Czy kontynuować dodawanie rozdziałów

28 lipca 2011

I was in my mind and I saw... - prolog

Witam!
Tym razem w pojedynkę.
Mam nadzieję, że dotrwacie do końca. Uprzedzam, że jeszcze nie mam pojęcia o czym będzie to opowiadanie.
Zarys jest, ale nie wszystkie szczegóły ustalone.
Nie zagaduję. Miłego czytania.
Z góry przepraszam za błędy.



            Witajcie! Mam na imię Susana, Suzy, jak kto woli. Już od roku Tu siedzę. Między czterema ścianami, wtulona w wypłowiały koc. Noce są Tu zimne, dnie w sumie też. Najgorzej jest zimną, kiedy przez niedokładnie uszczelnione okno wpada mroźne powietrze. W tej nieprzyjemnie porze roku najwspanialsze jest to, że mogę malować różne dziwne rysunki palcem na szybie. Zazwyczaj do niej nie podchodzę, nie lubię patrzeć w dół, wspomnienia napływają wtedy do głowy. Poza tym zza krat ciężko się ogląda ten cały świat. Wiesz, że jesteś uwięziony i gówno z tym możesz zrobić, a ci wszyscy ludzie? Chodzą sobie, gdzie im się podoba, są szczęśliwi, uśmiechnięci. Nikt im nie rozkazuje, nikt się na nich krzywo nie gapi. Beztroskie życie, nie tak jak Tu.
            Na przykład wczoraj, tak wczorajszy dzień był taki jak każdy inny, normalka. O ósmej śniadanie, leki. Do południa nuda, rzadko kiedy o tej porze są odwiedziny, zwykle po obiedzie. Przez ten cały czas kroczysz korytarzem i uświadamiasz sobie „Boże, ale jestem pierdolnięta!” Patrzysz na tych ludzi i jesteś tak wściekła, że masz ochotę ich pozabijać. Obiad jest ohydny, nikt tu specjalnie nie dba o naszą dietę i kubki smakowe. „Wariaci, to przecież wariaci. Durni są i tyle…” Po godzinie pierwszej robi się tłoczno, czas odwiedzin. Siadam sobie wtedy na ławeczce w kącie i obserwuję te szczęśliwe buźki, no nie wszyscy tu się cieszą. Ci ‘normalni’ gapią się na Nas, jakbyśmy posiadali dodatkową parę rąk, trzecie oko czy byli w jakikolwiek sposób zmutowani. Nie zdają sobie tak naprawdę sprawy, że to My jesteśmy normalniejsi od Nich. Jeszcze brakuje tego, aby Nas wytykali palcami. „Patrz mamo, co za psychol!” Wystarczy „Zwykli udzie z problemami, choroba jak każda inna. Cyrk, to na drugim końcu miasta, skarbie!” Ale to nie wszyscy tacy są, zdarzają się wyjątki. O, na przykład ostatnio. Podeszła do mnie dziewczynka, może miała sześć lat. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała „Nie martw się, będzie dobrze!” Rozumiecie to?! Dziecko, małe dziecko podeszło do mnie i powiedziało takie coś! Nawet nie wyobrażacie sobie, jak było mi z tego powodu miło. Ktoś w końcu mnie zauważył. Mnie, szarą Susan siedzącą w kącie i kontemplującą ten cały bajzel.
            Po odwiedzinach w końcu można odpocząć i wyciszyć się. Nie to, że jest spokój. Ale po prostu wkurwiają mnie ci ludzie. Dość już o nich. Mamy czas wolny. Nie mam Tu przyjaciół. Nie wywyższam się od nikogo, podziwiam tych wszystkich ludzi za to, że jeszcze żadne się nie zabiło. Krążą plotki, że kilku takich było, ale to dawno, dawno temu, kiedy w każdym kącie nie kręcił się pielęgniarz. Czasem nawet potrafił być jak cień, to naprawdę irytujące. Fajnie jest mieć własnego Aniołka Stróża, ale to już przesada. Wiem, że to was zanudza, ale u mnie jest tak dzień w dzień. Moje życie przestało być ciekawe, a Oni myślą, że mi pomogą jakimiś durnymi lekami, które robią mi blokadę w mózgu i nie odczuwam po nich nic. Myślę, że jestem szczęśliwa. Czy tak jest? Nie i już nigdy nie będzie.

