czujesz coś do niej nadal, prawda?
            Spytałam niepewnie. Potarłam swoje ramiona, żeby się choć troszkę ogrzać. Nie wiem czy usłyszał, ale chyba tak, bo patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Do kogo niby?
-Do Jess…
-Nie żartuj, nic do niej nie czuję.
            Kopnął jakiś kamień, który się napatoczył. Kłamał! Ja wiem, że on kłamie! Widać to po nim!
-Nie musisz mnie okłamywać, wiesz.
-Przecież tego nie robię Su.
-Ale tam na ognisku…
-„Tam na ognisku” było i się skończyło.
-Nie bądź proszę taki.
-Jestem sobą przecież.
-Tak? Doprawdy?
-No tak…
-Nadal ją kochasz! To widać Jeff! Nie rób ze mnie idiotki! Zastanów się nad sobą i swoim zachowaniem! Nie chcę być do kurwy raniona! Mam już dość bycia zabawką do zabawiania!
–Su dobrze wiesz, że to nie tak. Może i coś nadal do niej czuję, bo fajnie nam razem było, spędzaliśmy miło czas, ale to już minęło i wiem, że nie wróci. Nie mogę cały czas tego rozpamiętywać. Postanowiłem stworzyć nowe wspomnienia z tobą, więc proszę cię, nie pierdol takich głupot!
-Nadal mnie okłamujesz Isbell! Widziałam, jak się przy niej zachowywałeś, jak odpowiadałeś na jej zaloty!
-A ty gadałaś z Billem i się do niego uśmiechałaś!
-A z kim miałam gadać, skoro mój facet wolał przyglądać się jak jego ex zalotnie do niego mruga! Bill robił mi tylko za towarzystwo!
-Tylko za towarzystwo?! Jasne, no tak. Bill robił tyyylkooo za towarzystwo!
-O co ci kurwa chodzi?! Tylko z nim gadałam.
-Ja też TYLKO z nią gadałem!
-Jak tam sobie kurwa chcesz!

7 komentarzy:

  1. och ten Izzy... zachował się jak dupek! najpierw ją wyciąga niewiaomo gdzie a później flirtuje ze swoją byłą...NIEŁADNIE xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział:) Izzy się chamsko zachował, nie powinien flirtować ze swoją byłą. Chociaż z drugiej strony Su nie musiała być aż tak zazdrosna;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm w sumie, to ja nie wiem kogo mam tu nazwac sprawcą, a kogo poszkodowanym. Jakoś ja nie twierdze, iż Izzy zachował sie jak dupek, bo faceci już tak mają i jest to u nich uwarunkowane genetycznie, a jak jescze sie była przyczepi to juz w ogóle. W sumie chyba zawsze tak jest, że obecna dziewczyna ma problem z tą byłą i jakoś zawsze musi być o nią zazdrosna. Moim zdaniem Jeff no trochę przegiął, ale Su też nie powinna mu tak pokazywac, ze jest taka zazdrosna i w sumie jakby to olała to chyba by wyszło na lepsze. Chociaż wiem, że takie coś jest dosć cięzko olac.

    No i Su ma strach przed poznawaniem nowych ludzi, a raczej nie chce ich poznawac, co w jej styuacji jest całkiem normalne i pusik dla Ciebie za to, ze sie tego trzymasz. Ale jednak miała jakąs łatwosc rozmowy z Billem i tak się zastanawiam dlaczego. W sumie narazie nie znam jeszcze jego postaci, to nie mogę tego powiedziec, ale może jak go głębiej poznam, to wtedy cos na ten temat napisze.

    Dzis nie wpadł mi do głowy żaden pomysł, aby Ci podsunąc :( A tak w gole, to na którym jestes u mnie rozdziale? Bo jak Ci mało zostało do nadrobienia, to ja może poczekam, az nadrobisz i wtedy dodam nowy rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja jestem gotowa poświecic się dla jednej czytelniczki. Klient nasz Pan :) heh

    Hmm no wiadomo, że w ziwazku nie moze byc tak ciągle kolorow, że sie kochamy i jest fajnie i w ogóle big lowe 4ever. No i jakies tam zatragi musza byc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nn na http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/


    czemu ja nic nie wiem o nowym rozdziale? -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. no, ale przynajmniej weszłam i wiem :D. łaa w ogóle tło jest boskie.

    info na http://sometimes-loves-better-off-dead.blog.onet.pl/ [sweet-poison-stories] ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. NN na my-own-paradise-city

    OdpowiedzUsuń