Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

24 sierpnia 2011

I was in my mind and I saw... - 4

Witam!
Rozdział krótki, ale z własnego doświadczenia wiem, że długich się nie za bardzo chce czytać.
Jakiś tam pomysł mi świta, więc źle nie jest. Może akcja się rozkręci bardziej, mam nadzieję.




            Wystarczyło zwykłe „Gdzie byłaś?!”, nie trzeba było mnie pchać na ścianę. Cóż rodziny się nie wybiera. Złość mu nie przeszła, a cudowny uśmiech z mojej twarzy nie znikał. Niespecjalnie przejmowałam się tym, co zamierzał ze mną zrobić. Byłam za bardzo radosna, żeby się tym przejmować.
-Piłaś!
-Ani troszkę.
            No dobra, wyglądałam na podejrzanie zadowoloną z życia, szczególnie, że przez ostatnie dni zabijałam wszystkich wzrokiem. Ale go to wkurwiało! Nawet zaczął mnie podduszać przedramieniem. Złapałam go za rękę i usiłowałam odciągnąć od swojego gardła, poluźnić uścisk, cokolwiek. To troszkę przestało być zabawne. Był tym bardzo usatysfakcjonowany, w końcu widział ból w moich oczach. Jednak nie trwało to długo, bo puścił mnie. Znaczy się, złapał za ramię i pchnął w stronę łóżka. Mało mu było? No tak, moja matka jak widać nie zadowalała go, więc musi sobie jakoś ulżyć. Usłyszałam znajomy mi brzdęk sprzączki od paska. Zerknęłam na niego. To takie zabawne, w sumie nie wiem czemu się zaśmiałam. Poprawiłam się i ułożyłam bliżej ściany. Sama zaczęłam odpinać guzik od moich jeansów. Minę w tym momencie miał po prostu świetną! Zdziwienie? Nawet nie wiem, jak to określić! Zsunęłam spodnie i rzuciłam na podłogę. A ten stał i się gapił, zamiast się do mnie dobierać. Czyżby go zamurowało? Spoliczkował mnie, nie bolało. Złapałam się za policzek.
-Ałć.
            Zaśmiałam się i usiadłam.
-Przestań!
-Seks bez przemocy ci nie odpowiada, co?
            Kpiłam z niego, a on robił się coraz to bardziej czerwony. Trochę mi się marzyło zobaczenie jak gorąca para wylatuje z jego uszu i osa, tak jak w bajkach. Niedoczekanie moje. Zapiął rozporek i wyszedł.
-I co tatko, przegrywasz?!
            Krzyknęłam i wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. Myślałam, że to ja jestem słaba psychicznie, widocznie nie. Chyba za wcześnie się cieszyłam. Głupia!
            Dostałam w twarz z backhandu, upadłam na podłogę. Ojczym już spuścił spodnie wraz z bielizną i klęknął przy mnie. Szarpnięciem rozdarł moje majtki. Chwycił mnie za nogi i przyciągnął do siebie. Złapał mnie pod udami i wszedł we mnie jednym, mocnym pchnięciem…

-Chyba dostatecznie zrozumiałaś, że masz skończyć z tym chłopakiem!
-Tak…
            Szepnęłam i jeszcze bardziej skuliłam się w kącie. Znów był zadowolony, a ja znów się poddałam. Jeszcze nigdy mnie tak nie zerżnął i nie pobił. Bałam się go, naprawdę. Nie chcę czuć po raz kolejny tego samego, okropnego bólu… nie chcę.
            Po raz kolejny wylałam z siebie ocean łez. Czy w moim życiu będzie tylko cierpienie? Jestem na to za słaba. Nie mam już woli walki. Podobno nie można się poddawać, ale każdy by zrobił to samo na moim miejscu. Teraz będę potulna jak owieczka, nie mam wyjścia. Do póki nie miałam nic do stracenia, to był mi obojętny mój los. Teraz mam Jeffreya, nie wyobrażam sobie życia bez niego, bez jego cudownych oczu, bez jego słodkich ust, bez jego… bez całego Jeffa. Nie potrafiłabym odejść na tamten świat, nie teraz, bo jest on. Dla niego będę żyć. Nie wiem, chyba się łudzę, że już zawsze będę z nim a on ze mną. Pewnie tak. Niedługo mu się znudzę. Jednak chcę choć jeszcze przez te kilka dni być szczęśliwa. Później odejdę… odejdę na zawsze.


