Witam Was serdecznie!
Rozdział miał się pojawić dużo, dużo, dużo, dużo, itd. wcześniej, ale z pewnych przyczyn technicznych nie mógł. Poza tym, coraz poważniej zastanawiam się nad zakończeniem tej bajki, bo mam dość wszystkiego. Mam napisane, jeszcze jakieś 2 rozdziały. Dodam je w pewnym odstępie czasu, a potem zobaczy się, co będzie dalej. Nie chcę Wam robić przykrości i przestać pisać (o ile ktoś to lubi czytać), ale chyba będę zmuszona tak a nie inaczej postąpić. Tak to w życiu niestety bywa. Chyba już nie potrafię pisać. Możecie mówić, że pieprzę głupoty, ale jak sama czytam niektóre rozdziały dla przypomnienia akcji, to aż żal mi siebie samej. Także ten... nic nie obiecuję, ale przewiduje koniec tego opowiadania, może i nawet bloga. Dziękuję osobom, które tu zaglądają i czytają te głupoty, z których ja sama nie jestem dumna. Uważam, że to COŚ nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego i nie wiem, czemu tu cokolwiek wstawiłam.
Dziękuję za uwagę.
Wasza Mia.
-Kurwa mać! Kim ty kurwa jesteś i co
tu kurwa robisz?! – Lumen chwyciła pewniej nóż i wyciągnęła go przed siebie.
-Spokojnie – półnagi chłopak
podniósł ręce w poddającym się geście – myślałem, że Natalie mieszka sama…
wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.
-Idź się lepiej ubierz, bo jak
przyjdzie mój chłopak, to nie będzie zadowolony z tego, że jakiś prawie nagi
facet paraduje po naszej kuchni na oczach jego dziewczyny.
-Lulu, co to za facet?! – Kirk
zmierzył go wzrokiem, kiedy wszedł do kuchni. Podszedł do swojej dziewczyny,
która nadal stała z nożem w ręku, gotowa rzucić się na nieznajomego w każdej
chwili. Ostrożnie wyciągnął ostrze z jej dłoni i odłożył je na blat.
-Jestem Jim i…
-I idź się kurwa ubierz, a nie
paradujesz tu w samych gaciach przed kobietą! – Syknął na niego niezadowolony
gospodarz. – Witaj kochanie. – Objął dziewczynę ręką w tali i pocałował ją w
skroń. – Jeszcze tu jesteś?!
Biały
mężczyzna około 20 lat wyszedł natychmiast z kuchni, żeby się ubrać. Wszedł do
sypialni, jego dziewczyna… ale czy na pewno powinien ją nazywać „swoją”?
Dziewczyna, z którą w nocy pieprzył się w najlepsze, jeszcze spała. Zebrał z
podłogi swoje rzeczy i zaczynał się ubierać, kiedy śpiąca królewna raczyła się
przebudzić.
-George… połóż się, a nie hałasujesz!
-Jestem Jim.
-Wybacz, nie mam głowy do imion. –
Podparła się na łokciu i usiadła. Przeciągnęła się. Jakoś nie przeszkadzało jej
to, że świeci prawie przed nieznanym jej mężczyzną cyckami.
-Nic się nie stało. Będę się
zbierał, bo nie jestem tu mile widziany.
-Nie żartuj sobie, jesteś teraz ze
mną… oni nie mają wiele do gadania w tej sprawie. Nie przejmuj się tym, co ci
nagadali, mogę robić, co chcę i z kim chcę, nic im do tego… - westchnęła -
wiesz… może nie jestem letnia, ale…
-Nie jesteś letnia?!
-Nie wspominałam ci? Wybacz, mam
nadzieję, że to ci wielkie różnicy nie…
-Oszalałaś?! Czemu mi nie
powiedziałaś ile masz lat?!
-Bo nie pytałeś?
-Wiedziałem, że z tobą jest coś nie
tak! – Wycelował w nią palcem. Był nieźle wkurwiony za to, że dziewczyna nie zdradziła
swojego faktycznego wieku. Przecież nie wyglądała i nie zachowywała się jak
małolata. Skąd miał wiedzieć, że uwodził nieletnią? Nawet w łóżku… wiedziała co
i jak, nic nie podejrzewał. – Ja pierdole!
-Przestań, nic takiego się nie
stało. To tylko seks. – Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.