12 komentarzy:

  1. łiiiiiiiiiiiiiiiii jak ja Cię uwielbiam i cieszę się, że podjęłaś się pisac coś sama! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się ciesze, że wróciłaś i że masz u mnie do nadrobienia tylko 5 rozdziałów. Hmm ten szablon mi trochę nie odpowiada, bo jest ciemnny tam gdzie ta panięka, a literki tez są ciemne i sie cieżko czytac, ale to tylko taka moja sugestia. Dobra na początku myśalała, że owa Susan jest w więzieniu, ale potem mnie oświeciło. Dobra, to chyba drugie opowiadanie, oprócz mojego, w którym jest szpital psychiatryczny, ale ja tak dosłownie tego nie ukazałam... Mam takie pytanie. Wiem, że znaczyłas na wstepię, że nie wiesz o czym to bedzie, ale może wiesz, czy to całkiem zmyślona historia, czy opiera się na Gunsach, lub jakiś innych zespołach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Marudzisz, to jest około 20 stron tekstu. Każdy rozdział ma około 4 stron, wiesz i tak się cieszę, bo miałaś o wiele gorsze zaległosci, a tu nagle tylko 5 rozdziałów :) Ja tam osobiście wolałabym, aby byli Gunsi, bo ich znam i słucham... (namiętnie) heh

    OdpowiedzUsuń
  4. Sugerujesz, że daje za mało dialogów? Hmmm, kiedyś sama się nad tym zastanawialam. Ale tak już mam, jak zacznę pisac to mi wychodzi takie jedno wielkie lanie wody heh... dobra, a potem spędzam kupe czasu, aby to jakoś ogranąc. :) Dużo tekstu? Kiedyś (jak miałam jeszcze pierwszego bloga) to pisałam rozdziały na 11 stron, to było dużo! Sama nie wiem, jak to robiłam heh.... Nooo ja nie wiem, co Ci tam bardziej pasuje, ale wiesz? Ja o żanydm innym zespole niż GNR pisac nie potrafie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. I własnie dalatego sobie myślę, ze za dużo opisóow daje. Tak, kojarzy mi się to z nudnymi szkolnymi lektóruami, gdzie tylko czekało sie, aby jakiś dialog był, a i tak był nudny heh... Ooo nie wiedziałam, że czytałaś tego mojego pierwszego bloga :) Cóż, ja sobie tak myślę, że kiedyś zacznę pisać tamte dwa opwiadania od nowa. Może się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Troche mnie tamto wszystko przerosło. Pisanie kilu opowiadań w jedynm czasie nie było dobrym rozwiazaniem. No i jeszcze mój współautor potem się wycofał i zostałam ze wszystkim sama. Szczerze mówiąc, to miałam się wycofać z pisania, ale kiedyś przglądałam zeszyty z gim i znalazłam prolog do tego opowiadania, co teraz pisze. No co prawda miałam zero fabuły, nic, ale przysiadłam i napisałam pierwszy rozdział... A też nie wiedziałam o czym to będzie. Nawet nie byłam pewna, czy o GNR heh.. no a w sumie nie do końca jest o Gunsach.

    OdpowiedzUsuń
  7. ooooo! świetnie, że zaczęłaś pisać sama :D. początek taki... dosyć 'szary', ale zobaczymy jak to będzie dalej :).

    i chciałam Cię zaprosić na nowy rozdział na: http://zasuszone-roze.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. eh... wiem, że ludzie nie chcą żebym to kończyła... ale już serio nie mam siły tego ciągnąć. nie jestem optymistką i jakoś średnio mi to wychodzi w opowiadaniach, a nie mogę w nieskończoność prowadzić takiej smuty bo już mnie jebią za to -.-'

    i ja też się zżyłam z bohaterami. najbardziej z Jane, bo stała się jakby częścią mnie samej. raaany, pierdolę jak potłuczona xD. ale tak to już jest... nic nie trwa wiecznie, ale co do rozwiązania... to nie będzie zbyt rozsądne. będzie wręcz tragiczne i dla czytelników [być może] i dla pozostałych bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  9. czasem mnie samą męczy to ciągłe pisanie o smutnych rzeczach, aczkolwiek lubię czytać i pisać takie rzeczy. zwłaszcza w taki deszczowy dzień... no i jeszcze do tego ballady i jest komplet :D.

    z czasem człowiek przyzwyczaja się do tego, że coś już się skończyło, ale na początku jest to strasznie trudne. mnie będzie bardzo ciężko, zwłaszcza że koniec już blisko.

    OdpowiedzUsuń
  10. taak :D w moim przypadku... no cóż. już bym nie raz po głowie dostała za to, że nie jestem optymistką xD.

    oj trzeba, trzeba :P.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja też żałuję... ale tak chyba musi być. fabułę miałam przynajmniej doprowadzić do '88 roku... a skończę dużo szybciej. eh. nie mam jak zapchać tej dziury, z resztą teraz jest dobra pora na zakończenie, które sobie obmyśliłam. bo potem Gunsi jadą w trasę i wgl... więc przez to też stało się to tak szybko

    OdpowiedzUsuń
  12. NR na -- > http://slodki-sen-rock-n-rolla.blog.onet.pl/ <--

    OdpowiedzUsuń