            Ojczym stał przy oknie w salonie i przyglądał się czemuś a raczej komuś. To był Jeff, czekał na mnie.
-Chyba dość jasno się wczoraj wyraziłem.
-Tak…
            Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z domu. Chłopak ucieszył się na mój widok. Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.
-Musimy pogadać.
            Powiedziałam oschle i ruszyłam w stronę szkoły. Złapał mnie delikatnie za dłoń, mocno nią szarpnęłam i spojrzałam na niego wrogo. Może nie powinnam być taka ostra? Nie zasłużył na takie traktowanie. Nie potrafię być teraz miła. Pod maską „Wściekła Su” ukrywam swoją rozpacz. Nie mogę mu pokazać moich łez, nie w tej chwili.
-Su, co jest grane?
-Nic… Jeff, ja…
            „Niech cię szlak Jeffreyu Isbell!” Przytulił mnie do siebie. W napływie złości uderzyłam go z pieści w klatkę piersiową. Rozpłakałam się, niestety. To jest trudniejsze niż mi się wydawało.
-Słońce…
-Musimy się rozstać.
            Najprościej, prosto z mostu. Ta chwila oczekiwania na jego odpowiedź ciągnęła się niemiłosiernie. Wytarłam łzy, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego z powagą. Chyba go zatkało, nic nie mówił. Zauważyłam lekkie zdenerwowanie malujące się na jego twarzy.
-Ale… ale czemu?
-Bo… nie mogę ci powiedzieć.
-Chcę znać powód! Jest inny?
-Nie! Oczywiście, że nie! Jak możesz mnie posądzać o coś…
-To czemu? Zrobiłem coś nie tak? Znudziłem ci się?
-Po prostu… Jeff, nie chcę o tym mówić.
            I co miałam mu powiedzieć?! Ojczym mi kazał, bo nie chciał, żebyś mnie kiedyś bzyknął, bo należę do niego?!
-Przepraszam.
            Odwróciłam się na piecie i odeszłam. Nie wiem, jak bardzo mu na mnie zależało, ale chyba jakoś musiało, skoro złapał mnie za ramię i nie pozwolił pójść.
-Mnie nie okłamiesz. Ja doskonale wiem, że w twoim życiu jest coś złego. To po tobie widać. Chce znać prawdę. Nawet, jeśli to będzie najgorsza prawda, jaką usłyszę, ale chcę wiedzieć Su, muszę.
-Wstydzę się tego i nie będę o tym rozpowiadać wszem i wobec!
-Mów!
-Nie kurwa!
-Nie ufasz mi?!
-Może tak, może nie.
-Zasługuję naprawdę!
-Nie taką prawdę, ok.?! Nie powiem ci, nikt ni może wiedzieć.
-Su, nie wydam cię nikomu. Po prostu to powiedz. Powiedz, że kogoś zabiłaś i nie możesz się przyznać, nie wydam cię, rozumiesz?
            „Zabiłam?...” Miał świetną minę, kiedy wybuchnęłam mu śmiechem w twarz. Zakryłam usta dłonią i starałam się uspokoić.
-Nie wiem, za kogo ty mnie masz Jeff. Nie zabijam ludzi, choć już nie raz miałam ochotę.
-Więc, co? Co ci się dzieje?
-Naprawdę chcesz wiedzieć? Zżera cię ciekawość? Jeff, nie powinieneś wiedzieć. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
-Błagam cię.
-To nie jest miejsce na takie rozmowy.
            Rozglądnęłam się po ulicy. Mam nadzieję, że zrozumiał, o co mi chodziło. Na pewno, bo złapał mnie za dłoń i pociągnął za sobą. Aż tak go ciekawił mój sekret? Nie jestem pewna tego, czy powinnam komukolwiek się tak zwierzać. I tak już za dużo wiedział i widział. Za dużo… W sumie, teoretycznie, powiem mu, a on… co on zrobi? Będzie się na mnie gapić jak na… z obrzydzeniem, zmierzy mnie wzrokiem i odejdzie. Tak jak wtedy, kiedy mnie pocałował. I tyle go będę widzieć. Czy był aż takim chujem?