-Tylko seks z nieletnią, no pięknie!
-Przecież nikt się nie dowie. Nie
oskarżę cię o gwałt czy molestowanie! – Przewróciła oczami. Wstała ociężale i
podeszła do niego. Oparła dłonie o jego klatkę piersiową i uśmiechnęła się. –
Wiesz… jak masz jeszcze ochotę, to jestem do twojej dyspozycji. – Chciała go
pocałować, ale chłopak odsunął ją od siebie na odległość swoich ramion.
-Nie chcę. Będę się zbierał. I
lepiej będzie, jeśli się już więcej nie spotkamy.
-Seks ci się nie podobał? Przecież…
-Jesteś nieletnia! Nie bzykam
nieletnich!
-W nocy robiłeś co innego. – Dolała
tylko oliwy do ognia. Wkurwiła go, bo facet wyszedł, trzaskając za sobą
drzwiami. Szybko się ubrała w koszulkę i majtki i pobiegła za nim. Przyłapała go
na ubieraniu butów. – Nie gniewaj się na mnie.
-Właśnie będę to robił!
-Jim… proszę cię, nie zostawiaj mnie
samej.
-Masz… swoich przyjaciół!
-Ale oni… nie o to chodzi. Doskonale
wiesz, że… po prostu kogoś potrzebuję, a ty jesteś taki miły i przystojny. Wczoraj
świetnie mi się z tobą gadało. Myślałam, że coś nas łączy i…
-Jesteś małolatą, nie dociera to do
ciebie?! Nie zadaję się z takimi!
-Ale… - miała już łzy w oczach.
-Było fajnie, ale na tym się to
kończy. Pa! – I wyszedł. Zostawił ją samą w korytarzu. Dziewczyna wróciła w
pospiechu do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko.
-Natalie? – Lumen niepewnie weszła
za nią. Usiadła obok niej i pogładziła ją po plecach. – Wszystko gra?
-A jak ci się kurwa wydaje?! Nikt
mnie nie chce! Po seksie przeszkadza im to ile mam lat i w ogóle… nikt mnie nie
kocha, nikt mnie nie lubi, chcą mnie tylko bzykać… znów staję się kurwą taką,
jaką byłam.
-Maleńka, nie mów tak. Masz jeszcze
dużo czasu przed sobą, żeby kogoś znaleźć.
-Ale ja potrzebuję na teraz zaraz! Chcę,
żeby ktoś mnie tulił, mówił czułe słówka i… chcę mieć kogoś takiego… tak samo
jak ty masz Kirka. Ja chcę być po prostu szczęśliwa.
-A James?
-Daj spokój.
-Przecież go kochasz, nadal,
doskonale to wiem. Widzę, jak na niego patrzysz.
-Nie mogę do niego wrócić… nie po
tym, co powiedział.
-On się źle wyraził. Sama mówiłaś,
że wytłumaczył ci, to że kocha mnie jak siostrę… to co innego. Ciebie kocha
inaczej. Czasem o tobie przy mnie wspomina. Pyta się co u ciebie, czy masz
kogoś. Ten facet naprawdę się w tobie zakochał. Widzisz, nie przeszkadza mu
twój wiek, nie uważa, że masz jakieś wady, jesteś dla niego wyjątkowa. Daj mu
szansę. Ostatnią. Zrób to chociaż dla siebie. A nuż się wam ułoży i będzie
pięknie i kolorowo tak jak kiedyś.
-Ja nie wiem… - Podniosła się i
popatrzyła zapłakanymi oczami na blondynkę. Wytarła łzy nadgarstkami i
pociągnęła parę razy nosem. – Może i masz rację… ale on teraz może kogoś mieć.
-Nie ma. Bynajmniej wczoraj nikogo
jeszcze nie miał. Od tamtego dnia z nikim się nie spotykał i…
-Mógł ci przecież nakłamać.
-Daj spokój. Ja mu tam wierzę.
Zawsze, kiedy wspomni o swojej Natalie jest taki przygnębiony. Kocha, kocha,
kocha, kocha…
-Ja też kocham! Was obie! – Wszedł
radosny Kirk. Ucałował swoją dziewczynę w usta, a Nat w policzek. – A teraz
drogie panie, zapraszam na śniadanie!
-Właśnie o tym mówię, chcę takiego
faceta!