-Teraz jesteśmy sami. Tylko ty i ja, nikt więcej. Mów.
-Nie, to naprawdę zły pomysł.
-Nie ufasz mi, prawda?
-Nie chodzi o to czy ci ufam czy nie. Wstydzę się tego po prostu.
-Jeśli mi nie powiesz, to nie będę wiedział, jak mam ci pomóc.
-Jeśli ci powiem, to i tak mi nie pomożesz. Dla mnie nie ma już ratunku. Śmierć tylko ona mi pozostała.
-Nawet tak kurwa nie mów!
-Bo co?! Mam prawo mówić to, co chcę do kurwy!
-Ale nie tego! Su, co się dzieje?
-Nic, po prostu nie możemy być razem.
-Czemu? Myślałem, że coś do mnie czujesz.
-Bo tak jest.
-To nie zrywaj.
-Muszę!
-Czemu?!
-Bo… mojemu  ojczymowi nie podoba się to, że się z tobą spotykam i takie tam…
-I to jest powód? Nie rozśmieszaj mnie! - Zaśmiał się, nawet nie wiedział jak bardzo mnie to zabolało. – I zamierzasz się go posłuchać? Aż TAK mnie kochasz? Od kiedy ty się starych słuchasz? Su…
-Zamknij się!
            Krzyknęłam i odeszłam. Nawet nie miał pojęcia, o czym pierdolił! Myślał sobie, że… co on sobie w ogóle myślał?! Jakim prawem tak mówił?! Nie miałam najlepszego humoru, a raczej KTOŚ go pogorszył. Nic z tego, nie zamierzałam iść do szkoły, małe wagary.

31 komentarzy:

  1. kurwa!!!!!!!!!! dlaczgo ona mu nie powie do cholery?! Jeff nie jest dupkiem ktory "spojrzalby na nia z obrzydzeniem"! (a przynajmniej chce w to wierzyc!)
    agr... ona nie ma prawa ranic go! nie ma prawa lamac mu serca! grrrrrr
    Mia... Kochanie... czy ja mam Cię udusic za to?

    OdpowiedzUsuń
  2. hey, wpadłam tu przez przypadek i raczej będę zaglądać ;D Bardzo mi się podoba. O ile to możliwe, byłabym wdzięczna gdybyś powiadamiała mnie o nn na gg , 8225829. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeny, ja jeszcze nie przeczytałam 3, a zabieram się do tego jak sójka kurwa za morze -.-' eh, ale obiecuję, że nadrobię jak tylko się uporam z własnym lenistwem.

    -------

    no tak troszeczkę jak braciszek :D ma temperament xD. hahah Axl by ją zabił i jego z resztą też xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytam wieczorkiem, a jak narazie to zapraszam do mnie na pewną ntokę.

    OdpowiedzUsuń
  5. No własnie teraż, to wiem, że wtedy nie pwoinnam mu wybacząc i go odesłać, ale wiesz jak to jest... Ja jestem z natury bardzo uległam osobom i w sumie nie potrafię przejść obojętnie, kiedy ktoś przychodzi do mnie z przeprosinami.. a on się jeszcze wtedy zchował tak, że poczułam się ważna. Chyba mnie trochę zmanipulował i to jest mój największy bład. Jednak dzis rozumiałam bardzo dużo spraw. Napewno, to ze on jest dość dziwnym człowiekiem, a ja jakoś nie mam sily na użeranie się z jego dziwastwem. Napewno, jak znów przyjedzie do mnie z przeprosinami, to już mu tak szybko nie ulegne. Mam taką nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie, to już dziś chciał mnie brać na litość. Odwracał kota ogonem, że to niby ja jestem winna. Miałam wrażenie, że mi wyrzuci całe żale z trzech lat. W sumie dla mnie to było żałosne, a jak mi jeszcze napisał smsa "Będe czekał do końca swiata, aż się zastanowisz do siebie i się do mnie odwezwiesz" to już nic innego mi nie zostało tylko wybuchnąc śmiechem. A problem, to on napewno ma...