-To mój facet, a niedługo sama
będziesz mieć takiego – Jamesa.
-Jak mnie jeszcze będzie chciał.
-A czemu ma cię nie chcieć? Jesteś
super laska!
-Kirk!
-No co? Zazdrosna? – Zaśmiał się, kiedy
zrozumiał, że Lumen rzeczywiście zrobiła się trochę zazdrosna. – Oj kotek,
kotek, kotek… pięknie wyglądasz, kiedy zazdrościsz.
-Kirk! – Szturchnęła go w ramię,
wstała i wściekła wyszła z pokoju przyjaciółki.
Natalie
podeszła do swojej szafy. Wyciągnęła z niej skórzane spodnie i jakąś pierwszą z
brzegu koszulkę i bieliznę. Wciągnęła na siebie ubrania i poszła do kuchni,
gdzie natknęła się na całującą się parkę.
-Weźcie, bo zaraz rzygnę. –
Wywróciła oczami i usiadła do stołu, na którym stały dwa talerze z kanapkami.
-Ja nie jestem głodna! – Uśmiechnęła
się blondynka i pocałowała ostatni raz swojego chłopaka.
-Kochanie, musisz jeść.
-Zjem później… za godzinkę?
-Chociaż ciepłą herbatę wypij, co?
-No dobra… wstawię wodę. No to życzę
wam smacznego.
-Jak wstawisz wodę, to posiedź z
nami, mamy do pogadania!
-Brzmi przerażająco – stwierdziła
Natalie.
-Bez przesady. Lulu, weź leki przy
okazji.
-Dobrze mamo!
Westchnęła
tylko i sięgnęła do szafeczki po swoje leki. W sumie wzięła pięć, tyle ile
trzeba, nie mniej nie więcej. Usiadła do stołu i uśmiechnęła się do wszystkich
obecnych.
-Coś ty taka radosna? – Zapytała ze
zdziwieniem Nat. – Uprawialiście seks! Dlatego cały czas ma banana na twarzy!
Nareszcie! Nawet nie wiecie, jak się cieszę!
-Przestań Nat, to tylko seks.
-Ale wy od kilku miesięcy nawet się
nie dotykaliście ani nicy, jestem z was naprawdę dumna! Ucałowałabym was, ale
myślę, że sami to lepiej zrobicie – pokazała im język i zabrała się do
pałaszowania kanapek przyrządzonych przez Kirka. Zagwizdał czajnik, więc Lu
wstała, żeby zaparzyć herbatę.
-Jaką wypijecie?
-Dla mnie zielona kochanie.
-Dla mnie pass, zrobię sobie później
kawę.
Lumen
usidła ponownie przy stole ze swoją herbatą i herbatą chłopaka.
-Więc, o czym chciałeś pogadać? –
zaczęła, upijając łyk ciepłego napoju.
-Więc, zaprosimy dziś kogoś do nas
na… noc filmową.
-Kogo niby? Dobra, wiem, nie mów.
Cliff? Lar? James? Tylko z nimi się trzymasz, pewnie Lars…
-Nie. Nie zgadłaś Nat.
-Przecież wiem, że Jamesa. A co z
resztą?
-Pieprzyć resztę! – Zaśmiał się
Kirk. – Żartuję, nie będę ich pieprzył.
-No ja myślę! – Zachichotała
„oburzona” Lumen.
-No, więc, jak go zaprosimy na tę
noc filmową, czy coś, to Lumen stwierdzi, że jest zmęczona i pójdziemy spać,
zostawiając was samych, a wy wtedy sobie pogadacie, niby nic… a potem to się
jakoś musi potoczyć w dobrym kierunku, żebyście się ze sobą pomiziali i
skończyli zabawę w łóżku. Ta da! Tym sposobem znów będziesz z Jamesem
-Nie pomyślałeś o tym, że on mógłby
mnie już nie chcieć czy mieć równie dobry powód, żeby się do mnie nie zbliżyć.
-To wtedy go upijemy, wtedy będzie
łatwiejszy, jak to nie zadziała, to poświęcę wokalistę dla twojego dobra.
Zwiążemy go i będziemy przetrzymywać w piwnicy. – Uśmiechnął się przelotnie,
jak gdyby, to co powiedział, robił już kiedyś nie raz. Zapadła niezręczna
cisza. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć, a przecież on tylko żartował sobie z
nich. – Ej, dziewczyny! Przecież żartuję!