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz patrząc na to z trzeźwym umysłem widzę, że miało miał w sobie z przyjaciela. Może na początku nim był, ale potem coś się zmieniło..

    A będzie sobie czekał. W sumie mi już na nim nie zależy. Miarka się przebrała. Moja mama to nawet stwierdziła, że on mnie tylko pogrążał psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem zastanawiam się, skad tacy ludzie sie biorą. A ja mam jakis dar do przyciągania ich do siebie heh. No dobra, rozumiem jakby był zazdrosny o chłopaka (no i nawet był) ale zazdrość o moja przyjaciółkę, to juz było przegięcie. Naprawdę, ja nie moglam z nikim rozmawiać, z nikim sie spotykac.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinna mu powiedzieć co się stało. Oni nie mogą się rozstać, ja się na to NIE zgadzam! i ku rwa zajeba łabym tego jej ojczyma ; /

    OdpowiedzUsuń
  10. I przepraszam że się wtrącę;) Rose, współczuję ci takiej relacji... Ja się natknęłam w swoim życiu na kilka takich toksycznych osób. Podobno w psychologii to się nazywa ludzie-wampiry, bo wysysają z człowieka energię. Jedną z takich osób była moja niby-przyjaciółka. Myślałam że jest super, a po jakimś czasie ona zaczęła mieć do mnie o wszystko pretensje, nie mogłam mieć żadnych znajomych poza nią, musiałam jej dokładnie wszystko opowiadać. Gdzie byłam, co robiłam itd. Na koniec się dowiedziałam, że obrabiała mi du pę przed facetem, który mi się podobał... Od tego czasu raczej uważam komu ufam. Szkoda czasu na takich ludzi;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze, Eve dzięki za miłe słowa.

    A po drugie, to... hmm rozdział był.. zaje.biście smutny :( A już myslałam, że Su udało sie na poczatku wygrać z ojczymem i go spaławić, ale niestety nie :( Było jeszcze gorzej. W sumie, to ja wole nie wiedzieć, co on jej zrobił, jak zrobił to tak, jak jeszcze nigdy nie robił. Brrrrrrryyyy...

    No i powinna powiedzieć Jeffreyowi, o co tak naprawdę chodzi. No ja rozumiem, ze to jest trudne, bo o tym nie można sobie tak na luzie pogadac, jednak Jeff jako jej chłopak zasługuje na prawde. No może i Su próbowała mu coś tam powiedziec, ale Jeff nie tak zaregował. Moim zdaniem, to nie ma co mu się dziwic, bo on sobie myslał, ze po prostu zabrania i nic więcej nie robi. Wtedy to jest takie trochę smieszne i dziecinne, że się go słucha, ale prawda jest inna. Mam nadzieje, ze Jeff ja w końcu pozna...

    A i jak było tam o tym, czy Su kogoś zabiła, to mi przyszedł do głowy pewien pomysł. Aby pewnego dnia Su nie wytrzymała i zabiła tego gnoj.a.. albo jej matka go zabiła, jak się dowie? Wiem, trochę to mroczne i w ogóle, ale taki mi pomysł wpadł do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam to uczucie, kiedy nie chce się już dalej pisać heh..

    A mogę wiedzieć, co to za pomysł, czy to scisła tajemnica?

    OdpowiedzUsuń
  13. No to widze, że to takie dalekie palny. A tak w ogóle, to ile przewidujesz rodziałów?

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak mało :( Ale fajnie, że jest pomysł na nowe. Pewnie mi nie przybliżysz o czym heh..

    Ja się ze swoim, to męcze i męcze. Mam napisane już 47 rozdziałó! Sama nie wiem, jakim cudem to zrobiłam..