-Wiem, wiem, ja po prostu
zastanawiam się, gdzie kupimy dobre kajdanki. – Powiedziała z powagą Natalie.
-To ja chwytam za telefon, a wy
róbcie, co chcecie!
~*~
Natalie
poderwała się, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Usiadła z powrotem, a Lumen
poszła otworzyć drzwi.
-Witaj kochanie! – Kirk ucałował ją
w czoło, wchodząc do środka.
-Witaj kochanie! – James powtórzył
ten sam gest. Zaśmiał się, kiedy zobaczył jaj zdziwioną minę. – Żartowałem!
Wrzuć na luz kochana!
-Debil. – Tak właśnie skomentowała
to, co zrobił. – A ty nic nie zrobisz?! – Warknęła na swojego chłopaka.
-A co mam zrobić kochanie? To podobno
twoja najlepsza przyjaciółka.
-A weź się ugryź! – Machnęła na
niego ręką i wróciła do salonu, gdzie siedziała zdenerwowana Nat. – Będzie
dobrze. – Szepnęła i puściła do niej oczko.
-Cześć Nat! – James uśmiechnął się
do niej przelotnie.
-Hej… - również odpowiedziała
uśmiechem.
-To co? – Klasną w dłonie gospodarz.
– Oglądamy jakąś durną komedię, czy wolicie jakiś porządny horror? – Rozejrzał
się po zebranych. Przegłosowane. Wszyscy oprócz Nat chcieli obejrzeć horror.
Wybrali „Lśnienie” na podstawie książki Stephena Kinga. Fabuła była wspaniała.
Wszystkim się podobał. Lumen oglądała tylko jednym okiem, bo drugie zasłaniała
dłonią i tuliła się przez cały film do Kirka, któremu to się bardzo podobało.
Natalie miała ogromną ochotę robić to samo z Jamesem, ale nie mogła sobie na to
pozwolić. Czasem zerkała na niego ze smutkiem w oczach. Chyba to dostrzegł, bo
objął ją ramieniem. Opierała się, ale dała za wygraną, przecież podobało jej
się to. Potem oglądnęli jeszcze „Egzorcystę”, który ich raczej rozśmieszył niżeli
przestraszył i „Dziecko Rosemary”, ten to dopiero był nudny, prawie wszystkich
uśpił.
-Kirk, jestem zmęczona –szepnęła
Lumen, ale na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli.
-Dobrze kochanie, pójdziemy się
położyć. – Ucałował ją w głowę. – James, możesz dziś spać na kanapie, jak
chcesz.
-Dzięki stary, ale chyba będę
wracał…
-Daj spokój! Zostajesz i koniec,
jeszcze ktoś cię zgwałci blondynko! – Zaśmiała się Lu. – Przyniosę pościel.
-Ale…
-Nawet ze mną nie dyskutuj! – Lumen
wyszła z pokoju po pościel.
-Ona nie zna słowa „nie”.
-Dobra, dobra. Dzięki za gościnę.
-Ja chyba też się pójdę położyć. –
Powiedziała Natalie, kiedy została sam na sam z Jamesem w salonie.
-Natalie… poczekaj – złapał ją za
nadgarstek, kiedy wychodziła z pomieszczenia. – Musimy chyba pogadać.
-Jutro James, naprawdę jestem
śpiąca.
-To przecież nie musi tak być.
-Co masz na myśli? – Strzepnęła jego
dłoń ze swojej. Skrzyżowała ręce na piersi i oparła się ramieniem o framugę.
-Chodzi o to, że nie musisz mnie tak
unikać.
-To nonsens, nie unikam cię! –
Prychnęła i machnęła na niego ręką. – Po prostu…
-Po prostu, co? – Przysunął się
bliżej. – Nawaliłem, wiem to. Bardzo cię zraniłem, ale wtedy nie myślałem nad
tym, co mówiłem… nie chciałem, żeby moje słowa tak zab…
-Rozumiem… a mi tak strasznie
głupio, że wtedy się tak zachowałam i…
-Należało mi się, wierz mi, należało
się.
-Na pewno jej nie kochasz? –
Zmarszczyła czoło, kiedy zadała to pytanie.
-Kocham tylko ciebie. – Odgarnął jej
włosy z czoła i stanął jeszcze bliżej. Robił takie głupie podchody jak do
dzikiego zwierzęcia.
-Jesteś pewien? Może coś ci się
pomyliło?
-Tak… a ty?
-Ja też.
-Co ty też? – Objął jej twarz
dłońmi.
-Też jestem pewna.
-Czego? – Jego usta już były przy
jej ustach.
-Tego, że cię kocham. – Ich wargi
złączyły się w namiętnym pocałunku. Przygniótł ją mocniej do framugi tak, że
dziewczyna pisnęła z bólu. Złapał ją za uda i uniósł do góry. Natalie objęła go
nogami w pasie. Zrobili to bez chwili oderwania się od siebie. James zbliżył
usta do jej szyi. Jego drogi oddechowe zostały wypełnione przez słodki zapach
jej perfum. Delikatnie pocałował ją w szyję, a potem ugryzł, nie mocno, ale to
zrobił. Wplótł dłonie w jej włosy i przyciągnął jej głowę bliżej siebie.
Obsesyjnie zajmował się jej szyją. Lizał, całował, podgryzał. Robił wszystko,
co przyszło mu do głowy, a ona nie była mu dłużna, bo wdzięcznie jęczała i
stękała z zachwytu. Natalie zjechała ręką poprzez jego plecy do pośladka i
zacisnęła na nim dłoń. – Błagam nie tutaj. – Wysapała, kiedy chłopak zaczynał
się dobierać do jej koszulki. Pospiesznie zaniósł ją do sypialni. Położył ją
ostrożnie na łóżku, jakby była porcelanową lalką. Ściągnął swoją koszulkę i
spodnie. Klęknął nad nią i cmoknął ją w nosek.
-Kocham cię. – Powiedział i zaczął
rozbierać ją z bluzeczki.
-Słyszysz? Chyba się pogodzili! – Powiedziała
radosna Lumen. Odłożyła książkę na szafkę nocną i bardziej wsłuchiwała się w
odgłosy.
-Taaaa… to było do przewidzenia. – Rzekł
zaspany Kirk, którego jakoś nie obchodziło to, co robią jego przyjaciele.
-Jesteś nieczuły!
-Powiedz jeszcze, że jestem chamem,
bo nie jaram się tym, że jacyś ludzie w naszym domu uprawiają seks!
-O co ci chodzi? Co cię ugryzło?
Chyba mam prawo się cieszyć z tego, że….
-Rób co chcesz, ja idę spać.
-Nie idziesz spać!
-Idę!
-Kirk, nie rób scen!
-Daj mi spokój.
-Co cię ugryzło? Jesteś zazdrosny? –
Wstała z łóżka i usiadła po jego stronie na brzegu. – Kochanie?
-Nie jestem zazdrosny o nic.
-Jasne, przecież widzę. To co się
stało, że nagle straciłeś humor? Też chcesz się kochać, nie ma sprawy! –
Chwyciła za końce swojej koszulki i chciała ją ściągnąć, ale chłopak złapał ją
za nadgarstki.
-Wyjdź za mnie.
Kurcze, będzie mi brakowało Lumen... Ale masz rację, nie powinnaś się do niczego zmuszać. Może za jakiś czas znowu będziesz czuła, że potrafisz pisać i wrócisz z jakimś nowym opowiadaniem... Ja będę czekać.
OdpowiedzUsuńKurcze, nawet nie wiesz, jak miło mi się to czyta :) Postaram się szybko wyjść z pisarskiej "depresji" i wymyślić coś nowego. Ale spokojnie, przed Wami jeszcze 1 rozdział, może dwa, jak mnie natchnie :)
UsuńJak ja się cieszę, że James i Natalie się pogodzili! Jeśli już musisz skkończyć to liczę na jakieś zaskakujące zakończenie... Ale najlepiej pisz jeszcze! Gdzie ja znajdę drugą taką ciekawą i nietypową postać jak Lumen?
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie, jak ciężko mi było pisać ich godzenie się;p
UsuńZaskakujące zakończenie? Nie wiem czy takie będzie, zobaczymy, co wymyślę. Może będzie tak, że zrobię przerwę sobie na jakiś czas, a później wrócę do tego opowiadania i będzie kontynuacja :)
Zawsze sam/a możesz dopowiedzieć sobie ciąg dalszy :)