    OdpowiedzUsuń
  15. Własnie, o matko! Nie wiem, jakim cudem napisałam tyle, ale naszczęscie zbliżam sie do końca i zostało mi około 8 rozdziwłów do napisania :)

    Hmm o Slashu.. no to może być ciekawie. Ja już jestem tak zmęczona tymi swoimi wypocinami, ze chciałabym zacząc cos nowego. Pół roku w końcu to juz pisze.

    OdpowiedzUsuń
  16. No wiesz 47 plus to 8 co jeszcze mi zostało, to jest dużo. Zanim to opublikuję do końca, to minie jakieś kolejne pół roku heh. Więc naprawdę czeka Cię jeszcze długa przygoda z Smakiem Łez. A cieszę się, że polubiłaś, te wypociny.

    OdpowiedzUsuń
  17. haha no to znam takiego jednego debila, co nie lubi tego opowiadania. Ja nim jestem :) Naprawdę, nienawidze tych wypocin, ale to może dlatego, ze jestem nimi już zmeczona. W sumie, to od początku mi sie to nie podobało i nie wiem dlaczego pisalam dalsze rozdziały. Jednak widac, że wyszło to tylko na dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedyś to pisałam coś co mi się podobało, ale to było tworzenie do szuflady i tylko ja to czytałam heh.. Może jednak jest jakaś zależność między tym? Jak się pisze do szuflady, to się podoba autorowi, a jak się publukuje, to już nie, bo wtedy chyba i wymagania sobie większe stawia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jednak nie daje takiej satysfakcji i chyba nie jest zbytnio rozwojowe.

    OdpowiedzUsuń
  20. No to tylko takie plus tego wszystkiego. Ale ja nawet tego co napiszę, to nie czytam heh.

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie NN na dont-want-to-miss-a-thing:) Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  22. O niczym nie zapomniałam, to celowy zabieg;) Na razie nie będzie sceny seksu między Joe a Irene, a przynajmniej nie będzie takiej, jak zwykle opisuję ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj tam;) powiedziałam "na razie", uwierz że jeszcze się w moim opowiadaniu scen seksu naczytasz. Z różnymi partnerami i w różnych pozycjach;) Więc spokojnie xD
    A ja...hmm...kiedyś grałam na fortepianie,a teraz śpiewam. Operowo. Stąd też się wzięła profesja Irene;)

    OdpowiedzUsuń
  24. To trzeba było próbować zdawać:) Śpiewanie to jest świetna rzecz, a wokaliści to są ZAJE KU RWA BIŚCI ludzie. Nie wyobrażam już sobie życia bez moich znajomych z wokalu;)

    Ale musisz czekać ;p Na wyznaniach jest scena, jak cierpisz na deficyt, to ją poczytaj xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Obiecuję, że jeśli gdziekolwiek następnym razem zamieszczę scenę seksu to będzie ona dedykowana tobie ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. O ku rwa... To muszę się postarać, żeby ta scena dobrze wyszła;)

    OdpowiedzUsuń
  27. NN na --> http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/ <--


    a ja już zaczynam czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  28. czemu ona mu nie powie prawdy? przecież to dobry chłopak, no... zrozumiałby! pocieszyłby jakoś, był po prostu przy niej. przecież go kocha, nie?! a ten ojczym -.-' ja pierdolę. za jaja i na latarnię! -.-'

    OdpowiedzUsuń
  29. niby jest to wstydliwe, ale... może mu zaufać nie? no i mam nadzieję, że w końcu mu powie! :D

    btw nn na http://sweet-poison-stories.blog.onet.pl/ <--

    OdpowiedzUsuń
  30. o wszystkim napiszę w następnym rozdziale, więc spokojnie.

    ale dobrze, że się dowie! ;>

    OdpowiedzUsuń
  31. ja też nie wiem jak to moje pisanie będzie wyglądało. niby jest jakiś pomysł, ale trzeba mieć chęci, żeby go zrealizować, a mnie zwyczajnie się nie chce xD.

    OdpowiedzUsuń